1 marca 2016

Krówki z masła migdałowego

Kuchnia alergika nie jest łatwa, co wiedzą chyba wszystkie mamy, gotujące dla małych ludzi ze szczególnymi wymaganiami. Przepis, którym chcę się dziś podzielić, pochodzi z książki "The hormone reset diet" Sary Gottfried. Wszystkie do tej pory wypróbowane potrawy tej autorki mnie zachwycają.
Deser jest bez mąki, żółtek oraz cukru :) Dodatkowym atutem tej przekąski jest to, że nie wymaga ona pieczenia. Wspaniały deser bez wyrzutów sumienia!
Składniki:
  • 3 tabliczki czekolady 100% (100 g)
  • 2 łyżki stołowe nierafinowanego tłuszczu kokosowego
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 1,5 filiżanek (200 ml) xylitolu z brzozy
  • 1 filiżanka pełnotłustego mleka kokosowego
  • 1,5 filiżanki organicznego, niesłodzonego, tłoczonego na zimno masła migdałowego*
*Można też użyć masła z orzechów macadamia lub nerkowca.
Sposób przygotowania: Połam czekoladę na mniejsze kawałki i rozpuść w kąpieli wodnej z olejem kokosowym. Dodaj pół filiżanki xylitolu i łyżeczkę ekstraktu z wanilii, zamieszaj. Następnie wyłóż płytkie naczynie do pieczenia papierem i wylej na nie czekoladę. Umieść w zamrażarce na 30 minut. W czasie gdy czekolada zastyga, połącz resztę cukru brzozowego z wanilią, mlekiem kokosowym i masłem migdałowym na jednolitą masę, wylej na stwardniałą już czekoladę i włóż naczynie do zamrażalnika na godzinę.
Po wyjęciu pokrój na kawałki, podawaj zimne, prosto z zamrażalnika.

31 stycznia 2016

Islandia - czy da się przeżyć zimę na Lodowej Wyspie?


