23 kwietnia 2015

"Dzieci z Bullerbyn". Jak sprawić, by dziecko pokochało książki?

Przygody z książką! To już druga edycja fajowskiego projektu Dzikiej Jabłoni :) Ahoj, przygodo! Ahoj, przygodo z książką! Ahoj, "Dzieci z Bullerbyn"!
Print
Dziś zamierzam rozwinąć temat wychowania małego czytelnika - pisałam o tym w poście pt. "Czytanie dzieciom - jak wychować czytelnika?". Dzieci, szczególnie małe, nie mają uprzedzeń. Nie unikają niektórych kolorów, pomocy rodzicom, nie usłyszały też jeszcze nigdzie, że czytanie jest nudne i okropne. I oby nigdy to nie nastąpiło! Ich nieustający zapał i niegasnące zainteresowanie światem warto wykorzystać, by pokazać im, jak ważne, ciekawe i cudowne jest czytanie. Raz złapnego bakcyla trudno się pozbyć. A życie jest o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, gdy w książkach widzimy źródło radości, wartościowej rozrywki i wiedzy.

Etap pierwszy - głośne czytanie

Gdy byłam mała, Dziadziuś zawsze miał czas, by mi poczytać. Pamiętam jego ciepły, miły głos, lektury, a także słomiankę, w której gmerałam paluszkiem, wyobrażając sobie czytane historie. Czytał pięknie, starannie, nie spiesząc się i pozwalając mi wnikliwie przyglądać się ilustracjom. To był wspaniały, relaksujący czas dla małej dziewczynki, którą byłam. I tak do tej pory kojarzą mi się książki.
Ignasiowi czytamy przy każdej okazji. Mam nadzieję, że będzie miał z tego równie miłe wspomnienia jak ja.
Głośne czytanie jest niezwykle ważnym etapem w rozbudzaniu miłości do książek, o czym przypomina nam Irena Koźmińska, prezes Fundacji "Cała Polska czyta dzieciom". 20 minut to naprawdę niedługo, jest to nieznaczne poświęcenie nawet dla najbardziej zapracowanego rodzica. Rodzinne czytanie zbliża i rozwija! Nie odbierajmy go naszym pociechom.

Etap drugi - naucz dziecko czytać

Kolejnym istotnym etapem, mogącym występować równocześnie z głośnym czytaniem, jest nauka czytania. Ucząc dziecko czytania należy pamiętać, że tradycyjne podejście - od nauki literek -zaciemnia tylko obraz całego procesu. Lepiej zapoznać się z metodami nowoczesnymi i sprawdzonymi oraz przynoszącymi świetne efekty - np. Doman, czy nasze rodzime, a słynne na całym świecie podejście prof. Jagody Cieszyńskiej. Szerzej opowiem o tym w innym poście.

Etap trzeci - odpowiednia książka

Nie wolno zapomnieć o rzeczy równie ważnej, jak pozostałe elementy układanki. W odpowiednim czasie podsuwamy dziecku odpowiednią książkę. Zdajemy się tu całkowicie na naszą intuicję, a któż zna lepiej nasze dziecko, niż my sami? Ta książka ma zainteresować młodego czytelnika, wciągnąć go, zafascynować, a może także rozśmieszyć?
W moim przypadku do zakochania się w czytaniu przyczyniły się dwie osoby - Astrid Lindgren i moja mama. Mama opowiadała mi o swojej ulubionej książce dzieciństwa. Jej opowieści były tak barwne i zabawne, że jako świeżo upieczona pierwszoklasistka przełamałam nieśmiałość i poszłam do biblioteki, by wypożyczyć "Dzieci z Bullerbyn". I wsiąkłam. Zupełnie, doszczętnie i na zawsze. Własną książkę dostałam wkrótce i czytałam ją bez przerwy. Do tej pory wspominamy z mamą jak kiedyś poprosiła mnie, bym umyła wannę. Zgodziłam się, ale szybko pobiegłam jeszcze po książkę ze słowami "Tylko ci coś przeczytam, mami". Ocknęłyśmy się jakiś czas później - ja wciąż siedziałam na brzegu wanny i czytałam, a mama, zasłuchana, akurat kończyła od niechcenia szorować wannę. Nie pamiętam, z czego śmiałyśmy się bardziej - z tekstu, czy niezamierzonej zamiany ról.
Moja własna, ukochana, bardzo zużyta kopia stoi teraz na półce Ignasia. Choć Igi nie czyta sobie jeszcze sam, "Dzieci z Bullerbyn" zostały mu już przedstawione, jako ulubiona książka mamy i Babu. Bakcyl przekazany dalej i ziarenko zasiane. Mimo młodego wieku Wieśka, przeczucie mnie nie zmyliło.
Ignaś wpadł. Po uszy. Mojsi bojsi filibom ararat. Kolifink, kolifink.
Lubi też film - swoją drogą bardzo uroczy. I uwielbia audiobooka. Do słuchania książki uciekamy się w ramach ratunku. Igi mógłby wsłuchiwać się w czytanie uwielbianej lektury godzinami - nie zniosłoby tego ani moje gardło, ani pęcherz psa. A Igi książkę cytuje już częściowo z pamięci.
Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren
"Dzieci z Bullerbyn" to klasyka. Piękna opowieść słynnej szwedzkiej pisarki z 1947 roku o sześciorgu siedmio- i ośmiolatków, którzy żyją w maleńkiej wiosce i wiodą życie wypełnione zabawą, a także pracą i nauką. Gdybym miała opisać ją jednym słowem, byłaby to chyba "wolność". Bo jest to historia dzieciństwa, w którym dorośli nie przeszkadzają. Są zajęci swoimi sprawami, co nie oznacza wcale zaniedbania dzieci. Te małe, samodzielne istosty organizują sobie czas, panując nad swoją demokracją. Psocą, wracają godzinami do domu ze szkoły, wpadają do przerębli, wymyślają swoje języki i tajemnicze znaki, przebierają się, śpią w stogach siana, łażą po drzewach i płotach oraz łowią raki. Pamiętają stale o dziadziusiu, traktując go jako dobro wspólne, robią mu zakupy, czytają gazety i opowiadają o swoich zabawach - gdyż staruszek jest niewidomy. Gdy dziewczynki, zainspirowane jego opowieścią o ucieczce w dzieciństwie, też postanawiają uciec i mówią mu o tym - nie burzy się, nie mówi ich rodzicom, a podpowiada, co mają ze sobą zabrać. Ratują psa z rąk znęcającego się nad nim szewca i zabierają jagniątko do szkoły.
Piękna to książka i nie zmieni tego nawet to, że ktoś się w niej czasem wyzwie do głupków czy przylepi łatkę nieporządziucha. To naprawdę nie jest w stanie zmienić faktu, że jest to jedna z tych książek, które manifestują rodzicielstwo bliskości, pełne szacunku do dziecka, jako pełnoprawnej osoby, a nie kogoś mniej ważnego niż dorosły. O używanych słowach czy sytuacjach zawsze możemy z dzieckiem podczas lektury porozmawiać (kolejny ważny aspekt głośnego czytania!).
"Dzieci z Bullerbyn" to niezrównane źródło pomysłów do zabaw, a także rozmów o życiu, szacunku do młodszych i starszych, zwierząt i natury. Jest pełna bezpretensjonalnego humoru, który urzeka dzieci. Z kolei rodzice mogą się dzięki niej przekonać, że dzieci mogą naprawdę bawić się bez ich nieustannego nadzoru. Zabawa nie będzie może zawsze idealnie sprawiedliwa, ale z pewnością dadzą sobie radę.

