Kocurki są dwa. Jeden jest jak ogień. Rudy. Drugi, miałam napisać jak woda, w sensie różnic charakterologicznych, ale pierwsze skojarzenie, które mi przyszło do głowy to ptasia kupa. Czarno - biały.
Kot Święty był pierwszy, choć w zasadzie drugi. Jest bliskim substytutem Kota Pierwszego, który wyszedł i nie wrócił. Kot Święty zwany jest na potrzeby blogowe Kotem Głównym. Jego pseudonim artystyczny to Kluska, z racji gabarytów. Pochodzi ze schroniska i jest typem wrażliwca. Jego pierwszy dzień u nas został wymuszony przez Tatę Kwiatka, który przytaszczył kocię z domu kociej opieki, by ukoić mój ból po stracie Kota Pierwszego. Z klatki wychynął lekko odrośnięty czarno - biały szpetny gacek i natychmiast poczuł się jak u siebie i zaczął skakać po wszystkim, mrucząc jak opętany. Reszta wieczoru upłynęła mi na zmywaniu kocich ekskrementów z wszelkich powierzchni i praniu tego, co uprać się dało, bo, jak wspomniałam, kot jest wrażliwcem i podróż samochodem wywołała u niego sensacje żołądkowe.
Jeszcze dwa razy zdenerwował się w swoim życiu.
Kiedy zlikwidowaliśmy mu kuwetę i założyliśmy mu obrożę. Dotąd myślał, że na dwór wychodzi się po to by radośnie pohasać i poaportować gałązki (chyba wił sobie gniazdko pod stołem, ale kto go tam wie). Oraz kiedy przynieślismy do domu Kwiatka.
W obu przypadkach ze zdenerwowania nasikał sobie na posłanie, ktore zbiegiem okoliczności jest także naszym posłaniem, więc spotkało sie to z naszą umiarkowaną aprobatą.
Kota wychowujemy w duchu AP, dostał więc dużo miłości i żyje szczęśliwie i spokojnie i nie siura na łóżko. Poszliśmy na kompromis: kuweta co prawda nie została oddana, dzidziuś niestety jednak został, ale zabraliśmy mu wkurzającą obróżkę.
Kot wyrósł, zmądrzał i prawdę mówiąc, jeśli chodzi o podejście do dzieci, to jest moim wzorem i ideałem, zupełnie niedościgłym. Ale o tym za chwilę.
Kot Święty wykazuje jedną przewagę nad Kotem Pierwszym. Pierwszy dbał o zróżnicowanie naszej diety i wśród darów jego miłości, znoszonych do domu znajdowały się:
- myszy żywe i ubite
- ptaki żywe i dogorywające (raz nawet jeden latał nam po domu, bo wystraszył się odkurzacza, a siedział cichuteńko za szafką)
-króliki żywe, patroszone najchętniej na dywanie w sypialni, a także pozostałości po uczcie, czyli wyssane królicze skórki. Chyba zbierał mi na czapkę. Wszystkie szmaty podłogowe dostały nakaz eksmisji.
Kot Święty przynosi gałązki, piach i myszy. Te ostatnie żywe, nie ubija ich na moich oczach, więc z łatwością mogę je wynieść.
Kot Stuknięty to zabawka, którą sprawiliśmy Kotu Świętemu, któremu poświęcamy raczej mało uwagi, odkąd pojawił się Kwiatek. Pseudonim Dziczyzna. Płeć żeńska. Charakter - jeszcze nieukształtowany, ale normalnieje. Kot Poboczny dużo je i zbiera suche liście, które lubi przechowywać pod stołem kuchennym. Zaczyna wykazywać ludzkie, to jest, chciałam napisać, kocie cechy i nawet reaguje na swoje imię, o ile to imię wypowiadane jest kiedy jest głodna i kiedy otwiera się puszkę z kocimi chrupkami.