Islandia, zima. Najkrótszy dzień zeszłego roku, 22 grudnia 2015, miał 4 godziny i 7 minut. Wiem, to krótko. Słońce wzeszło o 11:23 :) , by po chwili zajść (była wtedy dokładnie 15:30). Dziś dzień miał już prawie 7 godzin i jest to oczywiście odczuwalna różnica. Popatrzcie zresztą sami: długość dnia w Reykjavíku :) Zimą jest naprawdę ciemno, a wszyscy, którzy wiedzą, że mieszkamy na Islandii, zadają nam ciągle to samo pytanie: "Jak wy tam dajecie radę zimą?"
Zimy islandzkie są ciemne, raczej zimne, o pogodzie zmiennej, zasypującej wyspę śniegiem, zalewającej deszczem, owiewającej silnymi wichrami. Raz są przymrozki lekkie, raz (rzadziej niż myślicie) potężne, raz odwilże, raz słońce, a raz chmury. Jest zmiennie i ciekawie. Ale jak my sobie dajemy radę? Właściwie ja nie widzę problemu. Uwielbiam ciepło, ale... Lubię też zimno i mróz, a najbardziej lubię śnieg. Przeszkadzała mi przenikliwa do szpiku kości, niezdecydowana zimowa wilgoć bez przymrozków w Wielkiej Brytanii, orzeźwiający mróz Islandii zwyczajnie mi odpowiada. Chyba dlatego, że ta pogoda mimo wszystko bardziej przypomina polski klimat, choć jest cieplej. Potężne wiatry sprawiają, że wyjścia są interesujące i z ulgą zamyka się za sobą drzwi, jeszcze bardziej doceniając przytulne ciepło domowego zacisza. Nie przeszkadza mi ciemność - i w Polsce zimą wstaje się gdy za oknem jest ciemno, tu różnica jest taka, że czarna noc jest do 10-11 przed południem, ale to nie ma szczególnego znaczenia, przynajmniej dla mnie. Zimy są odczuwalnie cieplejsze niż w Polsce, no chyba że wieje. Im mocniej wieje, tym jest ciężej wytrzymać dłużej na dworze.
_DSC1084
Zimy nie są bezpieczne
Nie słyszałam wprawdzie o wypadkach spowodowanych spadającymi soplami lodu, nie ma tu drzew, a domy są niskie, więc wichury nam nie straszne. Czasem latają trampoliny i meble ogrodowe, ale wichry szczególnych spustoszeń nie powodują. Rzadko słyszy się o zerwanych dachach. Poza tym mamy fajne serwisy pogodowe (najpopularniejsza strona to ta: pogoda vedur.is wiatrypogoda vedur.is temperatura), a w przypadkach huraganów dostajemy smsy o tym, że należy zabezpieczyć otoczenie domów i z nich nie wychodzić. Dzięki temu czuję się dobrze zaopiekowana i bezpieczna. Przyjemnie jest dostać rano wiadomość, że z powodu pogody wszystkie placówki bedą zamknięte, więc nie idziemy do pracy. Albo skończyć pracę wcześniej, bo jest zagrożenie huraganem i potężną śnieżycą. Ale drogi... Tu zaczyna się problem. Nie chodzi o odśnieżanie. Jakoś islandzcy drogowcy nigdy nie są zaskoczeni zimą i zawsze na czas odśnieżają ulice, drogi i drożynki, ale czasem niestety jest to prawdziwa walka z wiatrakami. Bo na Islandii wieje. Więc śnieg, który już spadł, jest potem przewiewany z miejsca na miejsce. Śnieg plus wiatr daje efekt prawdziwego wyzwania. Jeśli wieje lekko, na drogach tworzą się charakterystyczne śniegowe dymki - całość sprawia wrażenie, jakby jezdnia była płynącą w bok białą rzeką. Jeśli wieje potwornie mocno, możemy przypadkiem znaleźć się w przerażającej, śniegowej zamieci, gdzie jedzie się ze 20 km/h wytrzeszczając oczy w białej próżni. W najgorszym wypadku drogi są zamykane. Ale nie zapominajmy o zmienności pogody. Jeśli spadnie deszcz lub ociepli się, co zdarza się czasem kilkanaście, a czasem kikadziesiąt razy każdej zimy, pokrywa śnieżna zmienia się w grubą warstwę lodu. Na szczęście można jeździć na oponach z kolcami, wskazane jest też włączenie napędu na 4 koła, o ile to możliwe. Mimo wszystko człowiek uzbrojony w całkowity brak zaufania w warunki pogodowe może się nieprzyjemnie zdziwić. Warto korzystać z serwisu drogowego, by sprawdzić przejezdność naszej trasy, link tu: vegagerdin, na drogach porozstawiane są też kamery robiące zdjęcia, więc możemy naocznie sprawdzić stan dróg, o tu: zdjęcia. Gdy jedzie się po zaśnieżonej lub oblodzonej islandzkiej drodze, co rusz widać jakiś samochód, który wypadł z drogi i czeka na swojego właściciela zasypany śniegiem.
Islandia zima
Jak przeżyć ciemności
Z wieloletniego doswiadczenia mogę powiedzieć, że widzę wyraźną zależność - nasz odbiór zimy a to, jak nam się układa życie, a szczególnie praca. Może być strasznie i dołująco, ale gdy wokół dzieją się miłe rzeczy, otaczają nas fajni ludzie, a praca jest przyjemna - żadna zima nie jest straszna. Przecież można iluminować dom bez ograniczeń, ozdobić go z zewnątrz światełkami, zapalać świeczki. W końcu tym przytulniej jest w środku, im ciemniej i zimniej na zewnątrz. A im ciemniej na zewnątrz, tym lepiej się śpi :)