Człowiek, który nie lubi książek to tylko dziecko, któremu nie podsunięto odpowiedniej lektury w odpowiednim czasie.

A Wy? Jakie książki dzieciństwa chcielibyście podsunąć dzieciom?
dzieci_okladka_blog
Astrid Lindgren
Nasza Księgarnia, 2011

A tak w ogóle, to zapraszam na tego już coraz bardziej pełnoprawnego bloga! :) http://icyignacy.pl/dzieci-z-bullerbyn-jak-sprawic-by-dziecko-pokochalo-ksiazki/

20 kwietnia 2015

Karmienie piersią. Czy zasypianie przy piersi jest złe?

Wydaje się, że jeśli chodzi o karmienie piersią, portal babyonline.pl nie przestanie inspirować mnie do kolejnych wpisów dzięki publikowanym na nim artykułom. Dopiero co ciśnienie każdej osoby zainteresowanej laktacją podnieść mogła nieprzemyślana wypowiedź ginekologa o karmieniu naturalnym. Mój komentarz znalazł się w bardzo poczytnym poście pt. "Karmienie piersią. "Kult cycka" - dr Południewski w babyonline". Nie minął tydzień, a już możemy przeczytać kolejny artykuł, tym razem mówiący o tym, jak oduczyć dziecka zasypiania przy piersi. Tekst możecie przejrzeć na portalu, "Nie pozwól, żeby dziecko zasypiało w trakcie karmienia piersią - radzi psycholog".
shutterstock_83011426
 

Zasypianie przy piersi - błąd rodziców

Zasypianie przy piersi określane jest w artykule "najczęstszym błędem rodziców" oraz "złym nawykiem", od którego psycholog Marta Pałuba radzi dziecko jak najszybciej odzwyczaić. Wiele mam uważa, za jej słowami, że usypianie dziecka przy piersi jest najszybszym sposobem na nocny sen, ale potem pojawiają się problemy. Problemy to, zgodnie z tekstem, bardzo częste budzenie nocne na mleko z piersi, kłopotliwe próby odzwyczajania go od tego oraz fakt, że tylko mama usypia dziecko.
"Dla większości mam karmienie piersią to najszybszy sposób na uśpienie dziecka. Niemowlę zasypia w trakcie karmienia, bo czuje bliskość mamy i czuje się bezpieczne. Jednak, jak podkreślają psychologowie, nie powinno się przyzwyczajać dziecka do zasypiania przy piersi, ponieważ wtedy niemowlę budzi się częściej w nocy i od razu domaga się bliskości mamy i podania "cyca". Jeśli dziecko już przyzwyczaiło się do takiego sposobu zasypiania, to warto jak najszybciej je od tego oduczyć. Dzięki temu, gdy dziecko będzie budziło się w nocy, nie tylko mama, ale również tata będzie w stanie uśpić je ponownie, bo nie każde nocne wstawanie oznacza głód dziecka." czytamy na portalu. Następnie cytowana psycholożka dzieli się z czytelnikami swoimi przemyśleniami o nawykach wymagających natychmiastowej poprawy: "Ważne, by nie wyrabiać złego nawyku zasypiania przy piersi, tylko by od początku dbać o to, żeby pierś służyła karmieniu, nie usypianiu. Oczywiście pierś służy również do tego, by zbudować relację, taką bliską, czułą relację z maleństwem, ale musimy zdecydowanie oddzielać karmienie od zasypiania – mówi Marta Pałuba, psycholog dziecięcy." Większość ludzi, jakich znam, po obudzeniu się w nocy ma ochotę ponownie zasnąć - i to szybko. Zaryzykuję stwierdzenie, że dotyczy to jak najbardziej budzących się dzieci, bo że rodzice też chcą szybko zapaść w objęcia Morfeusza - chyba nie trzeba udowadniać. Z artykułu wynika, ze zasypianie w trakcie karmienia dzięki bliskości mamy i bezpieczeństwu okazuje się na tyle złe, że trzeba to zamienić na coś innego.
Dbanie o "dobre nawyki" od samego początku - czyli początku życia dziecka - jest moim zdaniem ogromnie ryzykowne. Noworodki i małe niemowlęta powinny być karmione na żądanie - mogą prosić o mleko niemal nieustannie. To, że budzą się w nocy, nie oznacza, że mają złe nawyki i zaburzony rytm snu! To dziecko wie, kiedy jest głodne i kiedy potrzebuje rodziców. Z czasem uczy się też ssania niespożywczego, czyli właśnie uspokajającego. Mamy określają je jeko "ciumkanie" bez picia mleka i jest to również ważny aspekt karmienia piersią. Oddzielenie karmienia od zasypiania? Pierś naprawdę nie służy jedynie do zaspokajania głodu. Pierś i mleko mamy to bliskość, ćwiczenia logopedyczne, lek przeciwbólowy, przeciwgorączkowy, syrop na odporność, sposób na wyciszenie i upokojenie. Czasem trudno określić, dlaczego dziecko prosi o pierś, która naprawdę nie służy jedynie do jedzenia. W tej wypowiedzi echem odbija się stary model wychowania, nieco tylko złagodzony o bliskość, zalecaną przez psycholog dzieciecą. Sądzę, że cytowana pani psycholog pomyliła wielofunkcyjną pierś z butelką ze sztucznym pokarmem.

Jak zmieniamy "złe nawyki" dziecka w praktyce?

