17 grudnia 2015

Ignaś gada


Ignaś płacze rozpaczliwie, gdyż na środkowym palcu prawej dłoni ma mikroskopijną rankę. Boli go bardzo, panicznie boi się śmiertelnie poważnej operacji przyklejenia plastra, popłakuje krokodylimi łzami i nie jest w stanie zająć się niczym poza myśleniem o swojej ranie. Dzień chyli się ku końcowi w płaczliwej atmosferze, w końcu udaje mi się namówić potomka na uszykowanie się do spania. Pomagam mu zdjąć ubranie, nałożyć pastę na szczoteczkę, wyszorować kły i umyć buzię i ręce, gdyż sam z powodu kontuzji nie jest w stanie tego zrobić. Po umyciu zębów Ignaś wybucha na nowo płaczem i stwierdza:
- Nie chcę, żeby życie tak wyglądało, że ludzi coś może tak boleć!
***
Igulek bawi się gadającą mapą świata. Znajduje Rosję, a mapa odpytuje go:
- Czy chcesz dowiedzieć się więcej?
- Tak! - podnieca się Ignaś.
- "Rosja jest najwiekszym państwem na świecie" - oznajmia mapa i cichnie.
- Nie!!! - wykrzykuje zdruzgotany Igi - To za mało, ja chcę dowiedzieć się więcej, nie tylko tego, że Rosja to największe państwo!
***
Słuchamy kolęd. "... bo ubooogaaa byłaaa, rąbek z głooowyyy zdjęęęła" słyszymy z głośników, co skłania mnie do zadania pytania:
- Ignasiu, a co to znaczy "była uboga"?
- To, że była u swojego taty, boga - odpowiada bez wahania Ignaś.
***
Znowu będzie religijnie, to chyba przez zbliżające się święta. Ignaś płacze.
- Zdzisiu, co się stało? - pytam zalanego łzami potomka.
- Jezus umarł i nie mogę go przytulić!!!
***



14 grudnia 2015

"Grzeczna" Gro Dahle, Svein Nyhus

"Bądź grzeczny!" mówi się dzieciom. "Jeśli nie będziesz grzeczna, nie dostaniesz nic od świętego Mikołaja" straszy się inne. "Byłeś grzeczny? Nie płakałeś?" uznają niektórzy za stosowne zapytać dziecko wychodzące ze szpitala.
Niektóre dzieci rzeczywiście są grzeczne. Tak jak Lusia. Tak cichutkie, że aż niesłyszalne. Czyściutkie tak bardzo, że aż przejrzyste. Układne do tego stopnia, że aż nieinteresujące. Budzące aprobatę, ale skłaniające do zupełnego ich ignorowania. Lusia świeci przykładem. Jest ideałem, nie przeszkadza, robi to, czego się od niej wymaga, jest zawsze urocza, usmiechnięta, a na dodatek ma najczystsze paznokcie w całym Wszechświecie. Jest ładna, wszystko ma ładne i wszystko robi ładnie.
książki dla dzieci
książki dla dzieciAle Lusia, zajęta spełnianiem wymagań innych, zgubiła siebie. Stała się niewidzialna. Dopiero gdy zniknęła i zabrakło jej, tego żywego, ślicznego, idealnego mebelka, została zauważona.
książki dla dzieci
książki dla dzieci
Ale Lusia kryje w sobie wielką siłę, siłę, której nie znalazły żadne inne dziewczynki, które tak jak ona utknęły w metaforycznej ścianie. Lusia toruje im drogę jak prawdziwy młot, tur i ostre nożyce. I już nie jest śliczna i pilna. Jest potargana, wściekła, głośna, głodna jak stado wilków i... prawdziwa. A przede wszystkim - jest widoczna. Także dla siebie samej.
książki dla dzieci
"Grzeczna" to książka wyjątkowa. Wyjątkowy jest jej język, który elektryzuje dziecko i zachęca do czytania znów, i znów, i znów. Wyjątkowe są rytm i porównania, przemawiające do wyobraźni małego słuchacza. Wyjątkowe są ilustracje, zmieniające się z miękkich, uroczych i delikatnych (jak Lusia) w ostre, krzyczące i dłubiące w nosie (jak Lusia). Wyjątkowe jest przesłanie - dla dzieci, by nie zatracały siebie oraz dla rodziców, zmęczonych może czasem ekspresyjnością swoich pociech.
książki dla dzieci
Nie oceniajcie "Grzecznej" po cukierkowej okładce. I nie spodziewajcie się ładnej opowiastki, słodkich ilustracji (przez całą książkę), banalnego przekazu, kotków i landrynek. To książka, która wali w łeb, oczarowuje, trąca ubrudzonym paluchem, trochę przeraża, mocno zaciekawia, zapiera dech, a niektórych skłania do pogardliwego uniesienia brwi, a może nawet parsknięcia herbatą. Nie spodoba się każdemu. A jednak jest niezwykle ważna i potrzebna!
książki dla dzieciKsiążka polecana przez Ignasia. W 2002 roku otrzymała nagrodę literacką Brage za najlepszą książkę dziecięcą. Nie dziwi mnie to.

"Grzeczna"
Gro Dahle, Svein Nyhus
Wydawnictwo eneduerabe, Gdańsk 2010
Wpis powstał w ramach III już edycji projektu "Przygody z książką" dzikiej jabłoni.
książki dla dzieci
Do książki pozostaje mi dodać jedynie link do dawnego tekstu pt. "Uczulenie na grzeczne dzieci".

