Znacie te dziecięce dary miłości? Kamyk, wypluty kęs chleba, i gryzgoł na pogniecionej kartce? No pewnie...
Dziś moje dziecię na śniadanie zażyczyło sobie chleba z masłem i serem, którego jednak nie zjadło, twierdząc, że "brzuch nie lubi tego jedzenia".
Dobra.
Za to gdy wyszliśmy z domu, by udać się na codzienny spacer do przedszkola, pierwszą rzeczą, którą zrobiło moje dziecko, było rzucenie się na trawnik, zupełnie jak wygłodniałe źrebiątko. Dodam jedynie, że nasz trawnik jest bardzo au naturelle, bo nie kupiliśmy jeszcze kosiarki. Zatem Igi dopada do zielonego gąszczu, z rozmachem wyrywa kępę mlecza i wgryza się w nią ze smakiem. Następnie podchodzi do mnie i chrupiąc podaje mi liść.
- To dla ciebie, mamo. Śniadanko. Pyszne.
Pozostaje tylko podziękować i zjeść :-)
Smacznego :)
OdpowiedzUsuńOstatnio w necie znalazlam trochę przepisów na mlecz ponic jadalny , a nawet smaczny :-) wie co dobre
OdpowiedzUsuńja jem (mlecza ci u nas w tym nieobrobionym ogrodzie dostatek), ale mnie akurat nie smakuje szczególnie, a bardzo trawożerna jestem. wrzucam do michy z sosem vinaigrette i wszelką dostępną zielonością ;) jak nie będzie go za dużo, to smak ginie w gąszczu innych liści
UsuńEmil je trawę bo chlorofil lubi :)
OdpowiedzUsuń