Zdaniem M. Pałuby obserwujemy dziecko podczas picia, wybudzamy gdy przysypia, a do łóżeczka odkładamy w półśnie, by wiedziało, gdzie zasypia. Jestem ciekawa, czy pani psycholog miała kiedyś taką sytuację, że odpływała błogo w sen, a wtedy mąż budził ją delikatnie i wymagał, by zasnęła gdzie indziej? Choć proponowane przez nią sposoby na wybudzenie są łagodne, to niewiele jest rzeczy, które nie denerwują osoby, która była o krok od zaśnięcia, nawet jeśli to maleńkie dziecko.
W artykule czytamy: "Dziecko, które zasypia przy piersi, a następnie jest odkładane do swojego łóżeczka często budzi się w nocy i od razu domaga się piersi mamy. To wcale nie oznacza, że jest głodne, a najbardziej prawdopodobne jest to, że potrzebuje piersi, żeby poczuć się bezpiecznie i poczuć bliskość mamy: – To, że maluch budzi się w nocy, nie oznacza, że jest głodny i prosi o pierś, bo musi się najeść, tylko może prosić o pierś, bo to go uspokaja i wycisza."
Rozumiem, że to bardzo, bardzo źle. I jeśli dla takiego maluszka bliskość oznacza właśnie ciepłe mleko z piersi, nie możemy mu pozwolić się napić.
"Jeżeli jest tak, to sugeruję, żeby na początku poczekać chwilę, nie od razu dawać pierś. Odczekajmy 2-3 minuty, wydłużając ten czas stopniowo do 5 minut i oczywiście w tym czasie możemy robić wszystko inne, co pozwoli to dziecko uciszyć. Mówimy ściszonym głosem, stajemy obok, głaszczemy, tulimy, byleby mu jakoś pomóc. Potem podajemy pierś, jeżeli jest do tego przyzwyczajony – mówi Marta Pałuba."
Jeśli nie ma innych przesłanek, niż sam fakt (przeszkadzającego pani psycholog) zasypiania przy piersi, to po co mamy to robić? Po co próbować wydłużać czas, zanim podamy dziecku mleko i zapadniemy w sen? Wybudzamy tym samym i siebie, i malucha, a sen jest niemal zawsze deficytowym towarem u młodych rodziców. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że niepozwalanie dziecku zasnąć przy piersi może być niezwykle uciążliwe.
"W czasie nocnych wybudzeń należy maksymalnie skracać czas karmienia i wydłużać przerwy między jednym posiłkiem a kolejnym. Stopniowe wydłużanie przerw powinno spowodować, że dziecko przestanie się upominać piersi w nocy. Jednocześnie jednak trzeba częściej karmić niemowlaka w ciągu dnia, aby cały czas był najedzony i nie zasypiał głodny, bo to utrudnia prawidłowy, zdrowy sen."
To ogromnie niepokojąca, bardzo nieprzemyślana i potencjalnie szkodliwa część wypowiedzi pani Pałuby. Niesprecyzowany został wiek dziecka, więc przypadkowy czytelnik może zastosować poradę do zbyt małej osoby - niemowlęciem jest już dziecko dwumiesięczne! Dzieciom, szczególnie w pierwszym półroczu życia, nie wydłużamy przerw między karmieniami! Mleko jest podstawą diety do minimum roku, zatem wydłużanie przerw w tym czasie może być dla dziecka naprawdę niekorzystne. Poza tym nawet spory niemowlak nadal ma niewielki żołądek i rozwijający się prężnie mózg, spragniony zawartych w mleku mamy ważnych kwasów tłuszczowych.

Natura chciała inaczej

Mleko mamy nie słucha wypowiedzi psychologa dziecięcego zatrudnionego przez Pampers i cicho robi swoje - odżywia dzieci, także nocą. Co ciekawe, mleko kobiece zmienia się w ciągu doby. Dzienne mleko z piersi ma właściwości pobudzające, nocne - przeciwnie. Badania pokazują, że w nocnym mleku znajdują się substancje ułatwiające zasypianie i uspokajające. Oto dlaczego zalecenia pani psycholog mogą okazać się dość trudne w rzeczywistości - mleko w nocy zawiera:

  • tryptofan - aminokwas, który wykorzystywany jest przez ciało do produkcji melatoniny - hormonu snu. Ilosć tryptofanu w mleku mamy zależy od pory dnia. Jego największe stężenie przypada na godziny nocne;
  • nukleotydy - m.in. 5'UMP - daje efekt wyciszający, a jego stężenie jest największe około północy, 5'AMP - sprawia, że człowiek czuje się śpiący, pojawia się w mleku matki w największych ilościach we wczesnych godzinach nocnych;
  • melatonina - wycisza, pozwala zasnąć i umożliwia sen dający wypoczynek;
  • melatonina to także pomoc dla dzieci kolkowych, gdyż ma także inne, przydatne działanie - rozlużnia mięśnie gładkie układu pokarmowego i przynosi ulgę dzieciom cierpiącym na bóle brzucha.

Nocne mleko jest bardzo ważne dla organizmu naszej pociechy:

  • poziom prolaktyny u mamy (jest wysoki w nocy, a 20% tego hormonu przenika z mleka do układu krążenia dziacka) ma duże znaczenie dla dziecka - bierze ona udział m.in. w dojrzewaniu układu immunologicznego i neuroendokrynnego;
  • jest bogate w kwasy omega 3, odpowiedzialne za dobry wzrok (są obecne w komórkach siatkówki), a także rozwój układu nerwowego, w tym mózgu.
Poza tym znany jest dobroczynny wpływ kontaktu skóra do skóry - obniża stres u dziecka, pozwala zatem łatwiej wyciszyć się po dniu pełnym wrażeń, reguluje rytm oddechu i pracę serca. Karmić piersią bez kontaktu skóra do skóry po prostu się nie da. I tak ma być.
shutterstock_149941082
 

O drażliwą kwestię zapytałam terapeutę rodzinnego - Marię Staszaczuk-Krystew oraz psychologa - Pamelę Kucińską