Islandia zimą - czas na zorze
Właśnie, zorze. Grupy turystów wykupują wręcz pakiety wycieczkowe, opierające swe oferty na oglądaniu i fotografowaniu zórz polarnych. Muszę Wam powiedzieć, że zorze są czymś, co kocham chyba najbardziej. Czy spoglądam przez okno, czy odsrywam pieska, magicznie falujące na niebie świetliste firanki robią na mnie wrażenie takie samo jak na poczatku mojej islandzkiej przygody. Czasem są ledwo widoczne, zielonkawe, a czasem rozświetlają całą okolicę szaloną grą na nieboskłonie, nieustannie migocą, zmieniając położenie i kolory. Człowiek może stać z zadartą głową godzinami i nadal czuć się nienasycony widowiskiem. Prognoza zorzowa jest oczywiście ważnym elementem naszego portalu pogodowego: vedur.is zorze :)
Islandia zima
Zimno, Islandia i ubrania
No cóż, polska miastowa moda zimowa na nic tu się nie zda. Piękne płaszczyki, dobrane pod kolor szale i urocze zimowe botki są wprawdzie śliczne, ale kompletnie nieużyteczne przy zamieciach, sztormowych wiatrach, czy zacinających, lodowatych deszczach. Najlepsze są kombinezony, ubierają się w nie niektórzy dorośli, a także wszystkie (wietrzone oczywiście codziennie) dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Dla mnie porządne buty, dobra kurtka, dobre rękawice i spodnie narciarskie są nieodzowne i sprawiają, że wychodzę w każdą pogodę. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kurtka była ładna, ale przede wszystkim ubrania muszą być ciepłe, nieprzemakalne i użyteczne. Islandczycy wydaja małe fortuny na ubrania wierzchnie. I oczywiście wszyscy noszą wełniane swetry o charakterystycznych wzorach, wełniane skarpety i wełniane rękawice, dziergane opętańczo w zimne, długie wieczory. W domach i placówkach jest przyjemnie ciepło, żeby nie powiedzieć - gorąco. Moim zdaniem zimy nie da się przeżyć bez butów z kolcami, które noszę radośnie nawet w stolicy. A dlaczego? Otóż dlatego:
Jak Islandczycy dają sobie radę z zimą?
Podchodzą do niej z typowo południowym luzem. Tu się nie odśnieża, nie sypie piaskiem czy solą. A jeśli już, to rzadko. Islandia jest zupełnie nieprzystosowana dla pieszych, to kraj, w którym chodniki są rzadkością. Nieodśnieżone ścieżki to norma, zresztą odśnieżone i tak zaraz zostanie zawiane, więc po co to robić? Nieodgarnięte chodniki i parkingi zalane deszczem zamieniają się w fantazyjne lodowiska pokryte grubą warstwą roztopionego i zamarzniętego eks-śniegu, czasem przypominającego gładką, szklaną taflę, a czasem dziwacznie pofałdowanego. Dzieci mają uciechę, od małego ćwiczą równowagę i zaufanie do swojego ciała. Wypadki zdarzają się tu rzadko, nawet niektórzy staruszkowie nie odczuwają potrzeby używania kijków do chodzenia, o kolcach pod butami nie wspominając. Gdyby tak wygladała Polska, ludzie pozamykaliby się w domach, a do sądów płynęły morza skarg. Islandczycy czekają na wiosnę bez mrugnięcia okiem, nawet jeśli po parkingu muszą iść na czworakach.
Islandia zima2
Zima jest tu, jak już wspomniałam, ciekawa. Jest też dłuższa, i to znacznie, niż polska, poprzedzona chwilową jesienią, a zakończona późną, majową, błyskawiczną wiosną. I zupełnie mi ta zima nie przeszkadza, nie męczą ciemności, niestraszne mi wichury. Na pytanie "Jak wy tam możecie dać radę zimą?" mam ochotę odpowiedzieć: "Bez problemu. Pytanie jak wytrzymuję lato", ale to już inna historia... Szalona zima i przytulne domowe pielesze doskonale nadają się na długie medytacje i leczenie (po)letniej depresji pod ciepłym, wełnianym i lekko gryzącym kocykiem :)
Moi kochani znajomi o islandzkiej zimie mówią tak:
Ania: "Mam do zimy stosunek taki, jak do wszystkiego na Islandii - albo się przywyczaisz, albo dostaniesz wrzodów z marudzenia. A zima jak zima. Jest jaka jest, trzeba przeżyć, ciepło się ubrać i mieć dobre kalosze. No ale dzięki niej mamy zorze! Mnie lato bardziej wkurza, a raczej jego brak."
Monika: "Kocham ją... Uwielbiam górę Esję w bielutkiej pierzynce, zorze pełne tęczy. Nawet gdy obcas ślizga mi się na lodzie albo gdy moje pupsko ląduje w lodowatej chlapie."

