3 listopada 2014

Z krainy chichów

Igi wałkuje "Dzieci z Bullerbyn". W związku z tym czasem daje się słyszeć, jak mówi do siebie podczas zabawy:
- "Albertyna to świetna kura".
Albo przychodzi do mnie i mówi:
- Mamo, chcę coś powiedzieć. Mam taki pomysł. Czy możemy od teraz mówić na Stormura Albertyna?
Innym razem padła inna propozycja:
- Mamo, czy możemy od teraz nazywać Ingiego Malkolmem?
W międzyczasie i ukochany Pan Nurek Ignaśka został mianowany Albertyną.
Dziękujemy Ci, Astrid :-)

Igi wstaje. Zapala światło, które ciemnego poranka razi jego zaspane oczęta.
- Mamo, możesz mi zrobić deser na oko?
- To znaczy? - nie rozumiem.
- Zrób mi miodu z wodą i cynamonem, bo mnie od tego światła strasznie boli oko.

Tatul hałaśliwie zajmuje się psem, usiłując wpoić mu tajniki siadania na komendę, reagowania na "Nie" i innych sztuczek. Na to zjawia się Ignaś i włącza się ze słowami:
- Ja też będę terenował psa.

Wchodzę do pokoju, gdzie od razu natykam się na idącego z trudem Ignasia, trzymającego pod pachy naszego wielkiego kota (muszę tu nadmienić, że dopiero niemal czteroletni Igi miał na tyle krzepy, by podnieść to puchate monstrum). Kot drobi tylnymi łapkami z dość nieszczęśliwą, zrezygnowaną miną. Za to Igi odpowiada na moje pytające spojrzenie:
- Uczę Ingiego chodzić na dwóch nogach.

4 komentarze:

  1. Dzieci z Bullerbyn jeszcze przed nami, ale już się boję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :-)
    hihihih
    ciemny poranek z uśmiechem na twarzy

    OdpowiedzUsuń
  3. "Igi z Krainy Ognia i Lodu" - to dopiero będzie powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A za nami już - ale w formie słuchowiska, może dlatego przeszło lżej :)? Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!