12 grudnia 2015

Powrót do pracy a karmienie piersią

Niezależnie od tego, czy powrót do pracy wzbudza w mamie stres czy ulgę, wiele z nas zadaje sobie pytanie o przygotowanie dziecka na tę zmianę. Co z karmieniem? Z drzemkami? Jak dziecko zniesie rozłąkę i jak najbardziej ułatwić mu ten trudny czas?
"Wracam do pracy. Jak i kiedy odzwyczaić dziecko od piersi?"
W tym artykule chcę poruszyć wyłącznie temat powrotu do pracy w kontekście karmienia piersią. Dlaczego? Dlatego, że panuje ogólne przekonanie, że dziecko należy odstawić jeszcze przed powrotem do pracy, gdyż nie da się karmić i pracować. Uważa się również, że karmienie naturalne utrudnia opiekę nad dzieckiem tymczasowym opiekunom. Popularne jest również zdanie, że w pewnym momencie dziecko należy przestawić na karmienie butelką i sztuczną mieszanką, czemu przyklaskują koncerny produkujące mieszankę mlekozastepczą.
Powrót do pracy - czy trzeba odstawiać?
Nie. Praca zawodowa nie stoi na przeszkodzie w karmieniu piersią. Karmienie naturalne pozwala na powrót do pracy czy oddanie dziecka pod opiekę innej osoby lub placówki. Pierś jest traktowana często jako przeszkoda w spokojnym przystosowaniu się do zmiany przez dziecko. Zapomina się tu o pewnej niezwykle istotnej kwestii - dziecko, karmione naturalnie czy nie, nadal jest do mamy niezwykle przywiązane. I zawsze będzie przeżywało rozłąkę. Z pewnością jednak karmienie piersią przed pracą będzie miłym pożegnaniem dla obojga, tak samo jak pierś na powitanie będzie ważnym punktem dnia, chwilą bliskości i odpoczynku oraz czasem cieszenia się sobą.
Powrót do pracy - czy trzeba dziecko zawczasu uczyć zasypiania inaczej niż przy piersi?
Gdy mama idzie do pracy, opiekę nad dzieckiem przejmuje ktoś inny - członek rodziny, niania, dziecko może też pójść do żłobka lub przedszkola. Często wiąże się z tym obawa, zarówno u mam, jak i osób z jej otoczenia, o dobro dziecka i łagodną adaptację do nowych warunków. Szczególne obawy wiązane są z (nie)umiejętnością "piersiowych" dzieci do zapadania w drzemki. Zwolennicy podawania butelki ze sztuczną mieszanką zwracają uwagę na to, że "butelkowe" dziecko może położyć spać każdy. Mamy, nawet jeśli chcą utrzymać karmienie piersią, sądzą że powinny nauczyć dziecko zawczasu zasypiania w inny sposób niż przy piersi. Nie ma jednak takiej potrzeby. Dzieci w przypadku braku piersi wypracowują sobie zarówno inne sposoby uspokojenia, jak i usypiania. Warto dać dziecku i opiekunowi możliwość znalezienia własnego sposobu na usypianie. Mamy karmiące piersią zauważają, że ich dzieci przy nich zasypiają podczas ssania, a z każdym domownikiem czy członkiem rodziny robią to inaczej - pomocne może być czytanie, tulenie, kołysanie czy śpiewanie oraz wiele innych dróg.
Co ma jeść dziecko w czasie, gdy mama jest w pracy?
Wybór sposobu karmienia zastępczego zależy od wielu czynników. Ponieważ mamy zazwyczaj wracają do pracy po roku urlopu macierzyńskiego, ich mleko najprawdopodobniej nie jest już podstawą żywieniową dziecka. W czasie nieobecności rodzicielki prawdopodobnie dziecku wystarczą pokarmy stałe i woda. Jeśli dziecko jest młodsze, warto podawać mu mleko, kierując się zasadą Światowej Organizacji Zdrowia, określającej, że gdy dziecko nie może być karmione bezpośrednio z piersi, podajemy mu kolejno:
  1. odciągnięte mleko z piersi, a gdy to niemożliwe
  2. mleko dawczyń
  3. w ostateczności sztuczną mieszankę.
Dr Jack Newman polemizuje z ostatnim punktem zalecenia i wysnuwa wniosek, że dziecku, któremu rozszerzono już dietę o pokarmy stałe, nie podajemy nigdy mieszanki mlekozastępczej.
Jeśli decydujesz się na odciąganie mleka, zapoznaj się z zasadami efektywnego odciągania (polecam artykuł mojej skromnej osoby w najnowszym, 8 numerze Kwartalnika Laktacyjnego pt. "Krótki poradnik o odciąganiu mleka", str. 28), możesz też zapisać się do grupy dla mam karmiących bezpośrednio i odciągających mleko na facebook'u - "Grupa wsparcia dla mam karmiących piersią i odciągających mleko".
Jeśli myślisz, że podanie mieszanki jest niezbędne, pamiętaj, że mleko jest podstawą żywieniową do roku. Wbrew najnowszym trendom zapoczątkowanym przez firmy produkujące mieszanki mlekozastępcze, karmienie sztuczne nie jest niezbędne powyżej pierwszego roku życia dziecka. Nie ma również potrzeby podawania dziecku mleka innego gatunku (np. krowiego), choć jego podawanie zaczynamy właśnie po roku, o ile się na to decydujemy. Odpowiednimi napojami dla dzieci są woda i mleko mamy.
Niektóre dzieci nie akcpetują mleka mamy podawanego w opakowaniu innym niż oryginalne :) Nie powinno być to powodem do zmartwień, o ile dziecko przyjmuje odpowiednie ilości wody. Niektóre mamy zauważają, że odciągnięte mleko można z powodzeniem dodać do jedzenia - kaszy, zupy, sosu. Nie jest to jednak konieczne, ponieważ dziecko nadrobi brak mleka z piersi po powrocie mamy, będzie także prawdopodobnie grupowało karmienia zarówno z potrzeby bliskości ukochanej mamy, jak i braku wartościowego mleka.
O ile dziecko akceptuje mleko mamy podane inaczej niż z piersi, babcia lub niania mogą je z łatwością nim nakarmić. Możliwość nakarmienia dziecka mlekiem mamy w placówce typu żłobek czy przedszkole jest już regulowane przepisami w nim panującymi.
Praca pracą, a co z laktacją?
Mamy słyszą, że ciągnięcie karmienia naturalnego nie ma sensu, bo laktacja zaniknie z powodu powrotu do pracy. Jest to stwierdzenie niezgodne z wiedzą o karmieniu piersią i funkcjonowaniu gruczołu piersiowego. Laktacja nie zaniknie dopóki piersi używane są do karmienia. Rzadsze karmienia mogą laktację przygasić, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dziecko było z powodzeniem karmione częściej w czasie weekendu lub innych dni wolnych, w tym choroby, kiedy to maluchy proszą o mleko mamy z drastycznie zwiekszoną częstotliwością. Laktacja dostosowuje się do zmieniających się warunków i potrzeb dziecka. Należy pamiętać, że mleko zanika długo - jest to wielomiesięczny proces. W literaturze twierdzi się, że do zaniknięcia mleka potrzeba przynajmniej 2 miesięcy niekarmienia, choć może to trwać nawet rok lub dłużej.
