Ośmio-, dziewięciomiesięczne. Może. Naprawdę.
Chciałabym napisać o mojej wielkiej fascynacji - o języku migowym.
Słów mi brak (a to się rzadko zdarza) by opisać najlepiej, jakim wybawieniem dla dziecka i rodzica jest miganie. Może zatem przykład.
Zepsuty, niebezpieczny, gorący, zły, sfrustrowany, słońce, kwiat, lekarstwo, pianino, masło, miód, telefon, chleb, kaszel, dziękuję, świeczka, gwiazdy, księżyc, pomoc, wiolonczela, fortepian, pada śnieg, zimno, skarpetka.
To tylko kilka ze wszystkich słów, które Igi mówi. Na migi, rzecz jasna, bo to słowa trudne.
Te słowa mówił w wieku ok. 14 miesięcy.
Co o języku migowym należy wiedzieć:
- dziecko może komunikować się na migi, potrzeba jednak wytrwałości rodzica i wiary w dziecko
- nie spowolni to nauki języka mówionego
- nawet maleńkie dziecko może komunikować swoje potrzeby i nazywać ulubione przedmioty z otoczenia
- jego nauka jest banalnie prosta
- znaki możemy wymyślać, można korzystać z istniejących w wybranym języku migowym
- nigdy nie jest za późno, by zacząć - nawet jeśli dziecko zaczęło mówić, to najtrudniejsze słowa można przedstawiać w języku migowym
- podwyższa jakość relacji rodziców z dziećmi i na odwrót
- zmniejsza obopólną frustrację
- nie zajmuje czasu (film z nagranym znakiem trwa kilka sekund)
Ważne zasady:
- migać można od kiedy się zaczyna czuć tego potrzebę (u mnie między 3 i 4 miesiącem)
- migamy z początku nie więcej niż 5 znaków (ja migałam mleko, boli, lampa)
- ZAWSZE WYPOWIADAMY SŁOWO PODCZAS MIGANIA
- kolejne słowo wprowadzamy, gdy dziecko pokaże któryś ze znaków
Najważniejsze to nie poddać się przed pokazaniem pierwszego słowa przez dziecko. To może potrwać, ale z pewnością nastąpi, bo dzieci chcą się dogadać! Możemy też przeoczyć pokazywanie słowa, gdyż dzieci ze względu na niską koordynację ruchową nieco nieudolnie powtarzają nasze ruchy. Uważny obserwator domyśli się jednak, że jest to znak. Ja czekałam pół roku, aż pojawiło się mleko. Radość niespełna dziewięciomiesięcznego człowieka była tak ogromna, że zamawiał mleko z baru mlecznego nadzwyczaj często. Jakby chciał się przekonać, czy to rzeczywiście działa. Czy to rzeczywiście on robi. Chwilę to zachłyśnięcie trwało. Potem się uspokoił... A potem zapomniał o znaku! Jednak zauważyłam, że tak się dzieje wielokrotnie w procesie dzidziusiowej nauki. Wyuczone słowo, jakaś umiejętność najpierw jest eksploatowana, a później często odkładana "do przegryzienia". Znak wrócił, a za nim podążyły i inne.
Zachłyśnięcie znakiem boli było... troszkę bolesne. Pamiętam, jak Kwiatek uderzył głową o wezgłowie łóżka. Zaaferowany możliwością "pogadania" zapomniał się popłakać. Zamigał boli. Pokazał paluszkiem na wezgłowie i oznajmiając "tu" huknął ponownie z impetem głową w to samo miejsce. I tak w kółko Macieju.
Po roku poczuliśmy oboje, że potrzebujemy efektywnego sposobu komunikacji i miganie przeżyło wielki powrót - do kilku znaków w użyciu w krótkim czasie dodaliśmy dziesiątki nowych, potrzebnych.
W tej chwili dysponujemy wciąż rozwijającym się słownikiem około 50 słów w języku migowym. Mówienie także idzie nam jak złoto, wbrew choćby obawom rodziny. Słów rozumianych i używanych przez Młodego mamy w tej chwili grubo ponad sto.
Jak się uczyliśmy?
Nie wykazywałam się inwencją i nie wymyślałam znaków. Nie kupiłam też żadnego poradnika, nie potrzebowałam płyt. Zasady przeze mnie wymienione są wszystkim, co warto wiedzieć - moim zdaniem.