Igulec i jego zrzędliwy matulec: Czy zasypianie przy piersi niesie za sobą poważne reperkusje?
Maria Staszczuk-Krystew: Do 18 miesiąca życia dziecko nie oddziela siebie od matki. Dopiero po tym wieku dziecko zaczyna świadomie kształtować pojęcie "ja". Do tego momentu (oczywiscie dzieci różnią się między sobą i u jednych następuje to szybciej, u innych znacznie później) dzieci utożsamiają się z matką. To oznacza, że zniknięcie matki jest ich rozpadem - przestają istnieć, gdy mama znika. Pierś, oprócz elementu "jedzeniowego", spełnia wiele innych funkcji. Przede wszystkim odgrywa rolę uspokajacza oraz wycisza. Zwiększa poczucie bezpieczeństwa, dzięki czemu dziecko potem będzie mogło bezpiecznie eksplorować świat, który dla niego jest początkowo zagrażający.
Zasypianie dziecka przy piersi stanowi maksymalny dowód ufności i bezpieczeństwa. Nie sądzę, by było szkodliwym nawykiem. Przecież zwykle dzieci w naturalnym procesie mają moment trenowania swojej separacji, pojęcia "ja", dziecięcej samodzielności i egoizmu. One się po prostu naturalnie mocno oddzielają, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Oczywiście rodzice mogą pomagać w uczeniu samodzielności swoich dzieci, ale i na to trzeba znaleźć dobry moment. Gdy pierś jest tak ważna dla dziecka, to nie widzę powodu, dla którego my, dorośli, mamy regulować tę relację.
I: Dlaczego niektórzy twierdzą, że zasypianie przy piersi może być złym nawykiem?
Maria: Żeby podważać zaufanie do intuicji i do matek w ogóle. To jest niesłychanie trudne, gdy my, matki, zakładamy kagańce rozumienia, zamiast zajrzeć w głąb siebie, posłuchać swojej intuicji i odczuć matczynych. Każda mama powinna przede wszystkim patrzeć w oczy swojemu dziecku.
I: Jak można zauważyć, że dziecko jest gotowe, by odseparować się od matki?
M: Jest to związane z wiekiem, dziecko m.in. zaczyna mówić o sobie w pierwszej osobie ("ja"). Gdy spełnione są warunki bazowe dla poczucia bezpieczeństwa, możemy obserwować, jak rozszerza się samodzielnosć naszego dziecka. Dziecko może zacząć przejawiać samodzielność w kontekście picia mleka z piersi i zasypiania. Bardzo często są to naturalne spearacje, np. matka idzie do pracy...
I: ... a dziecko do żłobka albo przedszkola.
M: Tak, ale na pewno nie możemy mówić o naturalnej i dobrej dla dziecka separacji na tym pierwszym etapie, który jest naprawdę moim zdaniem kluczowy, zwłaszcza że teraz rzadko jest taki komfort, by dziecko aż do 18 miesiąca przebywało z mamą.
I: Co powinna wiedzieć mama, której ktoś sugeruje, że od samego początku życia dziecka powinna dbać o jego tzw. "dobre nawyki" w kwestii zasypiania i nie pozwalać zasypiać przy piersi?
M: Pamietajmy, że pierwsze 3 miesiące życia dziecka to tzw. 4 trymestr ciąży - powinien być 4 trymestrem w brzuchu. To są zupełnie specjalne warunki traktowania. Nasze dzieci wychodzą z brzuchów w tym momencie, a nie później, gdyż ewolucyjnie nasze głowy nie przeszłyby przez drogi rodne. Ewolucja nie zadbała o wielkie brzuchy na guziki, żeby dzieci mogły urodzić się w odpowiednim dla nich czasie :) Nie zgadzam się z podejściem, mówiącym o natychmiastowym kształtowaniu "dobrych nawyków". Są pierwotne popędy i instynkty regulujące relację pomiędzy matką a dzieckiem - a jednym z nich jest poczucie bliskości i bezpieczeństwa. Pierś to nie tylko jedzenie.
Pamela Kucińska: Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zasypianie przy piersi jest "złym nawykiem" niemowlęcia czy małego dziecka. Mleko kobiece zawiera substancje wspomagające uspokojenie i zasypianie, a więc samo w sobie, na poziomie fizjologicznym, "zachęca" dziecko do zaśnięcia. Wieczorna sesja przy piersi pozwala dziecku ukoić nerwy, łagodnie przejść z pełnego wrażeń dnia do spokojnego snu. Nauka samodzielnego zasypiania, którą poddaje się dzieci, to zupełnie niepotrzebna próba nakłonienia dziecka do stawiania czoła wyzwaniom, na które nie jest jeszcze gotowe. Aby zbudować z dzieckiem bezpieczną więź i wspomóc je w optymalnym rozwoju, warto pozwolić mu osiągać kolejne etapy w jego własnym tempie - dotyczy to także snu i karmienia piersią.
shutterstock_130336154
 

Igulec i zasypianie przy piersi

Patrząc na nawyki Ignasia związane ze spaniem, nie mogę oprzeć się konkluzji, że jest tak łatwym w obsłudze (w kwestii usypiania oczywiście :) ) dzieckiem właśnie dzięki temu, że wolno mu było zasypiać podczas picia mleka, nawet gdy był już odstawiony od piersi nocą. Z początku, nastraszona komenatarzami zainteresowanych i książką Tracy Hogg, usiłowałam zapobiec spaniu przy piersi. Jednak dość szybko dałam sobie spokój i muszę powiedzieć, że zupełnie zmieniło to nastroje wieczorem! Był to czas na mój moment relaksu i chwilę samotności dla Taty Kwiatkowego. Igi przestał zasypiać w ten sposób po 2 r.ż. (dokładnie nie pamiętam kiedy), a gdy miał nieco ponad rok, prosił - na migi, a gdy już mówił, to słowami, by pójść z nim do łóżka i pomóc zasnąć. Nigdy nie było też problemu, by uśpił go ktoś, kto nie dawał mu mleka z piersi, choć gdy Ignaśka kładła na drzemki moja mama, usiłował wydębić od niej mleko, wskazując na piersi i wykłócając się "meko, tu, da!" Było to bardzo zabawne, ale mimo wielkiej chęci Ignasia wypracowali sobie inny sposób zasypiania. Teraz po domu hasa mi czterolatek. Czterolatek, który uwielbia spać i nie boi się zasypiać. Mimo wszystko tęsknię czasem za tymi momentami, gdy posapywał przy piersi i w zasadzie wystarczyło go do niej przystawić, by zapewnić sobie wieczór z książką. Nasenne działanie mleka uważam za genialne ułatwienie. Otaczamy się gadżetami, odsuwając czasami od siebie te naturalne i rzeczyiwście rozwiązujące wiele problemów. Twoje dziecko zasypia przy piersi? Ciesz się i korzystaj z tego. Wypocznij, zrób coś dla siebie, uśmiechnij się! Nie analizuj tego i nie rozkładaj na części pierwsze. Pamiętaj, że gdyby dziecko przy piersi zasypiać nie miało, w mleku kobiecym z pewnością nie znalazłyby się substancje wyciszające i ułatwiające zasypianie.