Często można również usłyszeć opinię o tym, że przez przerwę w karmieniu można nabawić się bolesnego obrzmienia piersi, zastoju lub zapalenia. Owszem, piersi mogą (ale nie muszą!) zareagować nabrzmieniem na powrót mamy do pracy. Prawo polskie zapewnia karmiącej mamie przerwę w pracy, którą można wykorzystać na różne sposoby:
  • późniejsze pójście do pracy,
  • wcześniejsze wyjście do domu lub
  • odciąganie pokarmu w czasie pracy dla złagodzenia nieprzyjemnych odczuć w piersiach.
Zadbanie o swój komfort powinno być priorytetem każdej kobiety karmiącej. Należy jednak pamiętać, że nie każda mama będzie odczuwała dyskomfort. Wiele z nich nie zauważa zmian w piersiach. Gdy takowe zaobserwujemy, warto odciągnąć mleko ręcznie lub laktatorem do uczucia ulgi. Nie musimy fundować sobie długotrwałyuch sesji odciągania mleka, by nie pobudzić piersi do produkcji mleka w czasie pracy, choć są kobiety, które przerwę w pracy wykorzystują na zrobienie zapasów mleka. Odciagnięte mleko przechowują w termosie lub lodówce pracowniczej i przywożą dziecku.
Powrót do pracy - czy trzeba podać butelkę?
W naszej świadomości zakodowane jest wyobrażenie dziecka, także starszego niż rok, z butelką w ustach. Warto zdać sobie sprawę, że butelka to narzędzie do karmienia dzieci, które nie mogą być z jakichś powodów karmione piersią. Kubeczek Doidy jest przeznaczony już dla czteromiesięczniaków, a półroczne dziecko można z powodzeniem napoić za pomocą zwykłego kubka. Problem z podawaniem butelki jest taki, że na wcześniejszym etapie karmienia piersią może ona poważnie zaszkodzić (i w najgorszym wypadku spowodować odrzucenie piersi), na późniejszym - jest uwstecznianiem dziecka, które może pić z "dorosłych" naczyń. Polecam zapoznanie się z artykułem wyszczególniającym bezpieczne sposoby podawania dzieciom płynów bez użycia butelki: Mleczne Wsparcie "Alternatywy dla butelki".
Co karmienie piersią daje mamie i dziecku?
Przede wszystkim bliskość, której oboje tak pragną, gdy nie są razem. Najczęściej mamy, które wróciły do pracy, tęsknią za dziećmi i z radością tulą je i przystawiają do piersi po powrocie do domu. Dziecko otrzymuje dzięki temu zarówno porcję wartościowego pokarmu, jak i przeciwciał na patogeny, z którymi zetknęła się matka, ale i ono samo, na przykład w przedszkolu. Karmienie piersią chroni zdrowie dziecka, choć nie możemy spodziewać się, że całkowicie zabezpieczy malucha przed infekcjami. W przypadku rozwinięcia się choroby mleko mamy pozwoli dziecku uporać się z nią szybciej. Dzieci karmione piersią statystycznie chorują mniej i łagodniej przechodzą infekcje. Karmienie naturalne chroni także portfel oraz pozytywnie wpływa na stan uzębienia i rozwój aparatu mowy (niezależnie od wieku dziecka!). Ssanie piersi odstresowuje malucha, który tęsknił za mamą, pozwala zatem na poradzenie sobie z bólem związanym z rozłąką.
"Wracasz do pracy? Skorzystaj z tego i odstaw dziecko!"
Powody do odstawienia z okazji powortu na ścieżkę kariery zawodowej, podawane przez zainteresowanych, są przeróżne. Może to być wiek dziecka. Pamiętajmy jednak, że w literaturze niesponsorowanej przez koncerny mieszankowe ograniczenia czasowe występują tylko dla preparatu mlekozastępczego i wynoszą rok. Karmienie piersią nie ma "daty ważności", a żadna szanująca się instytucja (taka jak WHO czy AAP) nigdy nie podaje górnej granicy karmienia piersią, gdyż takiej po prostu nie ma. Dziecko powinno być karmione tak długo, jak chcą tego ono i jego mama. Innym powodem jest tracenie wartości przez mleko lub przeistaczanie się mleka w wodę. Jest to szkodliwy mit na temat karmienia piersią. Mleko nigdy nie traci wartości, składa się wprawdzie z wody, ale nigdy nie wyłącznie. Nie ma magicznego momentu ani guzika, za naciśnięciem którego z piersi zacznie płynąć bezwartościowy płyn. Odsyłam tu do artykułu Hafiji: Hafija.pl "Woda, sama woda"Problemy w pracy, włącznie ze zwolnieniem, uznawane są za argument przemawiający za odstawieniem. Jasne jest, że pracodawca nie ma prawa wpływać na sposób, w jaki karmione jest dziecko pracownicy, a przytoczony przykład powinien być raczej powodem udania się do sądu pracy, a nie odstawienia dziecka. Zbytnie przywiązanie dziecka do matki przemawia według niektórych za wprowadzeniem butelki ze sztuczną mieszanką w miejsce mleka z piersi. Te same osoby twierdzą jednak, że podawanie sztucznego mleka w butelce nie upośledza bliskości między matką a dzieckiem i więź miedzy mamą a dzieckiem jest taka sama w przypadku karmienia naturalnego i sztucznego. Po co zatem przechodzić na chemiczną mieszankę? I co oznacza "zbytnie przywiązanie" do mamy, która jest całym światem takiego maluszka? Zbytnie zmęczenie jest nastepnym argumentem, przemawiającym według niektórych za odstawieniem. Jeśli tak, to karmienie piersią jest dość dobrą odpowiedzią - zazwyczaj dzieci pragną bardzo bliskości mamy i jej mleka, gdy ta wróci już z pracy i jest to dla niej świetną wymówką do porządnego odpoczynku i "zresetowania się" po stresującym dniu. Jeśli dziecko ssie dużo w nocy, można przemyśleć współspanie, a w najgorszym wypadku ograniczenie piersi w nocy lub całkowite odstawienie karmień nocnych.
Gdy idziesz do pracy, dziecko cierpi. Gdy na dodatek odstawiasz je od piersi, cierpi podwójnie.
Powrót do pracy i kontunuowanie piersią są jak najbardziej możliwe! Powodzenia! :)
Jeśli spodobał Ci się artykuł, chcesz coś dodać lub podzielić się swoją historią, napisz komentarz :) Twoje doświadczenie przyda się innym mamom!

