17 lutego 2014

Igi i roztocza - analiza porównawcza

Igi sam się bardzo mocno zainspirował tym, jak nawtykał sobie w prawe nozdrze jaskrawoniebieskiej ciastoliny. Bo jedną z trzech kulek usunęłam mu palcem, drugą wyciągnął mu jego własny tato za pomocą narzędzia tortur (zdaniem Ignasia) Fridą zwanym. Igiego podnieciło to do tego stopnia, że na wizytę u lekarza (wyciąganie ostatniej, najgłębiej wetkniętej kulki) u lekarza zabrał już ze sobą odciągacz glutów. Pan doktor miał wprawdzie swój odkurzacz i z jego pomocą udało się opróżnić zaklajstrowany nosek Ignasia, co wcale nie zmieniło jego stosunku do Fridy. Igi tulił ją do łona w samochodzie, potem zaczął wciągać nią kurz i paprochy zalegające w okolicach fotelika. W sumie fajnie, bo Tato Kwiatka, choć kocha swoje auto miłością ogromną, pozostaje jeno przy wyznaniach słownych, podchodząc do kwestii porządkowych bardzo luzacko.

Odciągacz glutów towarzyszył Ignasiowi podczas wizyty u kumpel, uroczych bliźniaczek (z jedną całował się niemal rok temu), a my w tym czasie oddawaliśmy się drugiemu już kabaretowi w ciągu dnia.








Igi bawił się bez nas szampańsko, oczywiście z Fridą, zażył kąpieli z obiema dziewczynami, po czym pojechaliśmy do domu.

Fascynacja Fridą trwa nadal. Igi śpi z odciągaczem, z rurki każe sobie robić naszyjniko-obróżkę, wciąga nią wodę podczas płukania zębów, w strzykawkopodobnej końcówce umieszcza małe przedmioty, a najbardziej chyba spodobało mi się, jak ustnik umieścił w paszczy, "strzykawkę" w uchu i nawijał sam do siebie, twierdząc, że to telefon. Oczywiście Frida zajęła miejsce miksera podczas porannych podróży samochodem do przedszkola. To już coś znaczy :)

Dodam jedynie, że oprócz odciągacza glutów zabawowe fascynacje Igiego są związane z gospodarstwem domowym:
1. Odkurzacz: jeśli Igi nie wciąga paprochów z podłogi Fridą, prawdopodobnie bawi się odkurzaczem. Rozmontowuje pokrywę i biega z nią, jak z kosmicznym hełmem, zaśmiewając się do rozpuku. Demontuje worek, umieszcza swoje zabawki w odkurzaczu oraz wkłada wszystko co popadnie do rury. Odkurzanie stało się teraz sportem ekstremalnym, za każdym razem, zanim podłącza się go u nas do prądu, stan i zawartość odkurzacza musi być koniecznie sprawdzony. Bo ostatnio w odkurzaczu spało 5 resoraków, za to worka nie było.
2. Butelka ze spray'em: pełna wody, koniecznie pełna wody! Igi nie ogranicza zabawy jedynie do mycia okien (choć robi to z ogromną radością, z czego bezczelnie korzystam, więc mam impresjonistycznie pomaziane szyby gdzieś tak do metra od podłogi). Gdyby mu pozwolić, spsikałby wodą całą materię ożywioną i nieożywioną, więc trzeba mocno pilnować, by Młody nie zalał chatynki, nie poniszczył sprzętów i nie wprowadził kotów w (jeszcze większą) nerwicę.
3. Suszarka: dzisiejszy debiut zabawkowy, więc nie ma jeszcze szerokiego wachlarza zastosowań. Pomysł z dziś to suszenie aqua doodle, bo suszenie wody w pełnej wanience na szczęście Ignaśkowi wyperswadowałam.
4. Mop: jaki to piękny obrazek, gdy Tato Kwiatka oporządza jak co tydzień podłogę, ale najpierw musi przejść przez poważną dyskusję z synem, który chce mu skonfiskować mopa. Chłopaki muszą się koniecznie umówić, że najpierw podłogę myje starszy, a potem odda zabawkę młodszemu w obroty. Igi potrafi zapomnieć iść spać, gdy ma do dyspozycji butelkę wody (którą sumiennie spsikuje wszystkie sęki w podłodze) i mopa.



8 komentarzy:

  1. O! U nas Frida była najlepszą zabawką rok temu. Staś lubił ją rozbierać na części i ponownie łączyć wszystkie rurki. Teraz zabawką numer jeden jest duża miska. Spełnia wiele funkcji: najczęściej jest samochodem, do którego Staś wsiada i jedzie. Czasem miska jest statkiem. Bywa ogromną kierownicą, którą Staś niesie przed sobą i nią kręci burcząc przy tym - wadą tej kierownicy jest to, że przysłania kierowcy widok na drogę i o kolizję z meblami łatwo, kolejne zastosowanie to coś w rodzaju hełmu, albo kapelusza - to bawi Staśka najbardziej. Pędzi z tą miską na głowie i śmieje się głośno.
    Tak dzieci mają rewelacyjne pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Kurna:D To ciekawie mieliście:D
    prawie się posikałam:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. I zobacz - drogich zabawek nie potrzebujecie :) A nie wiedziałam, że blondyn (zawsze mi się mylą ich imiona) Wójcik już nie jest blondynem. Oj, mam poważne kabaretowe zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. spray z wodą uratował nas u fryzjera :) salon pływał bo Wit wypryskał ok litra wody :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O proszę, a tak niewinnie z pozoru wygląda ta Frida... ale fakt, Zocha już próbuje mi ją wyrywać z ręki i testować, czy aby smaczna, więc może coś w tym jest ;))

    ale na mopa w roli zabawki to bym nie wpadła :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Frida i Katarek to u nas koszmary. Jerz jak ma katar to ma swój patent. Łyka gluty.
    Ignaś twórczy, pewnie dzięki Waszej cierpliwości i luzowi, podziwiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!