28 września 2012

Menszczyzna w pracy

Gdy Menszczyzna zaczyna zauważać kątem oka pietrzące się gary w okolicach zlewu i zmywarki, rejestruje wzrastającą entropię otoczenia bliższego i dalszego oraz ruchy krzątające u swej drugiej połowy, bez namysłu czyni co następuje.

W ramach przygotowań wydaje zbolały jęk, że tyle jest do zrobienia. Następnie usuwa się dyskretnie w głąb swej świadomości. Stopniowo wytraca połączenie z rzeczywistością, co ukoronowane zostaje podłączeniem tejże świadomości do tak zwanej sieci.

Zanim to nastapi, należy przygotować swoje miejsce pracy. Menszczyzna umieszcza precyzyjnie i delikatnie laptopa na stole, rozsuwając sterty prania do poskładania i przesuwając ostrożnie brudne naczynia po kolacji. Laptop otwarty i gotowy. Jeszcze dwa dodatkowe ruchy i... Komputer stacjonarny rozbrzmiewa dźwiękami tłuczonego ostatnio serialu, coby się Menszczyźnie nie nudziło. Przemyślana lokalizacja sprzętu i krzesła pozwala bez nadwerężania kręgosłupa szyjnego być świadkiem tego, co dzieje się na obu ekranach. Aby nie wysilać się i dostarczyć sobie połączenia z dalszym światem zewnętrznym, przydaje się też smartfon w wolnej ręce. Wtedy można być na bieżąco z ploteczkami na fejsie, skoczyć na czat ze znajomym (pewnie też w pracy) albo sprawdzić czule, co tam u jego kochanych zdjęć. Oczywiście, cel dla postronnych jest prosty: nie można wszak odrywać się bezsensownie od pracy, by odczytać Bardzo Ważnego Mejla lub - o ile ktoś jeszcze korzysta z takiego przeżytku - smsa.

Ktoś kiedyś wspominał, że ten gatunek nie ma podzielnej uwagi?

7 komentarzy:

  1. hahahahha:) oj maja jak chca, a pietrzace obowiazki - potem (w umysle- zona zrobi bo nie wytrzyma)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mają, mają, jak tylko chcą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To tylko ściema z tą niepodzielnością;) taki wentyl bezpieczeństwa:D

    OdpowiedzUsuń
  4. oj jak ja ten obrazek dobrze z nam z naszego domku, niestety :( Choć zawsze tak było, to i tak ciągle doprowadza mnie to do pasji....

    OdpowiedzUsuń
  5. :) ja tu na mojego menszczyznę narzekać nie będę... ale uchwyciłaś kilka charakterystycznych rysów ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochane moje, nie narzekam, a jestem zdxiwiona i mocno rozbawiona. Nawet, gdybym była wyprowadzona z równowagi, po takim obrazku płaczę, ale ze śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!