Igi do mnie: Mogę cię przytulić, kochanie moje?
Wieczór. Zbieramy się do odmówienia "Aniele Stróżu".
Igi: W imię Ojca i Syna, i Ducha, Świętego Mikołaja.
Igi gramoli mi się na kolana. Nagle przestaje się ruszać, popada w króciutki zamyślenie, po czym pyta:
- Mam brudne usta?
- Nie - odpowiadam.
- To mogę dotykać twarzą twoich spodni?
Hanka Ani JM ma urodziny. Ponieważ nie jestem z kalendarzem za pan brat, dzwonimy z życzeniami dzień później. Igi w podnieceniu śpiewa:
- Sto lat, sto lat, kubek, ciepła woda... (i tak przez kwadrans).
Jesteśmy na basenie, w płytkim brodziku.
Tato Kwiatka: Na głowę skocz, Ignasiu!
Ja: Serio? Na głowę? Tu jest za płytko.
TK: E, co się martwisz, przecież on zawsze na dechę skacze.
W tym momencie dochodzi do nas głuche "DUP", a gdy odwracamy się, widzimy nogi naszego dziecka wystające pionowo w górę sponad tafli zmąconej nieco wody.
TK: Ups, no zobacz, udało mu się.
Igi goni nas ze swoim ukochanym lukrowaczem tortów i wrzeszczy zanosząc się śmiechem:
- MOGĘ CIĘ WPYKNĄĆ?
(Do tej pory nie wiemy, co to znaczy "wpyknąć")
Igi planuje sobie dzień:
- Czy mogę teraz puzlać?
Igi pała sporą niechęcią do rajstop. Jest ciepło, więc daję Młodemu rzeczy do ubrania, w tym skarpety. Ignaś przegląda stosik i nagle stwierdza:
- Dziękuję ci, że mi to dałaś. Te skarpety. Ja nie lubię rajstopów.
Igi i odmiana wraz z przykładami:
Ja nie mam ocz.
Nie umyłaś mi zęb.
Nie ma moich rzecz.
Możesz mi tu zapnąć?
Oraz kilka starszych:
W dzień wigilii Bożego Narodzenia Igi zaczytuje się w Tupciu Chrupciu w łóżku. Po czym wysnuwa cały plan. Tupcio Chrupcio to jedna z ulubieńszych książek. Jest bombowa. Więc Gwiazdorek też musi ją sobie poczytać. Igi zatem pożyczy mu tę książkę, gdy ten pojawi się wieczorem. Chodzi nabuzowany cały dzień :-)
Koniec stycznia. Kumpelka w przedszkolu ma urodziny. jedziemy do przedszkola z prezentem, bo kilkoro dzieci zaproszonych jest na imprezę, mama Addy przyjdzie po nie i zabierze do siebie, żeby mogły świrować. Igi kojarzy fakt zapakowanego prezentu z Gwiazdką i wprowadza się w doła, gdy mówię mu, że dziś nie jest BN i Gwiazdor nie przyjdzie. Igi płacze rozpaczliwie całą drogę do przedszkola.
Jedziemy do lekarza. Igi ogląda swój stary kupolendarz (kiedyś o tym napiszę...) i postanawia, że nasz lekarz musi go sobie koniecznie zobaczyć. Z uporem nosi kalendarz ze sobą, w końcu kładzie przy drzwiach, by nie zapomnieć, w samochodzie czule tuli go do siebie.
Kabaret Igiego przedstawia :)
OdpowiedzUsuńChyba zmienię nazwę cyklu :)
UsuńLove Igulove teksty! Nie mogę się doczekać, kiedy nasz zacznie tak nawijać :)
OdpowiedzUsuńHaha i od razu weselej. Mój chłopak taż z odmianą nie za pan brat. Chyba też muszę to spisać. A Mysza niezmiennie okazuje wdzięczność za brak rajstop ;)
OdpowiedzUsuńhehehe jak zawsze mnie powalił
OdpowiedzUsuńgenialny jest
OdpowiedzUsuńja przez kilka dni nie wiedziałam co Wit chce mówiąc że chce "mogeł"
A co chciał?
Usuńbatona :D
UsuńPadam na kolana w podziwie, że na to wpadłaś :) :)
Usuńjednak zajęło mi to kilka dni :D
Usuńhihih, niesamowite dialogi :D nie mogę sie doczekać takich akcji u nas :)
OdpowiedzUsuń