Proszę Państwa, coś śmierdzi. Czasem wyraźniej, czasem ledwo zauważalnie. Natężenie smrodku zależy też od predyspozycji wąchającego. Kwiatowy Tato, z natury przygłuchy na nos, raczej nie wyczuwa niczego, ja przeciwnie.
Poszukiwania źródła smrodku trwają nieprzerwanie od dość dawna.
Dotąd odnalazłam:
- kocie chrupki systematycznie topione w wodzie w kociej konewce. Bardzo aromatyczny i toksyczny ładunek. Z trudem usunięto.
- dwie śliwki załadowane do przyczepy drewnianego tira. Wysypały się zeń, gdy sprzątałam. W pierwszej chwili myślałam, że same udadzą się do śmietnika. Sekcja wykazała, iż musiały tam leżeć około dwóch tygodni. Owoce wyeksmitowano w trybie natychmiastowym.
- mocno spocony plasterek sera z dawnych czasów w ikełowkim pojemniczku do czynienia lodów. Serek zaczął już wytwarzać sobie odnóża w kolorze zielonym. Odnaleziony w stadium scalania z pojemniczkiem. Lepki plaster odłączono siłą od pojemniczka, który poddany został sterylizacji.
Smrodek nadal jest, a na pytania na temat jego źródła Igi robi minę bądź zagadkową, bądź taką, jak na zdjęciu...
Ta mina wyraża Igulcowe kolejne zwycięstwo nad Kwiatkową Matką ;D
OdpowiedzUsuńZapewne Igi wie wszystko, czego Mama nie wie;p
OdpowiedzUsuń"jest gdzieś lecz nie wiadomo gdzie..." :) szukajcie a znajdziecie
OdpowiedzUsuńhahahaha:)Zabiłaś mnie tym Hafija:)
Usuń:) jakby to powiedział mój nastolatek: oj ta, oj tam
OdpowiedzUsuńa ze swego doświadczenia radzę - nie szukaj zbyt uparcie - kto mniej wie ten spokojniej śpi ;)))
Może wkrótce znajdziesz jeszcze jedną taką niespodziankę ;)
OdpowiedzUsuńhihi ta mina mowi "boj sie mamo" ;)
OdpowiedzUsuńIgi mówi : wiem, ale nie powiem :D
OdpowiedzUsuńZnam to, też szukam;)
OdpowiedzUsuń:D :D :D to mina Potwora zadowolonego ze swych potworzastych igrców (tu: produkowania smrodków). znam tę minę, chociaż smrodków nie produkujemy, jeszcze. dziś tylko Jerz załadował na autko część mieszanki studenckiej. więc może ten etap właśnie się zaczyna.
OdpowiedzUsuńo rety ale okropne prezenty znalazłaś :( aż strach pomyśleć co tam jeszcze znajdziesz :)))
OdpowiedzUsuńMój Potwór miała fazę na bawienie się własną... kupą. Kiedyś puściłam go bez majtek w pokoju i po chwili przybiegł zadowolony by pokazać mi, że zrobił coś na dywan. Ok, posprzątałam, wyczyściłam wykładzinę, ale nadal coś śmierdziało. Musiałam wyglądać przekomicznie z nosem przy podłodze usiłując zlokalizować źródło smrodku. Nijak nie mogłam. Dopiero syn mi pomógł. Z zadowoleniem wręczył mi autko do którego upchał resztki kupy. Myślałam, że padnę. Całe szczęście już mu przeszła ta fascynacja.
OdpowiedzUsuńOj to widzę, że też taka wyczulona na smrodki jesteś....Współczuję. Mój mąż tak jak i Twój...jak Bóg węchem dzielił, to mój akurat w kolejce po wzrost stał....
OdpowiedzUsuńMam podobny problem choć nie ze strony Potwornickiej, a ze strony śierściuchów na J....
Mina Igiego bezbłędna:D
ja jeszcze nie mam takich niespodzianek, ale wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńI co to było??? Znalazłaś czy samo się rozeszło?
OdpowiedzUsuńjuz więcej nie znalazłam ;)
Usuń