Karmienie piersią i zasypianie dzieci przy piersi - wypowiedzi mam

Zapytałam mamy karmiące piersią i pozwalające zasypiać dzieciom w trakcie picia mleka o ich wrażenia i doświadczenia. Przeczytajcie:
Jolanta T.: Najlepszy sposób usypiania dla mamy. Nie ma u nas istotnego wpływu na usypianie przez innych (każdy wypracowuje swoją metodę - noszenie, wózek, kołysanie, przytulanie, śpiewanie) ale ja mam najłatwiej, bo nie muszę nic wymyślać. Mój starszy synek w wieku 15 miesięcy zaczął zasypiać w łóżeczku z trzymaniem za rękę, a teraz jako dwulatek potrafi possać pierś, odwrócić się i zasnąć. Nie mam żadnych problemów z usypianiem przy piersi, same zalety. Z mężem dzielimy się zadaniami - ja usypiam, tato kąpie.
Patrycja W.: Usypiam synka przy piersi i jest to piękna, pełna bliskości chwila. Jeżeli mogę mu w ten sposób dać zarówno pokarm, jak i ciepło, wyciszenie i ukojenie, to uważam, że jest to najlepsza metoda. I nie mam żadnych obaw, że rozpieszczę, że nie dam później rady. Kobiety bowiem właśnie tak usypiały swoje maleństwa od zarania dziejów, a nikt z nas nie ma problemów z zasypianiem, tylko dlatego, że nie ma piersi w ustach. Dziecko wie, kiedy jest gotowe na zasypianie "po dorosłemu".
Katarzyna B.: Nigdy nie pomyślałabym, że zasypianie dziecka przy piersi jest czymś złym. Uważam, że jest to piękne i naturalne i nigdy bym tego mojemu synkowi nie odebrała. W dodatku ten widok... Niezastąpiony! Czas tak szybko leci, że nim się obejrze, a już będzie do szkoły chodził... Niech pije na zdrowie.
Lula M.: Starszy model przy piersi zasypial do 2,5 roku. Potem już tylko chcial przytulania, mógł być tata. Teraz potrafi pojsc i sam zasnąć. Jedyny problem - święte przekonanie reszty rodziny, że dziecko beze mnie nie zaśnie - zasypial, calkiem ladnie, ale oczywiscie gadać musieli...
Joanna T.: Mam 7 - tygodniową córeczkę. Cudnie jest patrzeć, jak bezpiecznie dziecko czuje się przy piersi. Bardzo często śpi przy mnie po tym, jak skończy jeść. Nieraz odkładam ją do łóżeczka, innym razem śpi przy piersi. Nie widzę w tym nic złego, choć oczywiście spotkałam się z komentarzami, że źle robię. Uważam, że najważniejsze jest, abyśmy z małą czuły się z tym dobrze. Tosia właśnie zasnęła... Przy piersi, otoczona mamusinym ciepłem i miłością.
Marta K.: Moja prawie 6 miesięczna córcia zasypia przy piersi. Jak już zje, przytula policzek do piersi i zasypia. Nigdy w życiu niczym nie chciałabym tej bliskości zastąpić. Mąż też szczęśliwy- po kąpieli brzdąca ma wolny czas, bo usypianie to moja rola.
Karolina B.: U nas - po kąpieli cycuś i odlot. Dziecko po prostu dostaje takiej "fazy", że trudno to opisać słowami. Potrzeba bliskości jest tak ważna dla dziecka, że aż mnie dziw bierze, gdy słyszę o oduczaniu dziecka zasypiania przy piersi. Po co oduczyć? Po co zabierać dziecku to, co jest dla niego tak ważne ? Dziecko wtulone w matczyną pierś czuje się bezpiecznie, dlatego też znacznie szybciej usypia. Mam porównanie, bo jedna córkę karmiłam sztucznie, a drugą naturalnie. Drogie mamy, trzeba karmić piersią, nie tylko ze względów zdrowotnych, ale także emocjonalnych! Moja córka ma dziś 3,5 roku i w dalszym ciagu zasypia przy piersi, choć nie zawsze Nie ma problemu, by zasnęła sama.
Karolina C.: Dużo osob pyta mnie: długo musisz usypiać Antosia? Kołyszesz, czy nosisz? Odpowiadam, że maly odlatuje przy cycu i wtedy na twarzach rysuje się zdziwienie połączone z niedowierzaniem.
Magdalena M.: U nas w dzień synek sam zasypia w swoim łóżeczku, ale wieczór... Wieczór jest dla nas. Filip zostaje w samym bodziaku, kładziemy się do łóżka i karmimy. To nasz mały rytuał. Każde z moich 3 dzieci było tak usypiane wieczorem i uwielbialiśmy to. Dziś najstarsza córka ma ponad 5 lat, młodsza niecałe 4 lata i brak najmniejszych problemów z samodzielnym zasypianiem w swoim łóżeczku. 
Wiola S.: Moja córka ma 15 miesięcy. Zasypia tylko przy piersi. W dzień i w nocy. To dla nas obu wygodny sposób, który niesie za sobą same korzyści. Usypianie trwa krótko, dziecko zasypia spokojne, szczęśliwe. Gdy coś przerwie sen, wystarczy podać pierś, zasypia ponownie w kilka minut. To ważne zwłaszcza w nocy. Czasem nawet się nie wybudzam. Córka się budzi, przystawia się do piersi i śpimy dalej. Dzięki temu śpię około 6-8 godzin i jestem wyspana. Bardzo ważne jest, ze gdy nie ma mnie w pobliżu, a przychodzi pora drzemki, nie ma problemu z położeniem jej. Z tatą usypia w tańcu (ulubiona piosenka + kolysanie w jej rytm), babcia przytulna ja i głaszcze po plecach.
Justyna K.: Moja córka zasypiała przy piersi i nie było to dla mnie problemem. To bardzo wygodny i naturalny sposób. Młoda jadła i odlatywała, wyciszała się. Takie 2 w 1. Szybko, bezproblemowo. Kiedy miała 6 m-cy wróciłam do pracy, przy mnie nadal zasypiała z piersią, kiedy mnie nie było, usypiała ją niania, tuląc lub kołysząc na kolanach. Nie było traumy ani problemu z rozstaniem. Mimo częstych pobudek w nocy, dzięki spaniu razem i zasypianiu przy piersi byłam wyspana i dawałam radę funkcjonować normalnie. Po 14 m-cu poszła do żłobka i również tam zasypiała w inny sposób, a w domu nadal przy piersi. I tak współspanie i zasypianie trwało do ok. 20 m-ca, kiedy pokazała swój pokój i chciała tam zasnąć. Od tego wieku spała u siebie. Zasypiała różnie - czasem z piersią, czasem sama, czasem przy czytaniu bajek, w zależności od potrzeb. Dla nas jako rodziny usypianie przy piersi było bardzo oczywiste i wygodne. Dla otoczenia był to powód do wiecznej krytyki i czepiania się, wynikało to z ich braku wiedzy o laktacji, ale też o tym, jak przebiega rozwój dziecka.
Sandra D.: Mój synek tak usypial w dzień i w nocy od urodzenia. Teraz czasem usypia z piersią w buzi, ale od 9 miesiąca zaczął najedzony odwracać się na drugi bok i spać. Dla mnie to zawsze bylo wygodne i jemu tak dobrze, więc nie widzę problemu. Do 5m odkładałam go do łóżeczka, ale teraz już śpi z nami.
Karolina K.: Uważam, że wieczorne zasypianie przy cycu pozwala córce świetnie wyciszyć się po całym dniu wrażeń.
Elsa P.: Ja tylko tak usypilam córke, nie zdarzylo sie zeby zasnela inaczej, az pewnego dnia (miala okolo 2 lat) sie zdarzylo, ze zasnela, zanim sie do niej polozylam. I potem juz coraz czesciej sie tak zdarzalo. Teraz ma 3,5 roku i nadal lubi zasyp[ioac przy piersi, ale to sie zdarza sporadycznie.
Anna K.: Nie wiem, co miałam z głową, ale jak mi się urodziło dziecko to za wszelką cenę chciałam, żeby spało w łóżeczku. Nawet się to udawało, bo Antosia od początku bardzo ładnie spala. Na szczęście znalazłam się w takim otoczeniu, które sugerowalo, że spanie z dzieckiem jest ok. Tyle bliskości mogło nam przejść kolo nosa!
