My to zawsze musimy trafić na kobiety tak zdeterminowane, że włos się jeży ;-)
I to dosłownie.
Wyobraźcie sobie wichurę taką, że człowieka zwiewa podczas przemieszczania się z punktu A do punktu B. Że ciuchów i blendy nie można położyć zwyczajnie na mchu w obawie przed ich utratą. Że w 3 sekundy nos robi się czerwony jak pomidor, a ręce grabieją w mgnieniu oka. I do tego w komplecie wysokie niebo krzyczące lazurem i cudowny zachód słońca. Oraz boskie miejsce, z gotującą się i intensywnie parującą wodą.
Nasza modelka, targana potwornymi dreszczami z zimna wystąpiła na bosaka i w cienkiej sukienczynie. Trzęsła się potem cały wieczór, choć sesja trwała 10 minut! Ale trzeba było uciekać, bo cierpiała nie tylko Agnieszka, ale i Iguś w ciepłych kozakach i puchowej kurtce.
Miejsce, w którym Agnieszka dokonała (prawie) samounicestwienia jest niezwykłe i nie czytacie o nim ostatni raz. W tej chwili napiszę jedynie, że sadystyczna sesja była jej pomysłem i ukłonem w kieunku miłego sąsiada. Björn kupił kawałek gotującej się ziemi ze starym basenem, mieszka w garażu, tuż nad wodą i każdą chwilę przeznacza na remont i projekt swojego życia - odbudowę akwenu. Wyobrażacie sobie tak daleko idące poświęcenie? Jak dla mnie rewelacja. Masz pomysł i go realizujesz, nie przejmując się czymś, co dla kogoś innego mogłoby być poważną przeciwnością, choćby taki "drobiazg", jak mieszkanie w luksusie. Siła woli godna podziwu.
Jako klimatyczną ciekawostkę dodam jeszcze, że popularne imię zdeterminowanego sąsiada Agi znaczy po prostu "niedźwiedź".
Trzymamy kciuki za powodzenie wielkiego planu Niedźwiedzia!
PS. A Igi po sesyjce majaczył w gorączce nocą i tykał mnie rozpaloną stopą, co skutecznie odpędzało ode mnie sen. To i zsumowane akcje w stylu "siusiu", "syropku", "posiedzę sobie i pobredzę, zamiast się wtulić w poduszkę" i wiele, wiele innych, które rumiany (wiatr czy gorączka?) trzylatek potrafi wymyślić na zawołanie.
Oto sam basen. Spora niecka w kształcie zbliżonym do prostokąta, z naturalnym, kamienistym dnem i pięknie ułożonymi kamieniami po bokach. Da się w nim wykąpać, bo Niedźwiedź doprowadził zimną wodę.
Jakie wrażenia? :-)
O kurcze... ale zdjęcia świetne
OdpowiedzUsuńWooooooooow! Nic więcej nie wydębię.
OdpowiedzUsuńjest klimat
OdpowiedzUsuńsuuuuper ten koleś.
OdpowiedzUsuńZdjęcia Agi piękne
Pięknie zdjęcia!!! Cudowne!!!! :) czuję moc!
OdpowiedzUsuńklękajcie narody!
OdpowiedzUsuńwarto było! 10 minut cierpienia dla wiecznej chwały takich ujęć to pikuś! ;)
OdpowiedzUsuńa determinacja i plan Niedźwiedzia godne podziwu...
też mi się podoba jego postawa. Inspirująca!
UsuńO ja cie nie pierdziu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBoskie zdjęcia :)
Czuję, że w samozaparciu ( Niedźwiedzia) tkwi potencjał i to mega....!! Dla mnie frajda nieziemska z pokonania tego co apetycznie do pokonania nie wyglądało...;) Jako ciekawostkę muszę powiedzieć, że ostatnio taką ciekawość zaspokoiłam wchodząc do tegoż właśnie magicznego basenu przy -15 i wytrzymałam całe 30 minut:) Super klimatyczne miejsce, kiedy pierwszy raz tutaj ,,wylądowałam" trzymałam ręce wysoko założone za siebie i jak zawiedzione dziecko, kiwałam głową , mówiąc w myślach ,,Nie podoba mi się, nie, nie, nie, nie będę patrzeć, nie i już !!!" Teraz myślę, że zbyt długo nie mogę tutaj zabawić, bo przyzwyczajenia nie są dla mnie dobre, ale póki co podziwiam magię wspaniałego Garður we Fluðir....;)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, niezwykłe miejsce... i ten Niedźwiedź :) niesamowite :) prawie się tam w myślach przeprowadziłam :D
OdpowiedzUsuńFajnie :) Witam Cię :)
UsuńNiesamowite zdjęcia - gratuluję :)
OdpowiedzUsuń