Ania: "Jest piekna, ale stanowczo za długa. W sumie ciężko mi coś miłego powiedzieć, bo nie jestem zwolenniczką białego koloru :) "

Aga: "Z punktu widzenia turysty islandzka zima jest piękna i malownicza. Z punktu widzenia mieszkańca - ciężka i przede wszystkim bardzo długa."


17 grudnia 2015

Ignaś gada


Ignaś płacze rozpaczliwie, gdyż na środkowym palcu prawej dłoni ma mikroskopijną rankę. Boli go bardzo, panicznie boi się śmiertelnie poważnej operacji przyklejenia plastra, popłakuje krokodylimi łzami i nie jest w stanie zająć się niczym poza myśleniem o swojej ranie. Dzień chyli się ku końcowi w płaczliwej atmosferze, w końcu udaje mi się namówić potomka na uszykowanie się do spania. Pomagam mu zdjąć ubranie, nałożyć pastę na szczoteczkę, wyszorować kły i umyć buzię i ręce, gdyż sam z powodu kontuzji nie jest w stanie tego zrobić. Po umyciu zębów Ignaś wybucha na nowo płaczem i stwierdza:
- Nie chcę, żeby życie tak wyglądało, że ludzi coś może tak boleć!
***
Igulek bawi się gadającą mapą świata. Znajduje Rosję, a mapa odpytuje go:
- Czy chcesz dowiedzieć się więcej?
- Tak! - podnieca się Ignaś.
- "Rosja jest najwiekszym państwem na świecie" - oznajmia mapa i cichnie.
- Nie!!! - wykrzykuje zdruzgotany Igi - To za mało, ja chcę dowiedzieć się więcej, nie tylko tego, że Rosja to największe państwo!
***
Słuchamy kolęd. "... bo ubooogaaa byłaaa, rąbek z głooowyyy zdjęęęła" słyszymy z głośników, co skłania mnie do zadania pytania:
- Ignasiu, a co to znaczy "była uboga"?
- To, że była u swojego taty, boga - odpowiada bez wahania Ignaś.
***
Znowu będzie religijnie, to chyba przez zbliżające się święta. Ignaś płacze.
- Zdzisiu, co się stało? - pytam zalanego łzami potomka.
- Jezus umarł i nie mogę go przytulić!!!
***



