28 listopada 2014

Z krainy chichów

Igi: Jesteś taka słodka!
Ja: Też jesteś słodki Igusiu.
Igi: Wiesz, powiem gwiazdorowi, żeby przyniósł ci wspaniałą zabawkę. Ona jest taka śmieszna! Jak się ją naciśnie tu, w głowę, to puszcza bąki!
Mój syn wie, czego pragnę najbardziej w świecie :)

Jesteśmy w domu, nagle dochodzi do mnie przeraźliwy, rozpaczliwy płacz. Idę do Ignasia, który toczy krokodyle łzy. Pytam go, co się stało.
- Ingi polizał moją kanapkę.

Sytuacja dokładnie taka sama, jak wyżej, tylko płacz ma w sobie domieszkę czarnej rozpaczy i odrobiny złości. Stormur zabrał i pomiędlił Ignaśkowi skarpetkę.

Tatul oporządza syna przed snem.
- Tato, przyniesiesz mi coś? - drze się Wieś z wanny.
- Jasne, co?
- Przynieś mi springlanki.
- Hm? A co to jest?
- Takie czarne.
- A gdzie to jest?
- W moim pokoju.
Tato Kwiatowy idzie do pokoju, po którym rozgląda się z zupełną bezradnością.
- Powiedz mi, co to jest.
- To jest czarne i jest w moim pokoju - wyjaśnia uprzejmie Wieś.
- A czy mogę przynieść ci cokolwiek, co jest czarne i co znajdę w twoim pokoju?

Igi otwiera oczy. Ponieważ w nocy przytuptał do naszego łóżka, natychmiast tarabani się na mnie i żwawiutko proponuje:
- To co, porozmawiamy? Na przykład o słodkościach lub bąkach!

Misio wpada do wyra o poranku w doskonałym nastroju.
- Mam włączyć radio? - pyta.
- Jasne, ale ty jeszcze nie umiesz, Ignasiu.
- Włączę tym - stwierdza Wieś i macha czymś, co ma w łapce.
I tak sobie siedzimy w łóżku. Czytam, a po chwili orientuję się, że Ignaś robi wielki hałas, wydając dżwięki w kombinacji "random".
- Kiciusiu, czy mógłbyś wyć z dala ode mnie?
- To nie ja, przecież włączyłem radio - i wskazuje na trzymany w ręce dziurkacz.




18 listopada 2014

Cierpliwości :)

Koty syczą i rzucają się na to coś, co miało być psem, a jest skrzyżowaniem krowy (gabaryty oraz nieustanne międlenie paszczą), worka na śmieci (umaszczenie oraz nieustanne międlenie paszczą) i skunksa. Ponieważ pasożyt pragnie międlić paszczą nie tylko jedzenie, ubrania, meble, zabawki, koty i dywaniki, ale także Ignasia, moja egzystencja musi odbywać się z dala od komputera czy telefonu. Zazwyczaj odganiam psa od Ignasia lub Ignasia od psa, a potem Ignasia od kotów, bo przecież na kocie można wyładować frustrację z powodu bycia pomiędlonym przez psa, tudzież z kotem można się polelać i na przykład pomóc mu umyć futerko własnym językiem. Na dodatek intensywnie skrzypkujemy (Suzuki), męczymy Domana (słowa i matma) i Cieszyńską, no i postawiłam się w przedszkolu - sama gotuję Ignaśkowi obiady, gdzieś tak między siknięciami psa, którego trzeba wyprowadzać z wielką regularnością, coby nie zaszczał domu, bo wody sobie zwierzyna nie oszczędza. Czuję, że powinnam być ośmiornicą. Gdy piszę te słowa, w domu panuje względny spokój, bo koty wyszły. Odprowadzają Tatę Kwiatka i Kwiatka na basen. Pies leży u moich stóp, zmęczony próbą wykradzenia całego jasnego prania z kupki do poskładania. Zmachał się, uciekając mi z Igansiowymi gatkami, to teraz odpoczywa, nuplając spradycznie moją nogę. Jest też dość cicho. Słyszę pyrkotanie soczewicy (jutro Igi bedzie miał klopsy), której staram się nie spalić, a z dołu dochodzi mnie odgłos psiego języka szorującego biurko.

