Ostatnio zaczęła się u nas zima. Pobliska, ukochana przez tubylców góra pokryła się lukrem, na trawie czasem pojawia się szron. Bywa, że temperatura spada poniżej zera, no ale nie czarujmy się, to żaden wyznacznik zimy mimo wszystko nie jest. Moja pierwsza noc pod namiotem tu, latem, dodam, okazała się być nocą o temperaturze -2. Było mi chłodno.
Czy lato, czy zima, jednym słowem mogłabym opisać Wyspę. Intensywna. Wszystko, co tu się dzieje, jest właśnie intensywne. Deszcze padające pod wszystkimi kątami, także poziomo. Lato ze słońcem bez przerwy. Wiatry, od których auta tańczą na drogach. I odczucia ludzi - albo się Wyspę kocha, albo przeciwnie. Nie można inaczej, jak z taką samą intensywnością oddać jej w uczuciach tego, czym nas ona raczy na co dzień.
Najlepszym wyznacznikiem zimy tu są wichry. Kiedy w Stanach szalała Sandy, o czym trąbiły wszystkie media, u nas również był wiaterek. Ponoć Sandy wiała z prędkością nawet do 180km/h. W tym samym czasie wiało i u nas, z prędkością, bagatela, dochodzącą do 240km/h. Jak to koleżanka powiedziała - nadeszła zima po prostu. Najbardziej narażone na podmuchy wściekłego wiatru drogi zamknięto, a dzieci nie wypuszczano w wietrzne dni na dwór. Poza tym zaobserwować można było podniecenie ludności warunkami pogodowymi, objawiające się głównie filmowaniem fal oceanu, by potem móc wrzucić nagranie na fejsbuka. A Igi się popłakał. Po tym, gdy z trudem zapięłam go w foteliku i z jeszcze większym trudem zamknęłam drzwi samochodu, wywiało mnie i nie mogłam sama do Suzi wsiąść. Ale to było tylko chwilowe, trzymając się klamek, dotarłam w końcu do drzwi kierowcy. Bez przeszkód dojechaliśmy na miejsce, a po drodze podziwialiśmy krzaczory ozdobione śmieciami.
Widok, który spotkał nas w centrum miasta, był bardzo intrygujący.
Film z okna biura
Jak widać, życie toczy się swoim torem...
A tu - 3 minuty z naszego samochodu:
link :)
(youtube nie chce mi z blogiem współpracować i nie odnajduje filmów)
Dodam jedynie, że to zwykłe filmy z owiewanego wiatrem miasta, nie podczas apogeum wichury. Zresztą, w centrum nie wiało najmocniej, ale już w naszej wiosce było weselej, choć i tak wicher nie rozwinął do końca swych skrzydeł.
O Matulu! Wiesz czego mnie uczysz? Żeby w żadnym przypadku nie narzekać pogodę w Polsce:) Chociaż szczerze mówiąc, chyba bardziej leży mi angielska pogoda. Ja lubię wietrzne dni - a takie z reguły są w Anglii, no ale to co Wy macie na wyspie to jest hardcore:)
OdpowiedzUsuńMieszkałam tam rok. Ja, ciepłolubna jaszczureczka działająca na słoneczne baterie, w swoim własnym ogródku czująca się jak przysłowiowa ryba w wodzie.
UsuńI co mnie spotkało? Zaskoczenie. Wszyscy mówią, och, bo ciepło, zimą, czy latem, wilgotno, ale spoko. A tu wilgoś zatęchła, wdzierająca się w każdą szczelinę domu, siąpiące deszcze, wiecznie zimne dłonie i stopy oraz nos, z którego kapie. Wyjeżdżając tu myślałam, że popełniam samobójstwo. No ale zawsze mozna bilet w powrotną drogę wykupić. I... zaskoczenie. Bo da się znieść. Jest zimniej, ale paradoksalnie, o wiele bardzej przyjaźnie niż w Uk. Inaczej. No intensywnie... :)
"(...)a dzieci nie wypuszczano w wietrzne dni na dwór."