14 grudnia 2015

"Grzeczna" Gro Dahle, Svein Nyhus

"Bądź grzeczny!" mówi się dzieciom. "Jeśli nie będziesz grzeczna, nie dostaniesz nic od świętego Mikołaja" straszy się inne. "Byłeś grzeczny? Nie płakałeś?" uznają niektórzy za stosowne zapytać dziecko wychodzące ze szpitala.
Niektóre dzieci rzeczywiście są grzeczne. Tak jak Lusia. Tak cichutkie, że aż niesłyszalne. Czyściutkie tak bardzo, że aż przejrzyste. Układne do tego stopnia, że aż nieinteresujące. Budzące aprobatę, ale skłaniające do zupełnego ich ignorowania. Lusia świeci przykładem. Jest ideałem, nie przeszkadza, robi to, czego się od niej wymaga, jest zawsze urocza, usmiechnięta, a na dodatek ma najczystsze paznokcie w całym Wszechświecie. Jest ładna, wszystko ma ładne i wszystko robi ładnie.
książki dla dzieci
książki dla dzieciAle Lusia, zajęta spełnianiem wymagań innych, zgubiła siebie. Stała się niewidzialna. Dopiero gdy zniknęła i zabrakło jej, tego żywego, ślicznego, idealnego mebelka, została zauważona.
książki dla dzieci
książki dla dzieci
Ale Lusia kryje w sobie wielką siłę, siłę, której nie znalazły żadne inne dziewczynki, które tak jak ona utknęły w metaforycznej ścianie. Lusia toruje im drogę jak prawdziwy młot, tur i ostre nożyce. I już nie jest śliczna i pilna. Jest potargana, wściekła, głośna, głodna jak stado wilków i... prawdziwa. A przede wszystkim - jest widoczna. Także dla siebie samej.
książki dla dzieci
"Grzeczna" to książka wyjątkowa. Wyjątkowy jest jej język, który elektryzuje dziecko i zachęca do czytania znów, i znów, i znów. Wyjątkowe są rytm i porównania, przemawiające do wyobraźni małego słuchacza. Wyjątkowe są ilustracje, zmieniające się z miękkich, uroczych i delikatnych (jak Lusia) w ostre, krzyczące i dłubiące w nosie (jak Lusia). Wyjątkowe jest przesłanie - dla dzieci, by nie zatracały siebie oraz dla rodziców, zmęczonych może czasem ekspresyjnością swoich pociech.
książki dla dzieci
Nie oceniajcie "Grzecznej" po cukierkowej okładce. I nie spodziewajcie się ładnej opowiastki, słodkich ilustracji (przez całą książkę), banalnego przekazu, kotków i landrynek. To książka, która wali w łeb, oczarowuje, trąca ubrudzonym paluchem, trochę przeraża, mocno zaciekawia, zapiera dech, a niektórych skłania do pogardliwego uniesienia brwi, a może nawet parsknięcia herbatą. Nie spodoba się każdemu. A jednak jest niezwykle ważna i potrzebna!
książki dla dzieciKsiążka polecana przez Ignasia. W 2002 roku otrzymała nagrodę literacką Brage za najlepszą książkę dziecięcą. Nie dziwi mnie to.

"Grzeczna"
Gro Dahle, Svein Nyhus
Wydawnictwo eneduerabe, Gdańsk 2010
Wpis powstał w ramach III już edycji projektu "Przygody z książką" dzikiej jabłoni.
książki dla dzieci
Do książki pozostaje mi dodać jedynie link do dawnego tekstu pt. "Uczulenie na grzeczne dzieci".