Aleksandra M.: Moje dzieci usypiały zawsze przy piersi póki się nie odstawiły same. Córka w wieku 2.5 lat a synek 3.10.. Teraz syn zasypia przytulony do mnie albo do przytulanki, albo przy audiobooku. gdy chciałam gdzieś wieczorem wyjść, to dzieci spokojnie bez cyca zasypiały przy tacie albo niani.
Agata R.: Od samego początku planowaliśmy spanie rodzinne. Szczególnie ważne było to dla mojego męża, któremu brakowało takiej bliskości w dzieciństwie. Janek (9,5 mc) zasypia karmiony piersią na dużym materacu, na którym wszyscy śpimy. Przy piersi zasypia bez problemu, choć czasem między wypiciem jednej a drugiej musi jeszcze pohasać po łóżku. Kiedy nie ma mnie w domu, to zasypia w mei tai u taty lub przytulony do babci (mnie się nigdy nie udało go po prostu położyć ;)), również na nocne spanie. Nie dostaje wtedy butelki, tylko normalną kolację. Uważam usypianie przy piersi za naturalny element macierzyństwa i życia z dzieckiem. Wiem, że syn stopniowo będzie nabierał samodzielności i kiedyś będzie sam zasypiał. Nie denerwuje mnie to - wręcz kiedy czasem są dni, że nie umie przy piersi się wyczilować, to się wkurzam, bo inaczej go uśpić nie umiem (pomijam spacery, czy chustę).
Natalia P.: Moje dziecko zasypiało przy piersi wieczorem, teraz (19 m.) je, odwraca się i zasypia koło mnie albo na drugim końcu łóżka. W dzień ze mną nadal zasypia przy piersi. Oboje to lubimy. Nie slyszalam negatywnych komentarzy. Inni opiekunowie znaleźli swoje sposoby na uśpienie go w dzień, wieczorem jest tylko mama.
Justyna S.: Moja córka ma skończone 8 mscy i od urodzenia zasypia przy piersi. Uważam, że to idealna metoda usypiania dziecka (piszę o śnie na noc, bo w dzień tylko chusta). Po pierwsze wiem, że na pewno nie idzie spać głodna. Po drugie, nie płacze przy tym. Po trzecie, ja leżę i odpoczywam, a córka sama odpływa. Po czwarte, mąż w tym czasie masuje mi stopy. Po piąte, leżymy przytulone pod ciepłą kołderką na miękkiej poduszce, totalny relaks. Gdy Alicja ma już zamknięte oczy, to zapuszczam fejsa, insta, serial, książkę - więc jest wieczór dla mnie. Po szóste, siódme i dziesiąte, bliskość.
Paulina P.: Mój synek jak i córeczka zasypiali przy piersi od samego początku. Dla mnie było to czymś zupełnie naturalnym, a widok maluszka, który blogo "odlatuje" wtulony we mnie jest bezcenny. Kierowalam się zawsze swoim instynktem i czułam, że moje dzieci tego potrzebują. Szczerze przyznam, że nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. Dopiero gdy przeglądałam kolorową prasę, zobaczyłam, że może to być dla innych "problemem". Nigdy jednak nie przeczytałam żadnego artykułu, który zawierałby argument, przez który miałabym wątpliwości.
Hanna P-n: Oboje usypiani przy cycku, z tym że córeczka (13mcy) czasem woli w chuście. Synek ma prawie 5 lat, zaczął sam spać po odstawieniu od piersi, kiedy miał 2,5 roku. Oboje z mężem uwielbiamy wieczorem mu czytać, rozmawiać i się tulić. Nie ma problemów z zasypianiem, jak tylko kończymy czytać to zasypia w 3 minuty. Co do usypiania malucha przez innych, to każdy ma swój sposób (tata, dziadkowie, ciocia). W przedszkolu syn zasnał na leżakowaniu już pierwszego dnia, a przedszkolanka piersi nie dawała.
Anna D.: Cieszę się, jak córcia zaśnie przy karmieniu. Uważam, że trzeba metody dostosować do swojego dziecka i jego potrzeb. Jesli chce zasypiać przy cycusiu, niech zasypia, a jeśli umie samo usnść, to super. Wazne, żeby dzieciątko bylo szczęśliwe i zadowolone.
Anna M.: Mój obecnie 11 latek zasypiał tylko przy piersi, jakoś nie zauważyłam, żeby wpłynęło to na jego umiejętność samodzielnego zasypiania. Moja córcia ma 9m, bezsmoczkowa, bezbutelkowa. Zasypia przy piersi jak najbardziej, ale gdy nie ma ochoty na pierś po prostu się wtula i zasypia. Na noc zawsze cycuś.
Agnieszka T.: Moja starsza córka zasypiała przy piersi do 3 r.ż. Potem urodzilam jej siostrę i jakoś tak naturalnie przyszlo, że zaczęła zasypiać sama, po przeczytaniu historii przeze mnie lub m. Teraz sobie chwali i twierdzi, że lubi spać sama. Nie widzę, żeby to nasze wcześniejsze wspólne zasypianie jakoś źle na nią wpłynęło, bo niby jak? Moja córka uwielbia ludzi, lgnie do dzieci, jest wesoła, ciągle uśmiechnięta, ufna, zwinna, ciekawa... Serio, nie rozumiem demonizowania zasypiania przy piersi, gadania o jakimś potecjalnym zagrożeniu, albo tym, że to przyniesie dziecku ujmę!
Dorota L.: Moja 2-latka zasypia przy piersi od urodzenia, choć miała różne fazy zasypiania: przy piersi, z bujaniem, śpiewaniem kołysanek, głaskaniem, w chuście. Obecnie często to wygląda tak, że je mleko z piersi, odwraca się plecami i mówi "mamuniu pomiziakuj" i głaszczę ją po plecach. Córka jest w stanie zasnąć bez ssania piersi - tak zasypia z tatą. Wiem, że gdy będzie gotowa, to zrezygnuje z piersi i będzie chciała spać sama. Zasypianie dziecka przy piersi jest zupełnie normalne, zdrowe i naturalne, zresztą to też dzięki niemu nasz gatunek przetrwał. Tak daleko odeszliśmy od natury, że zaczyna byc to zgubne.
Ania M.: Jaś (2 lata) nie zna smoczka ani butelki, zawsze zasypiał przy piersi. Od jakiegoś czasu jest tak, że zje troszkę, po czym się odwraca i zasypia. Przesypia całe noce. Kiedyś przyjdzie czas na całkowicie samodzielne zasypianie, ale nie mam zamiaru przyspieszać tego procesu, tym samym odbierając synkowi poczucie bezpieczeństwa. Oboje kochamy te nasze wieczory i poranki przy piersi. Moje dziecko nie jest maminsynkiem, lubi zostawać z dziadkami, garnie się do innych dzieci. Jest wesoły i towarzyski. Nie potrafię zrozumieć obaw związanych z zasypianiem dziecka przy piersi. To jakieś teorie wyssane z palca. 
Natalia Z.: Moje dziecko od urodzenia NIE zasypiało przy piersi, bo mnie przed tym przestrzegano. Często uśpienie Małej było trudne, czasem trwało dwie godziny, czasem było przy tym dużo płaczu, bo córka mimo zmęczenia, mojej bliskości, przyciemnionego światła itd. - nie umiała się wyciszyć.  Nie pamiętam dokładnie kiedy Mała chwyciła pierś do zaśnięcia (było to z pewnością po 6 miesiącu), ale ten moment był przełomowy, jeśli chodzi o zasypianie. Usypianie było "stacjonarne" - nie trzeba było nosić, bujać i, co najważniejsze, odkładać dziecka do łóżka (na tym etapie przeważnie córka się budziła). Dziecko wyciszało się bardzo szybko i zasypiało często w ciągu 10 minut. Z kolei dla mnie usypianie było relaksujące, przyjemne. I tak usypiam córkę do teraz (ma 20 miesięcy). Na co dzień Mała jest radosnym dzieckiem, otwartym na świat, nie jest przyczepiona do mojej spódnicy. Chętnie zostaje z innymi opiekunami. Lubi odkrywać świat, a mnie traktuje jako bezpieczną przystań, do której może wrócić, gdy coś ją zaniepokoi, przestraszy, gdy się zmęczy. Żałuję, że posłuchałam złych doradców i na początku odmawiałam córce piersi do zaśnięcia. W końcu pierś to nie tylko pokarm. A jej ssanie przez dziecko jest naturalne. Odchodzenie od natury w jakiejkolwiek dziedzinie sprowadza na nas jedynie szkody.