Wpływ obu Kotów na Kwiatka jest tak istotny, że najlepiej obrazuje to fakt, iż ich imiona wypowiadał wcześniej niż swoje.
Kwiatek do Kluski żywi swego rodzaju respekt. Jest sadystyczny w ograniczony sposób, dosiada go i skacze mu po grzbiecie, ale także głaszcze, tuli i całuje w nos. Gdy był młodszy, dokonywał szczegółowej i długotrwałej analizy porównawczej fizjonomii kociej i któregoś z rodziców, czasem własnej. Polegało to np. na wtykaniu Kotu palca do oka, by zaraz wetknąć go do oka rodzicielskiego. Wtykał Palec do pyszczka, by pomacać kotu zęby, następnie to samo z przodkami. Tato Kwiatka w tym momencie wymiękał i uciekał. Można też pacnąć kota w nos, a potem siebie i rodzica. Teraz pieszczoty są bardziej wyrafinowane: kładzenie się na kocie, wspomniane ujeżdżanie z anglezowaniem, na komendę Mamy "delikatnie" i "głaszczemy kota" soczyste klepanie otwartą rączką aż słychać jak kotu się wnętrzności obijają o powłoki brzuszne. Kot Święty reaguje w sposób, którego mu szczerze zazdroszczę. Wiotczeje niczym pacynka i pozwala się torturować, a gdy miarka zostanie przebrana, ucieka.
Dziczyzna jest umysłowo mniej więcej na poziomie Kwiatka, rozumieją się więc doskonale i w torturach nie są sobie dłużni. On tłucze ją, ona jego gryzie. On usiłuje wyrwać jej ogon, ona próbuje go udrapnąć. Staramy się chronić biedną Kotkę przed Sadystą, a Sadystę przed małą Oprawczynią, ale oboje muszą dorosnąć. Już i tak jest znaczna poprawa, Kwiatek zaczął nosić Kotkę i bawią się razem piłkami i sznurkami. Zadrapań i wyrwanej sierści też już znacznie mniej.
Koty zawsze towarzyszą Małemu Człowiekowi podczas jego drzemek. A także spacerów. Freak show przy takim spacerze to mało powiedziane. Rodzice, dziecko i dwa koty. Widok niespotykany raczej.
Kot Poboczny w wersji piknikowej.
Kota Głównego obfotografuję i przedstawię z ryjka, kiedy raczy się z nami udać w jakieś malownicze miejsce, a nie ucieknie w siną dal przed dwoma jazgoczącymi i zamkniętymi za ogrodzeniem yorkami. Toż to nawet psami ich nazwać nie można. Kluska jest większy od nich dwóch, razem wziętych. Wstyd, kocie, wstyd i hańba!
Kotoznawstwo stosowane:)Jednak nasze widzenie świata zależy od języka jakim się posługujemy. Przecież można by ot, tak: kot, kot i kot. Kociarstwo stanowczo rozwija słowotwórczo. My wprawdzie tylko obśfinkowani jesteśmy na morsko, ale obie babcie ukotowane. Może i o kocie czas pomyśleć własnym...Wszyscyśmy letko pogięci, może i nam się trafi jakiś stuknięty głównie poboczny i skoczny? Klomszczel na widok kota robi takie "aaaa...." tonem wysoce macadorskim, koty jednakowoż na widok Klomszczela robią w tył zwrot. Wiedzą, co je czeka...;)Moja, moja, mojaaa...
OdpowiedzUsuńtrudno sie w tych parszywcach nie zakochać, szczególnie, jak się je ma całe życie... stosunek emocjonalny i bardziej rozwinięty niż "kot, kot i kot" to naturalne następstwo :)
OdpowiedzUsuńkota dla Dzieci polecam. ale ja, mimo iz miałam ich wiele, zawsze trafiałam na "normalne" egzemplarze. nieagresywne. i takiego zawsze i kazdemu życzę :)