12 grudnia 2015

Powrót do pracy a karmienie piersią

Niezależnie od tego, czy powrót do pracy wzbudza w mamie stres czy ulgę, wiele z nas zadaje sobie pytanie o przygotowanie dziecka na tę zmianę. Co z karmieniem? Z drzemkami? Jak dziecko zniesie rozłąkę i jak najbardziej ułatwić mu ten trudny czas?
"Wracam do pracy. Jak i kiedy odzwyczaić dziecko od piersi?"
W tym artykule chcę poruszyć wyłącznie temat powrotu do pracy w kontekście karmienia piersią. Dlaczego? Dlatego, że panuje ogólne przekonanie, że dziecko należy odstawić jeszcze przed powrotem do pracy, gdyż nie da się karmić i pracować. Uważa się również, że karmienie naturalne utrudnia opiekę nad dzieckiem tymczasowym opiekunom. Popularne jest również zdanie, że w pewnym momencie dziecko należy przestawić na karmienie butelką i sztuczną mieszanką, czemu przyklaskują koncerny produkujące mieszankę mlekozastepczą.
Powrót do pracy - czy trzeba odstawiać?
Nie. Praca zawodowa nie stoi na przeszkodzie w karmieniu piersią. Karmienie naturalne pozwala na powrót do pracy czy oddanie dziecka pod opiekę innej osoby lub placówki. Pierś jest traktowana często jako przeszkoda w spokojnym przystosowaniu się do zmiany przez dziecko. Zapomina się tu o pewnej niezwykle istotnej kwestii - dziecko, karmione naturalnie czy nie, nadal jest do mamy niezwykle przywiązane. I zawsze będzie przeżywało rozłąkę. Z pewnością jednak karmienie piersią przed pracą będzie miłym pożegnaniem dla obojga, tak samo jak pierś na powitanie będzie ważnym punktem dnia, chwilą bliskości i odpoczynku oraz czasem cieszenia się sobą.
Powrót do pracy - czy trzeba dziecko zawczasu uczyć zasypiania inaczej niż przy piersi?
Gdy mama idzie do pracy, opiekę nad dzieckiem przejmuje ktoś inny - członek rodziny, niania, dziecko może też pójść do żłobka lub przedszkola. Często wiąże się z tym obawa, zarówno u mam, jak i osób z jej otoczenia, o dobro dziecka i łagodną adaptację do nowych warunków. Szczególne obawy wiązane są z (nie)umiejętnością "piersiowych" dzieci do zapadania w drzemki. Zwolennicy podawania butelki ze sztuczną mieszanką zwracają uwagę na to, że "butelkowe" dziecko może położyć spać każdy. Mamy, nawet jeśli chcą utrzymać karmienie piersią, sądzą że powinny nauczyć dziecko zawczasu zasypiania w inny sposób niż przy piersi. Nie ma jednak takiej potrzeby. Dzieci w przypadku braku piersi wypracowują sobie zarówno inne sposoby uspokojenia, jak i usypiania. Warto dać dziecku i opiekunowi możliwość znalezienia własnego sposobu na usypianie. Mamy karmiące piersią zauważają, że ich dzieci przy nich zasypiają podczas ssania, a z każdym domownikiem czy członkiem rodziny robią to inaczej - pomocne może być czytanie, tulenie, kołysanie czy śpiewanie oraz wiele innych dróg.
Co ma jeść dziecko w czasie, gdy mama jest w pracy?
Wybór sposobu karmienia zastępczego zależy od wielu czynników. Ponieważ mamy zazwyczaj wracają do pracy po roku urlopu macierzyńskiego, ich mleko najprawdopodobniej nie jest już podstawą żywieniową dziecka. W czasie nieobecności rodzicielki prawdopodobnie dziecku wystarczą pokarmy stałe i woda. Jeśli dziecko jest młodsze, warto podawać mu mleko, kierując się zasadą Światowej Organizacji Zdrowia, określającej, że gdy dziecko nie może być karmione bezpośrednio z piersi, podajemy mu kolejno:
  1. odciągnięte mleko z piersi, a gdy to niemożliwe
  2. mleko dawczyń
  3. w ostateczności sztuczną mieszankę.
Dr Jack Newman polemizuje z ostatnim punktem zalecenia i wysnuwa wniosek, że dziecku, któremu rozszerzono już dietę o pokarmy stałe, nie podajemy nigdy mieszanki mlekozastępczej.
Jeśli decydujesz się na odciąganie mleka, zapoznaj się z zasadami efektywnego odciągania (polecam artykuł mojej skromnej osoby w najnowszym, 8 numerze Kwartalnika Laktacyjnego pt. "Krótki poradnik o odciąganiu mleka", str. 28), możesz też zapisać się do grupy dla mam karmiących bezpośrednio i odciągających mleko na facebook'u - "Grupa wsparcia dla mam karmiących piersią i odciągających mleko".
Jeśli myślisz, że podanie mieszanki jest niezbędne, pamiętaj, że mleko jest podstawą żywieniową do roku. Wbrew najnowszym trendom zapoczątkowanym przez firmy produkujące mieszanki mlekozastępcze, karmienie sztuczne nie jest niezbędne powyżej pierwszego roku życia dziecka. Nie ma również potrzeby podawania dziecku mleka innego gatunku (np. krowiego), choć jego podawanie zaczynamy właśnie po roku, o ile się na to decydujemy. Odpowiednimi napojami dla dzieci są woda i mleko mamy.
Niektóre dzieci nie akcpetują mleka mamy podawanego w opakowaniu innym niż oryginalne :) Nie powinno być to powodem do zmartwień, o ile dziecko przyjmuje odpowiednie ilości wody. Niektóre mamy zauważają, że odciągnięte mleko można z powodzeniem dodać do jedzenia - kaszy, zupy, sosu. Nie jest to jednak konieczne, ponieważ dziecko nadrobi brak mleka z piersi po powrocie mamy, będzie także prawdopodobnie grupowało karmienia zarówno z potrzeby bliskości ukochanej mamy, jak i braku wartościowego mleka.
O ile dziecko akceptuje mleko mamy podane inaczej niż z piersi, babcia lub niania mogą je z łatwością nim nakarmić. Możliwość nakarmienia dziecka mlekiem mamy w placówce typu żłobek czy przedszkole jest już regulowane przepisami w nim panującymi.
Praca pracą, a co z laktacją?
Mamy słyszą, że ciągnięcie karmienia naturalnego nie ma sensu, bo laktacja zaniknie z powodu powrotu do pracy. Jest to stwierdzenie niezgodne z wiedzą o karmieniu piersią i funkcjonowaniu gruczołu piersiowego. Laktacja nie zaniknie dopóki piersi używane są do karmienia. Rzadsze karmienia mogą laktację przygasić, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dziecko było z powodzeniem karmione częściej w czasie weekendu lub innych dni wolnych, w tym choroby, kiedy to maluchy proszą o mleko mamy z drastycznie zwiekszoną częstotliwością. Laktacja dostosowuje się do zmieniających się warunków i potrzeb dziecka. Należy pamiętać, że mleko zanika długo - jest to wielomiesięczny proces. W literaturze twierdzi się, że do zaniknięcia mleka potrzeba przynajmniej 2 miesięcy niekarmienia, choć może to trwać nawet rok lub dłużej.