Zacznę pisać z większą regularnością, gdy się tu nieco uspokoi :)

Tymczasem proszę o wyrozumiałość :)

Spaliłam soczewicę... 


3 listopada 2014

Z krainy chichów

Igi wałkuje "Dzieci z Bullerbyn". W związku z tym czasem daje się słyszeć, jak mówi do siebie podczas zabawy:
- "Albertyna to świetna kura".
Albo przychodzi do mnie i mówi:
- Mamo, chcę coś powiedzieć. Mam taki pomysł. Czy możemy od teraz mówić na Stormura Albertyna?
Innym razem padła inna propozycja:
- Mamo, czy możemy od teraz nazywać Ingiego Malkolmem?
W międzyczasie i ukochany Pan Nurek Ignaśka został mianowany Albertyną.
Dziękujemy Ci, Astrid :-)

Igi wstaje. Zapala światło, które ciemnego poranka razi jego zaspane oczęta.
- Mamo, możesz mi zrobić deser na oko?
- To znaczy? - nie rozumiem.
- Zrób mi miodu z wodą i cynamonem, bo mnie od tego światła strasznie boli oko.

Tatul hałaśliwie zajmuje się psem, usiłując wpoić mu tajniki siadania na komendę, reagowania na "Nie" i innych sztuczek. Na to zjawia się Ignaś i włącza się ze słowami:
- Ja też będę terenował psa.

Wchodzę do pokoju, gdzie od razu natykam się na idącego z trudem Ignasia, trzymającego pod pachy naszego wielkiego kota (muszę tu nadmienić, że dopiero niemal czteroletni Igi miał na tyle krzepy, by podnieść to puchate monstrum). Kot drobi tylnymi łapkami z dość nieszczęśliwą, zrezygnowaną miną. Za to Igi odpowiada na moje pytające spojrzenie:
- Uczę Ingiego chodzić na dwóch nogach.

1 listopada 2014

Jak to się robi na Islandii

Islandczycy, żyjący w kraju ogarniętym ciemnościami przez spory kawałek roku, słyną z miłości do książek. Jeśli nie czytają, to je piszą. W tym odcinku "Przygód z książką" (akcji Dzikiej Jabłoni) chciałam przyjrzeć się temu, co dzieje się w książkowej kwestii na początku edukacji szkolnej małych potomków Wikingów. Czy jest to bardzo różne od podejścia polskiego - oceńcie sami :-)

Dzieci z najmłdoszych klas nie mają zadań domowych. Chodzą też do szkoły z niemal pustymi tornistrami. Jedyną rzeczą, którą przynoszą ze szkoły są książki wypożyczone z biblioteki oraz karta, gdzie nauczyciel zapisuje przeczytane danego dnia strony. Mimo braku ocen dzieci chętnie czytają, choć nie są nęcone średnią na świadectwie.

Siedmio- i ośmiolatki rozpoczynają dzień od mniej więcej półgodzinnej sesji czytania w szkolnej ławce. Atmosfera jest przyjazna, w klasie jest cicho i przyjemnie. Nauczyciel w tym czasie zajmuje się wpisywaniem w formularzu każdego dziecka, ile przeczytało poprzedniego dnia w domu. Wypożycza też książki z bliblioteki z tymi uczniami, którzy skończyli swoje lektury. Dzieci ciągle chodzą do biblioteki. Bywa, że czytanie jest urozmaicone np. poprzez losowanie żartobliwych kart ("Czytaj na stole", "Czytaj pod krzesłem", "Czytaj na korytarzu"), co dzieci uwielbiają.