Ważne źródła i przydatne artykuły

A jakie są Wasze doświadczenia? Czy i Was namawiano do zmiany nawyków związanych z zasypianiem Waszego dziecka? Jakie rozwiązanie spełniało się u Was najlepiej?


 

14 kwietnia 2015

Dlaczego spóźniamy się do przedszkola?

Ignaś jest człowiekiem, który dostarcza rodzicom wrażeń już od rana.
IMG_9184
Nie jest osobą, która wstaje o 3 nad ranem, gotowa do zabawy klockami. Przeciwnie. Misio sypia długo i mocno, czasem tylko wierzga kopytkami i rozdaje rześkie kopniaki. Obudzony rano, stwierdza, że idzie na drzemkę, nie wystawiwszy ani jednej giczy spod kołdry. Lub że poleży jeszcze w łóżku, bo mu tak "łagodnie". Jeśli ktoś uważa, że wygonienie Wiesia z wyra załatwi sprawę, to grubo się myli. Moje dziecko woli bowiem wypełniać sobie ranek ciekawymi i bardzo nierutynowymi zajęciami. Można zatem zastać Ignasia:
- udającego, że ładowarka do akumulatorków to rakieta, startująca co kilka sekund w kosmos
- tworzącego tabuny bakterii z klocków LEGO
- śpiewającego kotu kołysankę (własnej produkcji) i nagrywającego jednocześnie klip do piosenki (na którym zobaczymy kawałek kota i jedną dziecięcą stopę podejrzanej czystości)
- uczącego kota chodzić na dwóch tylnych łapkach
- uczącego kota mówić. Tak. To nie pomyłka. Nasz kot powiedział kiedyś "mama" i wszyscy to słyszeliśmy. Ignaś od tej pory wyczekuje większej ilości słów z kociego pyszczka, a że nie zadowala go czekanie bierne, wziął sprawę w swoje ręce. Przebywa z kotem otoczony książkami, tłumaczy mu najprzeróżniejsze sprawy i jest to obrazek przesłodki, tylko dlaczego 3 minuty przed wyjściem z domu?
- zmieniającego koszulki, "bo ta niesmacznie pachnie w środku"
- zmieniającego skarpetki z przyczyn, które nie dają się sprecyzować
- puszczającego psu bańki mydlane i zaśmiewającego się do rozpuku przy każdym psim kłapnięciu pyskiem. Bo pies bańki łyka.
- zwijającego sobie język w rurkę przed lustrem za pomocą palców
- występującego w postaci wybrzuszenia pod kocem, udającego, że go tam wcale nie ma, co oczywiście nie przeszkadza w chichotaniu
- zaczytanego
- wtykającego kolejne pary skarpet w fotele, kanapę, za drzwi, na parapet
- dostającego zadyszki ze śmiechu pod kołdrą pościelonego łóżka, gdyż zniknął i nie wiadomo gdzie jest
- zmieniającego majtki na takie, z których nie robią mu się stringi - dodam jedynie, że Igi w swojej walce z odzieżą nie jest bynajmniej wcieleniem łagodności.
Ciekawe, co wymyśli jutro i czy spóźnię się do pracy.

13 kwietnia 2015

"Kult cycka", czyli dr Południewski w babyonline

Zbulwersował mnie niedawno opublikowany tekst, oparty na wypowiedzi dra Południewskiego, zamieszczony na portalu babyonline.pl, Artykuł nosi tytuł "Chcesz odstawic dziecko od piersi? Nie miej wyrzutów sumienia - radzi ginekolog".

Początek artykułu jest obiecujący. Skrótowo opisane są zalety karmienia piersią dla dziecka i dla mamy. "Karmienie piersią ma bezcenny wpływ na zdrowie niemowlaka." - głosi pierwsze zdanie. Nie można sie z tym nie zgodzić, choć warto byłoby dodać, że bezcenny wpływ ma także dla noworodka i starszaka - nie zapominajmy o różnicach wiekowych odbiorców tego fajnego płynu.

Dalej jednak już tylko się jeżę. "W Polsce dominuje kult cycka" - słucham? Czy to o kobiecych piersiach jest mowa, czy o krowich wymionach, bo nie zrozumiałam? Odrobinę szacunku dla kobiecego ciała... 

"Doktor Południewski zauważa, że w naszym kraju kładzie się duży nacisk na to, żeby kobiety karmiły naturalnie. Jednak nie w każdym przypadku jest to możliwe i wywieranie presji na matce niczemu dobremu nie służy: - W Polsce dominuje kult cycka, kult piersi, że wszystko ma się odbywać naturalnie. Niestety jednak nie zawsze tak jest - mówi Grzegorz Południewski." Nie jestem do końca pewna, czy myślimy z doktorem Południewskim o tym samym kraju. W Polsce, nacisk? To skąd te żenujące wręcz statystyki? Dlaczego większość kobiet zarzuca karmienie piersią, choć większość karmi naturalnie w szpitalach?  Dlaczego jedynie marne niedobitki docierają do magicznej granicy 6 miesięcy? "Kult piersi"? Czy rzeczywiście pan doktor wypowiada się o karmieniu niemowląt, czy może jednak o billboardach, reklamujących wszystko, od zupki chińskiej po ekskluzywne auto za pomocą, a jakże, damskiego dekoltu? Ogromna ilość karmiących mam, z którymi się spotykam, czuje, że ich karmiące piersi traktowane są jako synonim seksu i odczuwa zażenowanie i zawstydzenie podczas karmienia publicznego. Wiele mam wręcz tego nie robi.