OdpowiedzUsuńJakby targały takie ciężkie tornistry, z taką ilością książek, zeszytów i ubrań na wf co w Polsce, to nawet taki wiatr by ich nie zgarnął :D
a sa jeszcze jakies dzieci, których rodzice nie podwożą do szkoł, nawet gdy te sa oddalone o kilka ulic?
UsuńPotęga przyrody! Ta woda wdzierająca się w ląd robi wrażenie! Ale wiesz? Myślę, że ja bym tą Twoją wyspę pokochała i jest ona na mojej liście MUST VISIT :)
OdpowiedzUsuńpowinna byc na liście każdego. jest oszałamiająca!
Usuńa ja raczej nie, przerażające te fale
UsuńŁo mamo!
OdpowiedzUsuńA ja marudzę, że u nas wieje!
też kiedys marudziłam. i spać nie mogłam, gdy słyszałam wiatrowe gwizdanie. a teraz czuję się jak stara wyjadaczka, jeśli chodzi o sztromy ;)
Usuńu nas nie jest az tak zle, ale tez daje czadu nieraz:P
OdpowiedzUsuńAleż macie pogodę.
OdpowiedzUsuńChyba bym nie pokochała tej wyspy.Boję się takich wiatrów.
Za wiatrem nie przepadam, ale marze o odwiedzeniu Islandii….
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadalam za wiatrem. Wkurzało mnie gwizdanie w domu, nie moam spac... Ale tu najczesciej gdy wieje, to wieje tak, ze mozesz sie na wietrze polozyc. Albo nie dojdziesz, dokąd chcesz, bo cię zwieje. To jest taki wiatr, który powoduje, że czuję się zupelnie malutka i zawsze, ale to zawsze, gdy mnie tak zwiewa, dostaję lekkiego ataku śmiechu. Jakbym była znowu dzieckiem :)
UsuńKwiatkowa jaką ty jesteś odważna;)!!
OdpowiedzUsuń... że Wiesia do "peczkola" zawiozłam, czy dlaczego?
UsuńJesli o to chodzi, to przez pół zimy siedzielibyśmy w domu, bez pracy, jedzenia i "peczkola" - nie było tak źle, serio.
:)
O rany ale wichury :O Niesamowite ale jakieś też takie piękne :)
OdpowiedzUsuńPogoda jest tu zdecydowanie... Zdecydowana :)
Usuńło matko, toż bym chyba nerwicy dostała :) to moje wrażenia po filmikach. wiatr, morze, te świsty, brrrr.
OdpowiedzUsuńbałabym się, że mnie zmyje.
klimacik jest. ekstremalny. albo: intensywny ;)
Nie czuję się tu zagrożona. Raczej zainteresowana. ale respekt przed pogodą mam. Wystarczy odrobinka sniegu, wiatr i pare dodatkowych czynnikow i mozna zginac, np. Za kolkiem. Widzialam na wlasne oczy wypadek kolegi, cudem wyszedl z tego bez zadnej szkody.
UsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie na blogu. Jeśli nie lubisz tego typu zabaw to przepraszam ;-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNormalnie wiatr gnie szybę samochodu! MegaSzacun, Mamo Kwiatka... Z drugiej strony...nie wiem czemu...ale to jest i piękne i cudne (i zimno i straszno)...
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, wpadnij do mnie w wolnej chwili :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHah a ja narzekam jak tu jest jakiś mały wiaterek :D
OdpowiedzUsuńTam się w ogóle da mieszkać w zimie bez samochodu? xD
Ja uwazam, ze to trudne, ale są tacy, ktorzy aut nie maą, więc podobno się da :)
UsuńTo nie dla mnie. Ojjj, nieeee. Deszcz? Spoko. Śnieg? Zniosę. Burza? Nie boję się. Mgła? Leję w gacie ze strachu. Ale wichury to ja zwyczajnie nie cierpię.
OdpowiedzUsuńnie ma co znosić, nie wychodzi się z domu i tyle ;) (chyba że szybciutko do samochodu) :)
UsuńTo nie dla mnie. Ojjj, nieeee. Deszcz? Spoko. Śnieg? Zniosę. Burza? Nie boję się. Mgła? Leję w gacie ze strachu. Ale wichury to ja zwyczajnie nie cierpię.
OdpowiedzUsuń