5 grudnia 2015

Z krainy chichów

Ignaś rozmawia z Dziadziem i Ciocią:
Hej, słodcy ludzie!
Tatul zabiera Ignaśka do kawiarni na gorącą czekoladę. Zostaję w domu z zapaleniem pęcherza. W restauracji właścicielka pyta Ignasia:
- A mamusia nie przyszła z wami?
Nie, bo ma chorą cipkę - wypala Ignaś.

Ignaś dostał od swego najlepsiejszego przyjaciela gustowny strój kościotrupa. Strój jest w ciągłym użyciu, co oznacza również, że zapodziewa się Ignasiowi niezwykle często. Wtedy Ignaśko lubi się poinformować:
- Gdzie jest moja kościoskorupka?

Ignaś bawi sie zawzięcie. Galopuje z jednego końca domu na drugi, "czarując" i krzycząc: "AGRA PODAGRA!"

Igulek wyłazi z wanny i goły wyskakuje z łazienki. Plaskając stópkami, biegnie do mnie, wykrzykując jednocześnie:
Anulu! Jesteś aniołem!

29 listopada 2015

Uroda - naturalne kosmetyki prosto z kuchni

Dbanie o siebie jest takie przyjemne! Urodę pielegnować możemy korzystając z produktów, które znajdziemy w kuchni. To nie żadna nowość :) Poniżej kilka sposobów, które postanowiłam zebrać w jednym miejscu.
1. OCM - oil cleansig method, czyli oczyszczanie cery olejem
Mieszanina oleju rycynowego i innego, odpowiednio dobranego do rodzaju cery oleju usuwa makijaż, natłuszcza, nawilża, poprawia krążenie, pomaga poradzić sobie z kłopotami z cerą (wągry, wypryski), ale przede wszystkim odżywia dzięki bogatym, naturalnym składom nierafinowanych olejów. OCM można stosować zamiast mycia twarzy mleczkami czy mydłami. Jeśli mamy psychiczną barierę i uczucie nieświeżości, spróbujmy stosować tę metodę choćby na noc. Najpierw odpowiadamy sobie na pytanie, ile procent oleju rycynowego powinna zawierać nasza mieszanka - 10% dla cery suchej, 20% dla normalnej, 30% dla tłustej. Później dobieramy olej właściwy. Korzystamy ze wskazówek, dotyczących działania różnych olejów, ale najważniejsza jest indywidulana odpowiedź naszej skóry.
Mieszankę olejów nakładamy na twarz i masujemy energicznie palcami. Gdy nam sie znudzi, moczymy ręczniczek w gorącej wodzie i przykrywamy nim twarz (otworzy to pory, pozwoli na lepsze wchłonięcie oleju i usuniecie sebum), a nastepnie czekamy do ostygnięcia ręcznika, co z kolei zamknie pory. Na koniec zbieramy nadmiar oleju ręczniczkiem.
kosmetyki naturalne2. Olejowanie włosów
Odpowiednio dobrany olej sprawi, że regularnie stosowana kuracja doda naszym włosom blasku, życia, odżywi je, doda sprężystości, nawilży oraz zapobiegnie przetłuszczaniu. W zależności od tego, jakie mamy długie włosy, olejowanie będzie trwało krócej lub dłużej. Ja mam włosy prawie do pasa, więc robię sobie z tego odprężający rytuał, nakładam olej przy miłym filmie :) Na poszczególne pasma nakładamy (głaszcząc) olej opuszkami palców zamoczonymi w ciepłym oleju. Zwracamy uwagę, by była to niewielka ilość i została wmasowana zarówno w skórę głowy, jak i włosy, aż po końce. Niekoniecznie musimy spać z olejem na włosach. Ja na przykład bardzo tego nie lubię. Jesli sie na to decydujemy, warto p[oduszkę ochronic nielubianym ręcznikiem. Olej zmywamy metodą odzywka - szampon - odżywka. Warto unikać popularnych, niezwykle silnych detergentów (SLS, SLES), które zniwelują dobroczynne działanie oleju.
Jak dobrać odpowiedni olej: olej olejowi nierówny
Dlaczego nie SLS: nasze życie bez chemii
3. Olej lniany na przetłuszczającą się skórę głowy
Olej lniany (mikroskopijna ilość, ok. pół łyżeczki) mieszamy ze szczyptą soli himalajskiej. Tak przygotowaną "miksturą" smarujemy skórę głowy (delikatnie!), pozostawiamy na chwilę, po czym dokładnie zmywamy. Jedynym minusem tej kuracji jest ostry zapach oleju lnianego. Niewykluczone, że głowę bedzie trzeba umyć więcej niż dwa razy, by się go pozbyć. Zadbajmy zatem o zmywanie skalpu czymś bardzo delikatnym.
kosmetyki naturalne
4. Do kąpieli