"Doktor radzi, żeby zwrócić uwagę na to, że jeśli niemowlę bardzo często domaga się piersi, to może być znak, że mama ma za mało pokarmu i korzystne dla dziecka będzie dokarmienie go. – U wielu kobiet ich własna laktacja nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej dawki pokarmu dla dziecka. I nie jest żadnym grzechem, a wręcz jest z korzyścią dla dziecka, jeżeli zaczniemy je dokarmiać – dodaje Grzegorz Południewski." Gdyby artykuł z tymi zdaniami został opublikowany 1.04., to co prawda nie wykazałabym zrozumienia, ale chyba łatwiej byłoby mi przyjąć, że takie słowa, wypowiedziane z pozycji autorytetu, zostały zapisane i opublikowane dla szerszego grona czytelników. Tajemnicą bowiem nie jest, że jeśli dziecko często chce ssać, to jest głodne - do czego ma święte prawo osoby młodej i z niewielkim żołądkiem - względnie ma inny problem (wszak pierś to nie tylko jedzenie, a także środek uspokajający, nasenny, przeciwbólowy i działający pozytywnie na ogólny dzidziusiowy ból istnienia). "Za mało pokarmu" to krzywdzący wiele dzieci mit z końca poprzedniego stulecia. Rzadko zdarza się, że mama ma za mało pokarmu. Jeśli jednak coś wskazuje na to, że dziecko pobiera go za mało (wberw pozorom nie ma to zazwyczaj związku z jego niewystarczającą ilością w matczynych piersiach), to nie należy rzucać się w popłochu na pierwszą z brzegu puchę z białym proszkiem, a zdiagnozować problem i zacząć sobie z nim radzić. Przede wszystkim jednak nie sugerujemy się częstością i długością sesji przy piersi! Przypominam jednocześnie, że zgodnie z zaleceniami WHO i ekspertów w dziedzinie karmienia niemowląt sztuczne mleko jest 4 w kolejności wyborem sposobu karmienia. Na 1 miejscu jest mleko mamy z piersi, na drugim mleko odciągnięte, na 3 mleko dawczyni. Na szarym końcu mamy zmodyfikowane mleko dla niemowląt, którego producenci bardzo chcieliby, by przypomnało mleko naturalne, ale w życiu go nie skopiują. Dokarmienie dziecka sztuczną mieszanką niesie za sobą szereg poważnych skutków ubocznych i potencjalnego ryzyka, o którym pan doktor wspomnieć nie raczy. A szkoda. Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji, szczególnie dotyczącej zdrowia dziecka, warto mieć jasny pogląd korzyści i ryzyka.

"Nie róbmy niczego na siłę" - głosi kolejny podtytuł, a dalej czytamy kolejną część wypowiedzi ginekologa: "Nie ulega wątpliwości, że naturalny pokarm jest najlepszy dla dziecka. Jeśli jednak z różnych przyczyn mama musi zrezygnować z karmienia, albo wprowadzić dokarmianie sztuczne, to nie powinna mieć żadnych wyrzutów sumienia: – Nie widzę powodów, żeby kobiety zmuszały się do karmienia piersią wtedy, kiedy czują ból czy też cierpią przy tym psychicznie – tłumaczy ginekolog. – Zdajmy sobie sprawę z tego, że w naszych warunkach jesteśmy w stanie zastąpić pokarm naturalny pokarmem sztucznym." Byłoby świetnie, gdyby mama nie czuła wyrzutów sumienia z powodu zakończenia karmienia naturalnego. Jednak w moim odczuciu droga do braku wyrzutów sumienia jest prosta - jeśli na czymś ci zależy, miej pewność, że zrobiłaś wszystko, co było w twojej mocy, zanim stwierdziłaś, że czas przestać. W karmieniu naturalnym pomocą powinni służyć specjaliści, jednak nie dając receptę na chemicznie zmodyfikowany pokarm, a radę, jak złagodzić ból, obejść przeszkody. Rzetelna informacja jest kluczem do sukcesu! Moim zdaniem niestety znakiem naszych czasów jest stwierdzenie "nie ma się co męczyć". Jeszcze kilka dekad temu społeczeństwa funkcjonowały zupełnie inaczej. Moim zdaniem o wiele większe cierpienie psychiczne zadaje kobiecie lekarz, twierdzący, że może mieć za mało pokarmu, by wykarmić swoje dziecko. Tym bardziej, że w większości przypadków jest to po prostu nieprawda. W każdych warunkach optymalnym pokarmem jest pokarm matki, a lekarz, twierdzący, że można go zastapić pokarmem sztucznym wykazuje się rażącą niekompetencją.

Na koniec możemy obejrzeć film, w którym rzeczony lekarz wypowiada się na temat karmienia piersią. Z jego słów dowiadujemy się, że na zachodzie, w krajach bogatszych, uznaje się, że karmienie piersią ma sens przez pierwszy miesiąc życia dziecka. Karmienie naturalne zarzuca się zazwyczaj do 4 miesiąca. Wypowiedź ta pokazuje bardzo wyraźnie, że osoba ta, choć wypowiada się w kwestii żywienia niemowląt mlekiem matki, ma w głębokim poważaniu światowe standardy i zalecenia, wypracowywane na podstawie długoletnich badań i obserwacji. WHO i AAP nie dla żartu mówią, że mleko matki powinno być wyłącznym pokarmem dziecka przez pierwsze półrocze życia, podstawą żywieniową do roku i powinno być kontynuowane do drugiego roku życia dziecka i dłużej. 

Doktor Południewski porusza ważną kwestię psychicznej blokady karmienia piersią i wyrzutów sumienia związanych z odstawieniem dziecka, ale stawia je na równi z bolącymi brodawkami. Są problemy, których przezwyciężyć się nie da. Cierpienie psychiczne, którego może doświadczać matka, która była np. molestowana i dlatego nie może przekonać się do karmienia piersią jest problemem innej rangi niż ból brodawki, spowodowany infekcją grzybiczą czy zbyt płytkim przystawieniem.

Tego typu wypowiedzi utwierdzają mnie jedynie w przekonaniu, że na temat karmienia piersią nie powinni wypowiadać się ludzie nie znający się na tym temacie, bo swoimi wypowiedziami robią więcej szkody, niż pożytku. 

Drogie mamy, starannie dobierajcie swoich lekarzy!