Często można również usłyszeć opinię o tym, że przez przerwę w karmieniu można nabawić się bolesnego obrzmienia piersi, zastoju lub zapalenia. Owszem, piersi mogą (ale nie muszą!) zareagować nabrzmieniem na powrót mamy do pracy. Prawo polskie zapewnia karmiącej mamie przerwę w pracy, którą można wykorzystać na różne sposoby:
  • późniejsze pójście do pracy,
  • wcześniejsze wyjście do domu lub
  • odciąganie pokarmu w czasie pracy dla złagodzenia nieprzyjemnych odczuć w piersiach.
Zadbanie o swój komfort powinno być priorytetem każdej kobiety karmiącej. Należy jednak pamiętać, że nie każda mama będzie odczuwała dyskomfort. Wiele z nich nie zauważa zmian w piersiach. Gdy takowe zaobserwujemy, warto odciągnąć mleko ręcznie lub laktatorem do uczucia ulgi. Nie musimy fundować sobie długotrwałyuch sesji odciągania mleka, by nie pobudzić piersi do produkcji mleka w czasie pracy, choć są kobiety, które przerwę w pracy wykorzystują na zrobienie zapasów mleka. Odciagnięte mleko przechowują w termosie lub lodówce pracowniczej i przywożą dziecku.
Powrót do pracy - czy trzeba podać butelkę?
W naszej świadomości zakodowane jest wyobrażenie dziecka, także starszego niż rok, z butelką w ustach. Warto zdać sobie sprawę, że butelka to narzędzie do karmienia dzieci, które nie mogą być z jakichś powodów karmione piersią. Kubeczek Doidy jest przeznaczony już dla czteromiesięczniaków, a półroczne dziecko można z powodzeniem napoić za pomocą zwykłego kubka. Problem z podawaniem butelki jest taki, że na wcześniejszym etapie karmienia piersią może ona poważnie zaszkodzić (i w najgorszym wypadku spowodować odrzucenie piersi), na późniejszym - jest uwstecznianiem dziecka, które może pić z "dorosłych" naczyń. Polecam zapoznanie się z artykułem wyszczególniającym bezpieczne sposoby podawania dzieciom płynów bez użycia butelki: Mleczne Wsparcie "Alternatywy dla butelki".
Co karmienie piersią daje mamie i dziecku?
Przede wszystkim bliskość, której oboje tak pragną, gdy nie są razem. Najczęściej mamy, które wróciły do pracy, tęsknią za dziećmi i z radością tulą je i przystawiają do piersi po powrocie do domu. Dziecko otrzymuje dzięki temu zarówno porcję wartościowego pokarmu, jak i przeciwciał na patogeny, z którymi zetknęła się matka, ale i ono samo, na przykład w przedszkolu. Karmienie piersią chroni zdrowie dziecka, choć nie możemy spodziewać się, że całkowicie zabezpieczy malucha przed infekcjami. W przypadku rozwinięcia się choroby mleko mamy pozwoli dziecku uporać się z nią szybciej. Dzieci karmione piersią statystycznie chorują mniej i łagodniej przechodzą infekcje. Karmienie naturalne chroni także portfel oraz pozytywnie wpływa na stan uzębienia i rozwój aparatu mowy (niezależnie od wieku dziecka!). Ssanie piersi odstresowuje malucha, który tęsknił za mamą, pozwala zatem na poradzenie sobie z bólem związanym z rozłąką.
"Wracasz do pracy? Skorzystaj z tego i odstaw dziecko!"
Powody do odstawienia z okazji powortu na ścieżkę kariery zawodowej, podawane przez zainteresowanych, są przeróżne. Może to być wiek dziecka. Pamiętajmy jednak, że w literaturze niesponsorowanej przez koncerny mieszankowe ograniczenia czasowe występują tylko dla preparatu mlekozastępczego i wynoszą rok. Karmienie piersią nie ma "daty ważności", a żadna szanująca się instytucja (taka jak WHO czy AAP) nigdy nie podaje górnej granicy karmienia piersią, gdyż takiej po prostu nie ma. Dziecko powinno być karmione tak długo, jak chcą tego ono i jego mama. Innym powodem jest tracenie wartości przez mleko lub przeistaczanie się mleka w wodę. Jest to szkodliwy mit na temat karmienia piersią. Mleko nigdy nie traci wartości, składa się wprawdzie z wody, ale nigdy nie wyłącznie. Nie ma magicznego momentu ani guzika, za naciśnięciem którego z piersi zacznie płynąć bezwartościowy płyn. Odsyłam tu do artykułu Hafiji: Hafija.pl "Woda, sama woda"Problemy w pracy, włącznie ze zwolnieniem, uznawane są za argument przemawiający za odstawieniem. Jasne jest, że pracodawca nie ma prawa wpływać na sposób, w jaki karmione jest dziecko pracownicy, a przytoczony przykład powinien być raczej powodem udania się do sądu pracy, a nie odstawienia dziecka. Zbytnie przywiązanie dziecka do matki przemawia według niektórych za wprowadzeniem butelki ze sztuczną mieszanką w miejsce mleka z piersi. Te same osoby twierdzą jednak, że podawanie sztucznego mleka w butelce nie upośledza bliskości między matką a dzieckiem i więź miedzy mamą a dzieckiem jest taka sama w przypadku karmienia naturalnego i sztucznego. Po co zatem przechodzić na chemiczną mieszankę? I co oznacza "zbytnie przywiązanie" do mamy, która jest całym światem takiego maluszka? Zbytnie zmęczenie jest nastepnym argumentem, przemawiającym według niektórych za odstawieniem. Jeśli tak, to karmienie piersią jest dość dobrą odpowiedzią - zazwyczaj dzieci pragną bardzo bliskości mamy i jej mleka, gdy ta wróci już z pracy i jest to dla niej świetną wymówką do porządnego odpoczynku i "zresetowania się" po stresującym dniu. Jeśli dziecko ssie dużo w nocy, można przemyśleć współspanie, a w najgorszym wypadku ograniczenie piersi w nocy lub całkowite odstawienie karmień nocnych.
Gdy idziesz do pracy, dziecko cierpi. Gdy na dodatek odstawiasz je od piersi, cierpi podwójnie.
Powrót do pracy i kontunuowanie piersią są jak najbardziej możliwe! Powodzenia! :)
Jeśli spodobał Ci się artykuł, chcesz coś dodać lub podzielić się swoją historią, napisz komentarz :) Twoje doświadczenie przyda się innym mamom!