Sposób Kleopatry! Kąpałyście się kiedyś w mleku? Jeśli jeszcze nie, to namawiam Was do spróbowania, a szybko przekonacie się, dlaczego słynna piękność fundowała sobie białe kąpiele. Mleko można chlusnąć prosto z kartonu. Ilość dowolna.
Peeling z płatków owsianych - niezwykle delikatny, poprawia wygląd skóry i jej nawilżenie.
Dodawanie olejku do wody - ochroni skórę przed wysuszającym działaniem kąpieli i nada jej wspaniałą miękkość. Nie trzeba uzywać balsamów.
Sól magnezowa - magnez jest niezwykle ważny dla naszego organizmu. Bierze udział w ok. 300 reakcjach, choć pierwszym skojarzeniem każdego jest pozytywne działanie na stres oraz sen. Obie kwestie mają niebagatelny wpływ na naszą urodę, zatem suplementujmy magnez. O czym należy pamiętać, to o suplementacji z głową - magnez najlepiej przyswajalny jest przez skórę. Należy się więc wieczorami smarować olejkiem z magnezem lub kąpać z dodatkiem soli magnezowej. Można sobie także robić magnezowe kąpiele dla stóp.
5. Pod prysznic - peeling z kawy
To bardzo mocno działający peeling. Używamy do niego zmielonej kawy po zaparzeniu, dodajemy ulubionego oleju i tym specyfikiem traktujemy całe ciało. Niektóre osoby mogą sobie nawet pozwolić na użycie tego peelingu na twarz.
kosmetyki naturalne6. Na spierzchnięte usta
Gdy nie możemy poradzić sobie z ustami, najgorszą rzeczą, którą możemy im zrobić, to nałożyć tradycyjny balsam na wazelinie i parafinie. Balsam taki nadaje ładny połysk i daje pozorną ulgę, silnie uzależnia i wysusza delkatną skórę. Na usta, które ucierpiały na dworze nakładamy prawdziwy miód. Na godzinę. W tym czasie walczymy ze sobą, by go nie zlizać. Czasem kurację trzeba powtórzyć.
7. Do wybielania zębów
Zęby wybiela ponoć olej kokosowy, a z pewnością - kurkuma. Przyprawa nasypana na mokrą szczoteczkę i wmasowana w zęby daje efekt wybielenia już po jednorazowym zastosowaniu. Należy jednak pamietać o silnych właściwościach barwiących kurkumy i szybko spłukać umywalkę.
8. Do depilacji - pasta cukrowa
Świetny, tani i ekologiczny sposób na gładkie ciało. Pasta cukrowa jest niezwykle prosta w wykonaniu (naprawdę nie trzeba kupować przedrożonego gotowca, a gdy skusi nas jakiś produkt w sklepie, wystarczy przypomnieć sobie, ile kosztuje kilogram cukru w spożywczaku) i wygodna w użyciu. Składa się z cukru, wody i cytryny, jest więc całkowicie naturalna. Jest też rozpuszczalna w wodzie, więc zupełnie niekłopotliwa, w przeciwieństwie do niektórych wosków. Podobno spowalnia odrost włosów i powoduje mniej podrażnień niż tradycyjna depilacja woskiem.
9. Piękna cera - maseczki
Z mleka i gałki muszkatołowej - odkryta u Dzień Dobry Pani, szybka, prosta i pozostawiająca niezwykle przyjemne uczucie na skórze. Świetnie oczyszcza, nadaje skórze miękkość i delikatność.
Z awokado, miodu i płatków owsianych - nawilża, odżywia, nawilża, wygładza, nawilża. Bardzo nawilża. To niesamowite, co awokado potrafi zrobić z naszą skórą.
Z białka i cytryny - ubijamy białko jajka z kilkoma kroplami cytryny, by skutecznie poradzić sobie z wypryskami, rozszerzonymi porami i przetłuszczaniem. Uwaga, maseczka może "spłynąć", dlatego kładziemy pod głowę ręcznik lub aplikujemy ją w wannie :)
Z sody z wodą - silnie oczyszcza.
10. Olej kokosowy
Jest wyjatkowy, jego działanie antyoksydacyjne jest wręcz legendarne. Nierafinowany ma przyjemny, kokosowy zapach i nadaje sie do stosowanie wewnętrznego i zewnętrznego. Ponieważ włazi do mitochondriów bezpośrednio, działa jak natychmiastowe paliwo dla komórek. Stosowany na skórę w niezbyt dużej ilości pozostawia przyjemne uczucie miękkości bez tłustego filmu. Ma delikatny filtr UV, ma działanie antybakteryjne, antygrzybicze i antyalergiczne. Uwaga! Obserwujemy siebie, bo może wysuszać skórę.
A Wy? Dzielcie się swoimi patentami! :)