Korzystałam z języka migowego ASL. Znaki podpatrywałam na ogólnodostępnych stronach.
1. Ta kobieta zajmuje się uczeniem dzieci języka migowego - na filmie jej roczna córeczka pokazuje znaki.
Ma ona swoja stronę internetową z ograniczonym słownikiem. Są tam krótkie filmy, pokazujące jak wykonać każdy znak. Fajne skojarzenia podaje.
(słownik jest w zakładce learn, a dalej - dictionary)
2. Kiedy powyższa strona przestała nam wystarczać, zaczęłam uzywać tej: SIGNING SAVVY ze względu na wspaniały, bogaty słownik. Każdy znak jest również sfilmowany.
Obie strony są w języku angielskim.
Powodzenia!
Fajna sprawa, też próbuję uczyć Pannę Lulu migać. Na początku bardzo się zapaliłam, ale jestem strasznie niekonsekwentna (z natury) i ciągle o tym zapominam. Boję się, że za rzadko pokazuję jej znaki i nie ma efektu. Ale się wezmę:)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowałam się na polski język migowy, bo pomyślałam, że Pannie Lulu może się to kiedyś przydać.
z tego, co zauwazyłam, to bobomigi opierają się na znakach, z których ja korzystałam.
OdpowiedzUsuńto wspaniała sprawa i naprawdę warto być konsekwentną! dziewczynki zaczynają co prawda mówic wczesniej niż chłopcy, ale nic nie stoi na przeszkodzie nazywać rzeczy bardzo trudne do wymówienia i pokazywac za pomocą znaków... zawsze to większa możliwość komunikacji :)
Aha! jeszcze słowa pocieszenia i motywacji dla Ciebie: moja koleżanka wiedziała o miganiu, ale nie pokazywała znaków. Zainspirował ją widok mojego migającego Stworka. zaczęła migać do swego 10-cio miesięcznego synka. niecały miesiąc później młody migał "mleko", na razie nie wprowadzają większej ilości znaków.
OdpowiedzUsuńJa się właśnie nad tym zastanawiam... wydawało mi się, że generalnie dobrze ją rozumiem, ale może jednak można jeszcze lepiej?
OdpowiedzUsuńale czy nie za późno? Młoda jutro roczek kończy...
hej! uważam, że nigdy nie za późno. czasu to nie zajmuje i nic nie kosztuje, a jest naprawdę fajną zabawą. zdecydowanie stymulującą choć nie tak, jak plastikowe i piszczące zabawki ;) a i kiedyś może się przydać. np. jako "tajny język" który rozumiesz Ty i dziecko, czyli kupa śmiechu i radości :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście w Polsce są też dziewczyny od bobomigania. Do urodzonej wczoraj Zuzy chcę migać więc bardzo Ci dziękuję za podzielenie się osobistym doświadczeniem
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serca! jestem nieco opóźniona w czytaniu najnowszych wpisów a `twym blogu, choć nadrabiam wakacyjne zaległości... A tu już kolejne maleństwo na świecie! wspaniale - cieszcie się sobą :) i migajcie za jakis czas :) najszczersze pozdrowienia z daleka
UsuńHej Matko Kwiatka! Rewelacja!!!!!! Jesli pozwolisz, to chetnie dodam cytat z tego wpisu do mojego wpisu z historiami migajacych Rodzicow (jest tu: http://borodzicwie.wordpress.com/2012/08/15/tak-migamy-historie/) Podalabym oczywiscie linka do Twojego wpisu, zeby Czytelnicy mogli tu zajrzec. Co o tym sadzisz? ;)
OdpowiedzUsuńHej Malolko!
UsuńDodawaj :)
Super! ;) Dam znac, jak skoncze!
OdpowiedzUsuńGotowe! Daj znać, czy Ci się podoba, czy mam coś zmienić. http://borodzicwie.wordpress.com/2012/08/15/tak-migamy-historie/ Milego dnia!
OdpowiedzUsuńo, to zupełnie jak uczenie dzieci "ała", "am,am" "a-a-a" - czyli prostych, łatwych do wymówienia komunikatów. Popracujemy nad tym z Olą :D
OdpowiedzUsuń