5 grudnia 2015

Z krainy chichów

Ignaś rozmawia z Dziadziem i Ciocią:
Hej, słodcy ludzie!
Tatul zabiera Ignaśka do kawiarni na gorącą czekoladę. Zostaję w domu z zapaleniem pęcherza. W restauracji właścicielka pyta Ignasia:
- A mamusia nie przyszła z wami?
Nie, bo ma chorą cipkę - wypala Ignaś.

Ignaś dostał od swego najlepsiejszego przyjaciela gustowny strój kościotrupa. Strój jest w ciągłym użyciu, co oznacza również, że zapodziewa się Ignasiowi niezwykle często. Wtedy Ignaśko lubi się poinformować:
- Gdzie jest moja kościoskorupka?

Ignaś bawi sie zawzięcie. Galopuje z jednego końca domu na drugi, "czarując" i krzycząc: "AGRA PODAGRA!"

Igulek wyłazi z wanny i goły wyskakuje z łazienki. Plaskając stópkami, biegnie do mnie, wykrzykując jednocześnie:
Anulu! Jesteś aniołem!

29 listopada 2015

Uroda - naturalne kosmetyki prosto z kuchni

Dbanie o siebie jest takie przyjemne! Urodę pielegnować możemy korzystając z produktów, które znajdziemy w kuchni. To nie żadna nowość :) Poniżej kilka sposobów, które postanowiłam zebrać w jednym miejscu.
1. OCM - oil cleansig method, czyli oczyszczanie cery olejem
Mieszanina oleju rycynowego i innego, odpowiednio dobranego do rodzaju cery oleju usuwa makijaż, natłuszcza, nawilża, poprawia krążenie, pomaga poradzić sobie z kłopotami z cerą (wągry, wypryski), ale przede wszystkim odżywia dzięki bogatym, naturalnym składom nierafinowanych olejów. OCM można stosować zamiast mycia twarzy mleczkami czy mydłami. Jeśli mamy psychiczną barierę i uczucie nieświeżości, spróbujmy stosować tę metodę choćby na noc. Najpierw odpowiadamy sobie na pytanie, ile procent oleju rycynowego powinna zawierać nasza mieszanka - 10% dla cery suchej, 20% dla normalnej, 30% dla tłustej. Później dobieramy olej właściwy. Korzystamy ze wskazówek, dotyczących działania różnych olejów, ale najważniejsza jest indywidulana odpowiedź naszej skóry.
Mieszankę olejów nakładamy na twarz i masujemy energicznie palcami. Gdy nam sie znudzi, moczymy ręczniczek w gorącej wodzie i przykrywamy nim twarz (otworzy to pory, pozwoli na lepsze wchłonięcie oleju i usuniecie sebum), a nastepnie czekamy do ostygnięcia ręcznika, co z kolei zamknie pory. Na koniec zbieramy nadmiar oleju ręczniczkiem.
kosmetyki naturalne2. Olejowanie włosów
Odpowiednio dobrany olej sprawi, że regularnie stosowana kuracja doda naszym włosom blasku, życia, odżywi je, doda sprężystości, nawilży oraz zapobiegnie przetłuszczaniu. W zależności od tego, jakie mamy długie włosy, olejowanie będzie trwało krócej lub dłużej. Ja mam włosy prawie do pasa, więc robię sobie z tego odprężający rytuał, nakładam olej przy miłym filmie :) Na poszczególne pasma nakładamy (głaszcząc) olej opuszkami palców zamoczonymi w ciepłym oleju. Zwracamy uwagę, by była to niewielka ilość i została wmasowana zarówno w skórę głowy, jak i włosy, aż po końce. Niekoniecznie musimy spać z olejem na włosach. Ja na przykład bardzo tego nie lubię. Jesli sie na to decydujemy, warto p[oduszkę ochronic nielubianym ręcznikiem. Olej zmywamy metodą odzywka - szampon - odżywka. Warto unikać popularnych, niezwykle silnych detergentów (SLS, SLES), które zniwelują dobroczynne działanie oleju.
Jak dobrać odpowiedni olej: olej olejowi nierówny
Dlaczego nie SLS: nasze życie bez chemii
3. Olej lniany na przetłuszczającą się skórę głowy
Olej lniany (mikroskopijna ilość, ok. pół łyżeczki) mieszamy ze szczyptą soli himalajskiej. Tak przygotowaną "miksturą" smarujemy skórę głowy (delikatnie!), pozostawiamy na chwilę, po czym dokładnie zmywamy. Jedynym minusem tej kuracji jest ostry zapach oleju lnianego. Niewykluczone, że głowę bedzie trzeba umyć więcej niż dwa razy, by się go pozbyć. Zadbajmy zatem o zmywanie skalpu czymś bardzo delikatnym.
kosmetyki naturalne
4. Do kąpieli
Sposób Kleopatry! Kąpałyście się kiedyś w mleku? Jeśli jeszcze nie, to namawiam Was do spróbowania, a szybko przekonacie się, dlaczego słynna piękność fundowała sobie białe kąpiele. Mleko można chlusnąć prosto z kartonu. Ilość dowolna.
Peeling z płatków owsianych - niezwykle delikatny, poprawia wygląd skóry i jej nawilżenie.
Dodawanie olejku do wody - ochroni skórę przed wysuszającym działaniem kąpieli i nada jej wspaniałą miękkość. Nie trzeba uzywać balsamów.
Sól magnezowa - magnez jest niezwykle ważny dla naszego organizmu. Bierze udział w ok. 300 reakcjach, choć pierwszym skojarzeniem każdego jest pozytywne działanie na stres oraz sen. Obie kwestie mają niebagatelny wpływ na naszą urodę, zatem suplementujmy magnez. O czym należy pamiętać, to o suplementacji z głową - magnez najlepiej przyswajalny jest przez skórę. Należy się więc wieczorami smarować olejkiem z magnezem lub kąpać z dodatkiem soli magnezowej. Można sobie także robić magnezowe kąpiele dla stóp.
5. Pod prysznic - peeling z kawy
To bardzo mocno działający peeling. Używamy do niego zmielonej kawy po zaparzeniu, dodajemy ulubionego oleju i tym specyfikiem traktujemy całe ciało. Niektóre osoby mogą sobie nawet pozwolić na użycie tego peelingu na twarz.
kosmetyki naturalne6. Na spierzchnięte usta
Gdy nie możemy poradzić sobie z ustami, najgorszą rzeczą, którą możemy im zrobić, to nałożyć tradycyjny balsam na wazelinie i parafinie. Balsam taki nadaje ładny połysk i daje pozorną ulgę, silnie uzależnia i wysusza delkatną skórę. Na usta, które ucierpiały na dworze nakładamy prawdziwy miód. Na godzinę. W tym czasie walczymy ze sobą, by go nie zlizać. Czasem kurację trzeba powtórzyć.
7. Do wybielania zębów
Zęby wybiela ponoć olej kokosowy, a z pewnością - kurkuma. Przyprawa nasypana na mokrą szczoteczkę i wmasowana w zęby daje efekt wybielenia już po jednorazowym zastosowaniu. Należy jednak pamietać o silnych właściwościach barwiących kurkumy i szybko spłukać umywalkę.
8. Do depilacji - pasta cukrowa
Świetny, tani i ekologiczny sposób na gładkie ciało. Pasta cukrowa jest niezwykle prosta w wykonaniu (naprawdę nie trzeba kupować przedrożonego gotowca, a gdy skusi nas jakiś produkt w sklepie, wystarczy przypomnieć sobie, ile kosztuje kilogram cukru w spożywczaku) i wygodna w użyciu. Składa się z cukru, wody i cytryny, jest więc całkowicie naturalna. Jest też rozpuszczalna w wodzie, więc zupełnie niekłopotliwa, w przeciwieństwie do niektórych wosków. Podobno spowalnia odrost włosów i powoduje mniej podrażnień niż tradycyjna depilacja woskiem.
9. Piękna cera - maseczki
Z mleka i gałki muszkatołowej - odkryta u Dzień Dobry Pani, szybka, prosta i pozostawiająca niezwykle przyjemne uczucie na skórze. Świetnie oczyszcza, nadaje skórze miękkość i delikatność.
Z awokado, miodu i płatków owsianych - nawilża, odżywia, nawilża, wygładza, nawilża. Bardzo nawilża. To niesamowite, co awokado potrafi zrobić z naszą skórą.
Z białka i cytryny - ubijamy białko jajka z kilkoma kroplami cytryny, by skutecznie poradzić sobie z wypryskami, rozszerzonymi porami i przetłuszczaniem. Uwaga, maseczka może "spłynąć", dlatego kładziemy pod głowę ręcznik lub aplikujemy ją w wannie :)
Z sody z wodą - silnie oczyszcza.
10. Olej kokosowy
Jest wyjatkowy, jego działanie antyoksydacyjne jest wręcz legendarne. Nierafinowany ma przyjemny, kokosowy zapach i nadaje sie do stosowanie wewnętrznego i zewnętrznego. Ponieważ włazi do mitochondriów bezpośrednio, działa jak natychmiastowe paliwo dla komórek. Stosowany na skórę w niezbyt dużej ilości pozostawia przyjemne uczucie miękkości bez tłustego filmu. Ma delikatny filtr UV, ma działanie antybakteryjne, antygrzybicze i antyalergiczne. Uwaga! Obserwujemy siebie, bo może wysuszać skórę.
A Wy? Dzielcie się swoimi patentami! :)