7 listopada 2015

Z krainy chichów

Ignaś nadal rozbawia nas do łez. A ja nadal zapisuję jego urocze i zabawne stwierdzenia. 
Zapraszam Was do lektury :) 


1 lipca 2015

Jak wyspać sie przy małym dziecku? sposób na sen Penny Simkin

Miałam niedawno wielki zaszczyt poznać Penny Simkin, doulę, fozjoterapeutkę, edukatorke porodową, ale przede wszystkim - znawczynię tematu molestowania dzieci i jego wpływu na dorosłe życie, w tym na ciąże, porody i karmienie piersią.

W tym poście chcę jednak przekazać dalej pewien niezwykle prosty sposób na to, by wyspać się z noworodkiem i małym niemowlęciem.

Jaki to sposób przeczytacie na blogu

29 czerwca 2015

Z krainy chichów

Igi gawędzi: Wszyscy kiedyś umrzemy. I nie wiemy kiedy!
Ja: Tak.
Igi (odkrywczo): Ale ja nie chcę umrzeć nigdy. Chcę być Bogiem! 
Ja i Tato Kwiatka: „Wyobraź to sobie sobie.”

Rozmawiamy z Babu przez skype.
Ja: Chcesz powiedzieć coś miłego Babu na koniec rozmowy?
Igi (po chwili zastanowienia): Tak. Jak umrzesz, to przyślę ci czekoladki.

Zima, śnieg skrzy w słońcu. Igi przygląda się zjawisku i intensywnie nad czymś myśli. W końcu wypala:
– Mamo, zobacz! Brukiew!!
(Tak, wege-dzieciak mówi „brukiew” na „brokat”, a na swoje ulubione pisaki – „pisaki brukwiowe”)

Jemy obiad. Igi odsuwa od siebie talerz i stwierdza z westchnieniem:
– O, ja nie dokończę tej surówki.
– Najadłeś się już?
– Nie, po prostu chcę, żeby pies ją zjadł i miał ładną kupę – stwierdza wspaniałomyślnie i z błyskiem w oku Ignaśko.
Jesteśmy na basenie, lekcja pływania w toku. Igi tapla się zawzięcie, chlapiąc na potęgę i nurkując. W pewnym momencie brakuje mu 5 cm do mojej ręki. Reaguję i wyciągam szkraba na powierzchnię. Igi odkasłuje, patrzy na mnie i z niekłamanym wyrzutem wykrzykuje:
– Prawie mnie zabiłaś!

Ignaś wychodzi z samochodu, po czym schodzi mu nieco wiecej niz zwykle czasu na przemieszczenie się do domu. Wbiega do przedpokoju z drobnym przedmiotem w ręce i oznajmia dumnie:
– Zobacz, mamo, śmieć. Wiesz, ochroniłem dziś trochę plametę.

Igi zwisa sobie swobodnie z przedszkolnego płotu i gmera pazurkiem w zagłębieniach deski. Natrafia na coś lepkiego i bawi się tym przez moment, po czym woła mnie:
– Mamo, chodź, mam dla ciebie niespodziankę! Znalazłem substancję. Pachnie jak choinka. 

