Gadzinka spędziła pół dnia poza domem, z dala od mamy. Po czym została dostarczona pod drzwi. Dowiedziała się, gdzie jest mama, i pędzi, tupiąc, plaskając łapkami o stopnie, kwicząc i robiąc radosny rwetes na schodach. Wtarabaniwszy się na piętro, rzuciła się matce swej w objęcia. Matka spodziewała się uścisku, czy całusa.
Na to dzidziuś, wskazując paluszkiem na kanapę:
- Siadaj tutaj i meka!
Wie chłopina czego chce!;)
OdpowiedzUsuńjaki jasny komunikat :)
OdpowiedzUsuń... i bez zbędnych ceregieli pod tytułem "czułości" :)
OdpowiedzUsuń