Napisałam co nieco na tym, naprawdę wartym podglądania blogu: czytam dzieciom i sobie też podniecona wizją wygrania ciekawej książki.
Udało się!
Właściwie ubrałam tylko w słowa naszą codzienność. To Igi wygrał tę książkę, bo to dzięki niemu parskamy nieustannie śmiechem. Niektóre historie są już czytelnikom znane, inne nie.
Temat: opis jakiegoś zdarzenia przedstawiony w konwencji marudząco - zrzędzącej. Od razu poczułam sie jak ryba w wodzie. Nie rozdrabniałam się i z grubej rury opisałam nie jedną, a kilka scenek, w moim odczuciu zabawnych. Oto moje "dzieło":
- Moje dziecię, mając mniej niż półtora roku, mówiło doskonale i wyraźnie "kujde".
- Długo uczyłam Ignasia, że plucie pod siebie jest niedopuszczalne i chcę, żeby pluł w dłoń lub na talerz. W końcu przyszedł czas na sprawdzian. Znajomi gościli nas zupą. Młody dostał do spróbowania, zupa nie przyjęła się. Pamiętając o mojej prośbie, Igi wypluł zupę. Do talerza. Pana domu...
- Mam bardzo dobrze wychowane dziecko. Gdy podaję mu papierek z prośbą o wyrzucenie, słyszę uprzejme "dziękuję bajdzo".
- Wersal domowy nie kończy się na tym. Najczęściej przepraszane za przepychanie się są w naszym domu drzwi, fotele, kable oraz rowerek.
- Pierwszą osobą, która usłyszała od Igiego "kocham cię" był... kot babci, raz usłyszałam to ja [stan rzeczy w momencie pisania], potem nasz kot i ulubiony pluszowy kaczorek. Ignasiowy Tato po tygodniach oczekiwań nie wytrzymał, poprosił Młodego, by powiedział "kocham cie, tato". A Igi, patrząc mu czule w oczy, posłusznie powiedział "kocham cię, Kotku Główny". Mimo wszystko chyba lepiej tak, niż gdyby miał powiedzieć "kocham cię, kaczorku"...
- Jak kończy się podawanie dziecku smacznego lekarstwa? Mój syn potrafi równie głośno wyć o czekoladę, jak o syrop przeciwgorączkowy.
- Całusy w naszym domu najczęściej dostaje kot. Ostatnio Igi w ekstazie ucałował kota w tę część nogi, która straciła już swoją dumną nazwę. Nie był to zresztą pierwszy raz... W związku z tym "Uwaga na odbyt!" to dość częsty w naszym domu, skrótwy komunikat awaryjny.
- W końcu oduczyłam własne dziecko wyjadania kocich chrupek. Któregoś dnia Igi, który zazwyczaj gardzi jogurtem, dobrał sie do kociego. Pół biedy, gdyby to był świeży jogurt. Zjedzenie takiego to i tak lepsze, niż cmoknięcie kota w odbyt. Ale to był zapomniany, kilkudniowy jogurt, z grubą zachniętą skorupą i dodatkową warstwą kociej sierści.
- Przykłady mogłabym mnożyć w nieskończoność. Zawsze coś ciekawego dzieje się, gdy siedzę za długo z nosem w komputerze. Dzis odłączyłam się chwilowo od rzeczywistości, kątem świadomości odnotowywałam tylko jakąś mantrę, odśpiewywaną przez Igiego. Okazało się, że krótka chwila nieuwagi wystarczy, by zapakować kanapkę z masłem do kabiny zabawkowego pick-up'a i zacząć śpiewać piosenkę własnej produkcji pt. "Chebek jechała autem".
Jeśli tak zabawnie jest w 21 miesiącu życia Ignasia, to nie mogę doczekać się dalszego ciągu :-)
W tej chwili nie mogę doczekać się chichotania podczas lektury wygranej książki. Powinna przyjść do mnie lada dzień pocztą. Juhu i mini fala! :-)
Myślę, że nie napiszę recenzji tego przewodnika lepiej niż już została napisana tu.
"Polska z dzieckiem" na pewno sie przyda! My uwielbiamy podróżować i poznawać nowe miejsca. Do tego Ignaś jest wymarzonym kompanem wypadów, podróży i wycieczek. Jego zdolność przystosowywania się do zmieniających się warunków zaskakuje mnie za każdym razem!
Poza tym jeszcze dostałam wyróżnienie od Na Zielonym Wzgórzu. Dzięki!
Inicjatywa pochodzi z zachodnich blogów, gdzie blogerzy przesyłają sobie kolorowe znaczki w ramach uznania. Ma to służyć przede wszystkim poprawieniu nastroju, pokazaniu, że dany blog bardzo nam sie podoba, a także popularyzacji ciekawych blogów. Osoba wybrana ma za zadanie wybrać 5, 10 lub 15 blogów, które jej zdaniem zasłużyły na wyróżnienie.
Z radością chciałabym wyróżnić nastepujące blogi, które są interesujące literacko, tchną pozytywną energią, można się pośmiać podczas czytania lub autorki mają pomysły, które - moim zdaniem - warto wcielić w życie, zarówno wychowawcze, jak i edukacyjne:
Mam nadzieję, że jakiś nowy czytelnik, zainteresowany moim poleceniem, zagości na Waszych blogach, by Was poczytać.
yhyhyhy:) Kocham Igiego:D Ja się nie dziwię, że się śmiejecie z jego pomysłów:D
OdpowiedzUsuńDzięki za wyróżnienie:) To miłe. Btw muszę o tym napisać, bo to już drugie, a jakoś mi to umknęło w wirze spraw codziennych.
:))) Ale się uśmiałam - bosko :)
OdpowiedzUsuńRewelka! Twój wpis przeczytałam na jednym wdechu :)
OdpowiedzUsuńhihiih:D spryciarz
OdpowiedzUsuńdzięki za pamięć łaskawą:) u nas chwilowo schizzz...i wszystkie rence na pokładdd...:)
OdpowiedzUsuńMoje dziecko wyje o lipomal:-p znam ten ból. A co do plucia, to jak sobie to wyobraziłam to sama sie poplułam. Twój Igi jest mistrzem!
OdpowiedzUsuńdzięki dzięki i kongratulejszyn
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowieści, gratuluję wygranych ;)
OdpowiedzUsuńRyczę ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńO rany, jest mi niesamowicie miło :) :) :) dziękuję!
OdpowiedzUsuńuśmiałam się z Waszych szalonych przygód :) ach, te zawieszki przed kompem i te nagłe przebudzenia ;) ach, te koty :) ach, ta dziwna czułość ;)
zaimponowała mi piosenka Igiego. ja jestem na etapie podniecania się pojedynczymi słówkami, bo Jerz dopiero niedawno się rozkręcił z powtarzaniem. Igi daje czadu!
Piękne ;D
OdpowiedzUsuńZ pojadaniem mistrzostwo świata osiągnęła córka koleżanki, która wykorzystała każdą okazję żeby wypić wodę spod szczotki toaletowej ;)
Ale kocia pasza niedaleko w tyle :)
I szlachetne części ciała ma się rozumieć ;)
rzyg :D
Usuńdziekuję tym, które gratulują i, cytując Igiego "plosze bajdzo" tym, które dziękują ;)
OdpowiedzUsuńryczącym i plującym ze śmiechu podsuwam ochoczo chusteczki, ciesząc się, że się za sprawą Igulindy przyczyniłam do cudzej radości :)
hehe dzieci mają ciekawe pomysły ;)
OdpowiedzUsuń