Igi wbiega do pokoju nagi.
– O, golas! Chciałabym, żebyś założył piżamę.
Igi wybiega, a po 5 minutach wraca, tak samo goły jak przedtem, ale za to z pokolorowaną na fioletowo dłonią. Patrzy na mnie i stwierdza:
– Zobacz, zapomniałem, że miałem się ubrać i zrobiłem sobie tatuaż – i wyciąga rękę, by lepiej zobrazować dokonanie ostatnich minut. Moim oczom ukazuje się ręka fioletowa aż do szyi.
– Widzę, że poszedłeś na całość – zagaduję syna.
– Nie, na całość nie, tylko ręka. Reszta jest czysta.

O mistrzu ciętej riposty
– Igi, ubierz buty.
– Mam ubrać buty? – dziwi się nieodrodne dziecko swojej mamusi. – W co? W majtki i spodnie?

Igi podsumowuje sobotę, którą spedził w piżamie:


– To był fajny dzień. Podobało mi się to, jak byłem ubrany. Lubię być w piżamie, bo czuję się wtedy tak łagodnie.

29 maja 2015

Przygody z książką. Baltic - pies, który płynął na krze

Dziś kolejna odsłona projektu "Przygody z książką" - sredecznie zapraszam Was do zapoznania sie z uroczą lekturą, która dopiero co wpadła w zatłuszczone łapki Ignaśka i oczarowała nas z miejsca.

Wpis na blogu icyignacy.pl - klikajcie!


21 maja 2015

Wakacje z dzieckiem - tylko na Islandii

To dokąd jedziecie w tym roku? Może w nasze okolice? Jeśli tak, to popieram :)
Trochę o Islandii, trochę o dzieciach, a trochę o najfajniejszym dniu w życiu Ignasia - zapraszam :)



5 maja 2015

Nosidła i chusty do noszenia dzieci. Jak nosić bezpiecznie?


Dziś artykuł o noszeniu w chustach. I nosidłach. Będzie też o tych złych, zatem niech czyta kto żyw, tym bardziej, że wypowiadają sie w nim specjalistki - i to niezwykle ciekawie :) 
Noście na zdrowie!
Oto link, zapraszam:

2 maja 2015

"Przygody z książką" prościutko z Islandii

Chcecie wiedzieć, czego nie lubią islandzcy uczniowie? Co ich nudzi? I co nie podnieca nauczycieli? Zapraszam serdecznie :) icyignacy.pl - nauka czytania :)
koniecznie powiedzcie, a raczej napiszcie mi, co sądzicie o tej metodzie nauki i czy Was też by znudziła, czy raczej nie?

Matka Kwiatka i Igulec

23 kwietnia 2015

"Dzieci z Bullerbyn". Jak sprawić, by dziecko pokochało książki?

Przygody z książką! To już druga edycja fajowskiego projektu Dzikiej Jabłoni :) Ahoj, przygodo! Ahoj, przygodo z książką! Ahoj, "Dzieci z Bullerbyn"!
Print
Dziś zamierzam rozwinąć temat wychowania małego czytelnika - pisałam o tym w poście pt. "Czytanie dzieciom - jak wychować czytelnika?". Dzieci, szczególnie małe, nie mają uprzedzeń. Nie unikają niektórych kolorów, pomocy rodzicom, nie usłyszały też jeszcze nigdzie, że czytanie jest nudne i okropne. I oby nigdy to nie nastąpiło! Ich nieustający zapał i niegasnące zainteresowanie światem warto wykorzystać, by pokazać im, jak ważne, ciekawe i cudowne jest czytanie. Raz złapnego bakcyla trudno się pozbyć. A życie jest o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, gdy w książkach widzimy źródło radości, wartościowej rozrywki i wiedzy.

Etap pierwszy - głośne czytanie

Gdy byłam mała, Dziadziuś zawsze miał czas, by mi poczytać. Pamiętam jego ciepły, miły głos, lektury, a także słomiankę, w której gmerałam paluszkiem, wyobrażając sobie czytane historie. Czytał pięknie, starannie, nie spiesząc się i pozwalając mi wnikliwie przyglądać się ilustracjom. To był wspaniały, relaksujący czas dla małej dziewczynki, którą byłam. I tak do tej pory kojarzą mi się książki.
Ignasiowi czytamy przy każdej okazji. Mam nadzieję, że będzie miał z tego równie miłe wspomnienia jak ja.
Głośne czytanie jest niezwykle ważnym etapem w rozbudzaniu miłości do książek, o czym przypomina nam Irena Koźmińska, prezes Fundacji "Cała Polska czyta dzieciom". 20 minut to naprawdę niedługo, jest to nieznaczne poświęcenie nawet dla najbardziej zapracowanego rodzica. Rodzinne czytanie zbliża i rozwija! Nie odbierajmy go naszym pociechom.

Etap drugi - naucz dziecko czytać

Kolejnym istotnym etapem, mogącym występować równocześnie z głośnym czytaniem, jest nauka czytania. Ucząc dziecko czytania należy pamiętać, że tradycyjne podejście - od nauki literek -zaciemnia tylko obraz całego procesu. Lepiej zapoznać się z metodami nowoczesnymi i sprawdzonymi oraz przynoszącymi świetne efekty - np. Doman, czy nasze rodzime, a słynne na całym świecie podejście prof. Jagody Cieszyńskiej. Szerzej opowiem o tym w innym poście.

