Pojechaliśmy z Igim do lekarza, który lubi sobie wrednie (a czasem mniej wrednie) pożartować, bo Igi narzeka na ucho i nie pozwala mi spać.
- Masz krzywe zęby - zauważa spokojnie Ignaś, patrząc na pana doktora.
- To po to, by cię łatwiej zjeść - odpala z błyskiem w oku lekarz.
W drodze do domu rozmawiamy o sytuacji i o tym, czego nie wolno.
- Nie wolno mówić, że ktoś jest głupi - zaczynam.
- Ani że jest dupą - podejmuje ze smakiem Ignaś.
- I że się nie jest czyimś przyjacielem - odbiam piłeczkę.
- I że się kogoś nie lubi.
- I że sie kogoś zabije - wymieniam dalej wszystkie faux-pas Ignaśka.
- Albo że się kogoś skrzywdzi - podnieca się Ignaś.
- Albo że ktoś jest kupą.
- Lub sikami.
- Albo, kiedy ktoś je, że jego jedzenie jest obrzydliwe i niezdrowe. Masz jeszcze jakiś pomysł?
- Tak, nie mówimy nikomu, że ma puszyste uszy.
- Puszyste uszy? - zatyka mnie.
- Tak, puszyste uszy ma się wtedy, gdy na uszach rośnie dużo włosów.
Kurtyna.