Ignaś jest człowiekiem, który dostarcza rodzicom wrażeń już od rana.
Nie jest osobą, która wstaje o 3 nad ranem, gotowa do zabawy klockami. Przeciwnie. Misio sypia długo i mocno, czasem tylko wierzga kopytkami i rozdaje rześkie kopniaki. Obudzony rano, stwierdza, że idzie na drzemkę, nie wystawiwszy ani jednej giczy spod kołdry. Lub że poleży jeszcze w łóżku, bo mu tak "łagodnie". Jeśli ktoś uważa, że wygonienie Wiesia z wyra załatwi sprawę, to grubo się myli. Moje dziecko woli bowiem wypełniać sobie ranek ciekawymi i bardzo nierutynowymi zajęciami. Można zatem zastać Ignasia:
- udającego, że ładowarka do akumulatorków to rakieta, startująca co kilka sekund w kosmos
- tworzącego tabuny bakterii z klocków LEGO
- śpiewającego kotu kołysankę (własnej produkcji) i nagrywającego jednocześnie klip do piosenki (na którym zobaczymy kawałek kota i jedną dziecięcą stopę podejrzanej czystości)
- uczącego kota chodzić na dwóch tylnych łapkach
- uczącego kota mówić. Tak. To nie pomyłka. Nasz kot powiedział kiedyś "mama" i wszyscy to słyszeliśmy. Ignaś od tej pory wyczekuje większej ilości słów z kociego pyszczka, a że nie zadowala go czekanie bierne, wziął sprawę w swoje ręce. Przebywa z kotem otoczony książkami, tłumaczy mu najprzeróżniejsze sprawy i jest to obrazek przesłodki, tylko dlaczego 3 minuty przed wyjściem z domu?
- zmieniającego koszulki, "bo ta niesmacznie pachnie w środku"
- zmieniającego skarpetki z przyczyn, które nie dają się sprecyzować
- puszczającego psu bańki mydlane i zaśmiewającego się do rozpuku przy każdym psim kłapnięciu pyskiem. Bo pies bańki łyka.
- zwijającego sobie język w rurkę przed lustrem za pomocą palców
- występującego w postaci wybrzuszenia pod kocem, udającego, że go tam wcale nie ma, co oczywiście nie przeszkadza w chichotaniu
- zaczytanego
- wtykającego kolejne pary skarpet w fotele, kanapę, za drzwi, na parapet
- dostającego zadyszki ze śmiechu pod kołdrą pościelonego łóżka, gdyż zniknął i nie wiadomo gdzie jest
- zmieniającego majtki na takie, z których nie robią mu się stringi - dodam jedynie, że Igi w swojej walce z odzieżą nie jest bynajmniej wcieleniem łagodności.
Ciekawe, co wymyśli jutro i czy spóźnię się do pracy.
Słodziak :)
OdpowiedzUsuńMój Tymek - ranny ptaszek, zawsze robił pobudkę 5-6 rano i męczył żeby się z nim bawić, albo książkę czytać, pięć lat to trwało ;)
ja, jako zdeklarowana sowa, wybiłam potomkowi z głowy pobudki o świcie lub przed nim :)
UsuńA tam, praca nie zając. Kreatywniak z Ignaśka nie ma co :)
OdpowiedzUsuńpraca nie zając, ale codziennie się spóźniać? średnio wypada ;)
Usuńweź Igulowi powiedz, że czas ucieka. yhm. stała odpowiedź, to to, że on właśnie rozmawiał z czasem i czas powiedział, że poczeka. :D