Etap trzeci - odpowiednia książka

Nie wolno zapomnieć o rzeczy równie ważnej, jak pozostałe elementy układanki. W odpowiednim czasie podsuwamy dziecku odpowiednią książkę. Zdajemy się tu całkowicie na naszą intuicję, a któż zna lepiej nasze dziecko, niż my sami? Ta książka ma zainteresować młodego czytelnika, wciągnąć go, zafascynować, a może także rozśmieszyć?
W moim przypadku do zakochania się w czytaniu przyczyniły się dwie osoby - Astrid Lindgren i moja mama. Mama opowiadała mi o swojej ulubionej książce dzieciństwa. Jej opowieści były tak barwne i zabawne, że jako świeżo upieczona pierwszoklasistka przełamałam nieśmiałość i poszłam do biblioteki, by wypożyczyć "Dzieci z Bullerbyn". I wsiąkłam. Zupełnie, doszczętnie i na zawsze. Własną książkę dostałam wkrótce i czytałam ją bez przerwy. Do tej pory wspominamy z mamą jak kiedyś poprosiła mnie, bym umyła wannę. Zgodziłam się, ale szybko pobiegłam jeszcze po książkę ze słowami "Tylko ci coś przeczytam, mami". Ocknęłyśmy się jakiś czas później - ja wciąż siedziałam na brzegu wanny i czytałam, a mama, zasłuchana, akurat kończyła od niechcenia szorować wannę. Nie pamiętam, z czego śmiałyśmy się bardziej - z tekstu, czy niezamierzonej zamiany ról.
Moja własna, ukochana, bardzo zużyta kopia stoi teraz na półce Ignasia. Choć Igi nie czyta sobie jeszcze sam, "Dzieci z Bullerbyn" zostały mu już przedstawione, jako ulubiona książka mamy i Babu. Bakcyl przekazany dalej i ziarenko zasiane. Mimo młodego wieku Wieśka, przeczucie mnie nie zmyliło.
Ignaś wpadł. Po uszy. Mojsi bojsi filibom ararat. Kolifink, kolifink.
Lubi też film - swoją drogą bardzo uroczy. I uwielbia audiobooka. Do słuchania książki uciekamy się w ramach ratunku. Igi mógłby wsłuchiwać się w czytanie uwielbianej lektury godzinami - nie zniosłoby tego ani moje gardło, ani pęcherz psa. A Igi książkę cytuje już częściowo z pamięci.
Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren
"Dzieci z Bullerbyn" to klasyka. Piękna opowieść słynnej szwedzkiej pisarki z 1947 roku o sześciorgu siedmio- i ośmiolatków, którzy żyją w maleńkiej wiosce i wiodą życie wypełnione zabawą, a także pracą i nauką. Gdybym miała opisać ją jednym słowem, byłaby to chyba "wolność". Bo jest to historia dzieciństwa, w którym dorośli nie przeszkadzają. Są zajęci swoimi sprawami, co nie oznacza wcale zaniedbania dzieci. Te małe, samodzielne istosty organizują sobie czas, panując nad swoją demokracją. Psocą, wracają godzinami do domu ze szkoły, wpadają do przerębli, wymyślają swoje języki i tajemnicze znaki, przebierają się, śpią w stogach siana, łażą po drzewach i płotach oraz łowią raki. Pamiętają stale o dziadziusiu, traktując go jako dobro wspólne, robią mu zakupy, czytają gazety i opowiadają o swoich zabawach - gdyż staruszek jest niewidomy. Gdy dziewczynki, zainspirowane jego opowieścią o ucieczce w dzieciństwie, też postanawiają uciec i mówią mu o tym - nie burzy się, nie mówi ich rodzicom, a podpowiada, co mają ze sobą zabrać. Ratują psa z rąk znęcającego się nad nim szewca i zabierają jagniątko do szkoły.
Piękna to książka i nie zmieni tego nawet to, że ktoś się w niej czasem wyzwie do głupków czy przylepi łatkę nieporządziucha. To naprawdę nie jest w stanie zmienić faktu, że jest to jedna z tych książek, które manifestują rodzicielstwo bliskości, pełne szacunku do dziecka, jako pełnoprawnej osoby, a nie kogoś mniej ważnego niż dorosły. O używanych słowach czy sytuacjach zawsze możemy z dzieckiem podczas lektury porozmawiać (kolejny ważny aspekt głośnego czytania!).
"Dzieci z Bullerbyn" to niezrównane źródło pomysłów do zabaw, a także rozmów o życiu, szacunku do młodszych i starszych, zwierząt i natury. Jest pełna bezpretensjonalnego humoru, który urzeka dzieci. Z kolei rodzice mogą się dzięki niej przekonać, że dzieci mogą naprawdę bawić się bez ich nieustannego nadzoru. Zabawa nie będzie może zawsze idealnie sprawiedliwa, ale z pewnością dadzą sobie radę.

Człowiek, który nie lubi książek to tylko dziecko, któremu nie podsunięto odpowiedniej lektury w odpowiednim czasie.

A Wy? Jakie książki dzieciństwa chcielibyście podsunąć dzieciom?
dzieci_okladka_blog
Astrid Lindgren
Nasza Księgarnia, 2011

A tak w ogóle, to zapraszam na tego już coraz bardziej pełnoprawnego bloga! :) http://icyignacy.pl/dzieci-z-bullerbyn-jak-sprawic-by-dziecko-pokochalo-ksiazki/