Biblioteka to serce szkoły. Oferuje też swój niewielki księgozbiór mieszkańcom wioski, w której żyje 200 duszyczek. Na półkach często pojawiają się czytelnicze nowości, nie może oczywiście zabraknąć tomików wierszy pisanych przez nauczycieli. Oferta dla dzieci jest bogata, jak na tak niewielką placówkę w maleńkiej mieścince.



Pedagodzy niezwykle poważnie podchodzą do krajowego projketu wspierania czytelnictwa wśród uczniów, w ramach którego dzieci czytają w domach i szkole. Przykładowa klasa 3 ma zbiór książek, które dzieci bardzo lubią i często czytają, gdy mają czas wolny. Głównymi hasłami są "Czytanie jest najlepsze" oraz "Książka jest najlepszym przyjacielem". Oprócz klasowego zbioru jest też półka mieszcząca książki, które przyniosły dzieci. Mogą o nich opowiadać i dzielić się swoimi spostrzeżeniami z kolegami.


Dzieci nie czytają ujednoliconych lektur. Książki, które trafiają do ich tornistrów dobierane są indywidualnie do umiejętności czytania i zainteresowań, które są przecież bardzo różne. Jak widać dzieci czytają, choć część ma z tym problem w weekendy.

Podczas wolnej zabawy nauczyciel czyta głośno.


Na powyższym zdjęciu widać też plakat zachęcający do czytania książek. Najbardziej trafne hasła to "Nieotwarta książka jest jedynie cegłą z papieru" i "Lepiej być bosym niż bez książek".

A teraz doskonałe uzupełnienie moich wpisów książkowych (TU i TU).

Czytanie - lista dla rodziców rozpowszechniana przez nauczycieli:
- wspierać dziecko podczas czytania w domu
- interesować się i pytać dziecko o to, co przeczytało
- posiadać książki i przybory do pisania w domu
- zadbać o dostęp do książek dla dziecka w domu
- czytać samemu codziennie
- zadbać, by dziecko widziało czytających rodziców
- chodzić razem do biblioteki
- pomóc dziecku w wyborze odpowiedniej lektury
- zapoznać dziecko z książkami, które czytaliśmy w dzieciństwie
- ustalać cel i ograniczenie czasowe w czytaniu
- mieć stałe pory czytania
- stworzyć przytulny kącik czytelniczy w domu
- dzielić się z dzieckiem wrażeniami z własnej lektury
- opowiadać historie z książek z dzieckiem
- czytać dziecku głośno
- przeglądać z dzieckiem zróżnicowane teksty
- oglądać schematy i instrukcje
- szukać znaczenie nieznanych słów w słowniku z dzieckiem
- objaśnić znaczenie słów "grzbiet książki", "obwoluta", "rozdział" itd.
- chodzić razem na targi książki
- zabierać ze sobą książki na wakacje
- zapoznać dziecko z polskimi autorami książek dla dzieci
- zrobić gąsienicę, pociąg lub inną pracę, której poszczególne segmenty oznaczają kolejne książki przeczytane przez rodzinę i powiesić na ścianie
- stworzyć zakładki do książek
- wieszać co dzień nowe słowo na lodówce
- czytać razem przepisy kucharskie
- pisać razem listę zakupową
- mieć komiksy w ubikacji
- wspólnie słuchać nagranych książek
- rozmawiać o wrażeniach z wysłuchanych audiobooków
- oglądać ekranizacje przeczytanych książek
- porównywać filmy i książki
- rozwiązywać z dzieckiem krzyżówki i testy
- trzymać słownik w miejscu dostępnym dla dziecka
- wyjaśniać dziecku znaczenie powiedzeń
- grać w gry słowne i literowe, w tym Scrabble
- rymować
- układać puzzle
- układać razem historie i opowieści
- pisać wspólnie dziennik lub pamiętnik
- zachęcać dziecko do pisania listów
- zwrócić się po pomoc w przypadku podejrzenia dysleksji.


Pozdrawiamy ciepło, przytulnie, sobotnio i książkowo!



Jeśli macie ochotę poczytać wpisy innych uczestników projektu, kliknijcie ty - KLIK