27 kwietnia 2013

Tłuc i patrzeć, czy równo puchnie?

Cudowny okres dwóch i pół lat sprawił, że spojrzałam inaczej na tłuczenie dzieciarni. Inaczej, bo zaczęłam rozumieć, dlaczego ktoś może chcieć dać klapsa. Oj, bardzo dobrze to rozumiem. Złapałam sie na tym, że czuję, jakbym nie znała swojego dziecka, tak bardzo Igi się zmienił.
Nie, nie zamierzam uderzyć własnego dziecka. Jednak frustrację rodziców dwulatków rozumiem w tej chwili aż za dobrze.
Kiedy myślę w tej chwili o moim macierzyństwie, widzę ponure czarne chmury, rozdzierane błyskawicami i siąpiące ohydnym deszczem. Wściekły wiatr porusza koronami drzew i w tej scenerii ja, z okiem szalonym wyciągm ręce ku niebu (w tle przelatuje targana wichrem reklamówka Biedronki) i krzyczę drżącym głosem "It's alive! It's alive!". I wtedy na scenę wchodzi Ignaś, z grzywką w kolorze miodu i długaśnymi rzęsami.
Kurtyna, dziękuję.

Jakiś czas temu narodził nam się potwór. I to wcale nie ten, który do tej pory mówił o sobie "potwól" i chodził pokrzykując "Potwól musi lobić ceść potwól mamo!". O nie, tamten był spoko, a ten jest REAL:



  • Igi sprzeciwia się absolutnie wszystkiemu, wiec przejście przez poranne rytuały powoduje, że mam ochotę wycieńczona paść na łóżko, a tu psikus - czas do pracy.
  • Nie słucha nas. Najczęściej ostatnio mówimy do jego oddalających się pleców. 
  • Wyje o wszystko
  • Nie wie, czego chce, a często chce dwóch sprzecznych rzeczy naraz. 
  • Bije, zaczyna szczypać, ma ochotę gryźć. 
  • Ze złości wydaje niesamowity, świdrujący wrzask, wchodząc przy tym w ultradźwięki.
Jednak gdy przyjrzeć się temu bliżej, widać wyraźnie, że nie tylko nam jest ciężko. On przeżywa to równie mocno, jak my, a może nawet mocniej. Widać wyraźnie, że sam nie rozumie, co się z nim dzieje, skąd takie reakcje, że ten sprzeciw i nadmierne emocje negatywne męczą go podobnie jak nas.

Wiem, że są tacy, którzy odrzucają czytanie książek o tematyce dziecięcej, bo twierdzą, że wychowanie bachorzęcia to nie nauka, to się robi "na czuja". OK, ale nie do opisania jest ulga, którą przeżywa rodzic POTWOLA, któremu wpadnie w ręce książka "Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat. Poradnik dla rodziców, psychologów i lekarzy". To jest nowa  Biblia. Książka, która daje ukojenie i rzeczowo opisuje co i jak. 

Hasła, które czytamy w zwięzłym podrozdziale o dwóipółlatku to: 

rodzice dzieci w tym wieku mogą potrzebować porady i przestrogi, gdyż dziecko jest niezwykle trudne we współżyciu i nie potrafi przystosować się do żadnej wspólnoty, zachowanie dokładnie przeciwne do pożądanego, rozkazywanie, DOMINACJA, zachowanie przytłaczające dla dziecka i dorosłychwiek skrajnych emocji, cierpliwa praca (rodzica) przynosi lepsze efekty niż próby przeciwstawienia się irytującym zachowaniom, KRAŃCOWA NIERÓWNOWAGA,  dziecko chce nieustannie podejmować decyzje, miotanie się między dwiema sprzecznościami, RODZIC powinien decydować sam (ja daję dwie rzeczy do wyboru), nadawać jak najprostszą formę rutynowym czynnościom, unikać sytuacji, w których dziecko bierze górę; UPÓR, wymóg ciągłego powtarzania czynności, RODZIC: dużo cierpliwości, zrozumienia, praca nad niezliczonymi technikami obchodzenia nieustepliwości, uporu i rytualnych nawyków.

Gdy to przeczytałam, odczułam ulgę. Mogłam przestać zastanawiać się, skąd te koszmarne zachowania i spojrzeć na tę małą osobę z większym zrozumieniem i współczuciem. Poza tym te wszystkie cechy to dokładne odzwierciedlenie koszmaru każdego rodzica - naturalnie boimy się, że wychowamy potwora na własnym łonie oraz że TAK JUŻ ZOSTANIE. No więc podobno nie :-)

A co z tym biciem? Ja wybieram opcję bez. Miedzy innymi dlatego, że moje dziecko ma odruch bicia. W najlepszym i najczęstszym wypadku wymierza ciosy w powietrze, stojąc daleko. Nie chcę tłumaczyć mu, że nie wolno bić, zaprzeczając jednocześnie samej sobie - bijąc. Nie chcę wzbudzać jeszcze większej agresji, złości i frustracji. Nie chcę wykonywać wyroków na własnym dziecku.
Przyznaję, że klaps może działać i to działanie jest znacznie szybsze niż inne drogi dotarcia do każdego małego człowieka. Ale w moim odczuciu jest to droga na skróty i nie przynosząca rzeczywistych efektów. Bo dziecko zaczyna robić rzeczy, które są od niego wymagane - ale nie dlatego, że CHCE, tylko dlatego, że się BOI. Popełniam wiele błędów na każdej płaszczyźnie rodzicielstwa - czasami refleksja jest po czasie, często - już w trakcie, gdy mówię coś, czego nie powinnam. Ale przede wszystkim nie chcę, by moje własne dziecko robiło coś ZE STRACHU PRZED NAMI.

A co pomaga, moim zdaniem? Empatia. Pozbycie się strachu przed wychowaniem monstera. Pozbycie się wątpliwości co do swojego dotychczasowego rodzicielstwa, bo dziecko już ma całą gamę cech monsterowych (więc siłą rzeczy zastanawaimy się, gdzie nawaliliśmy). Spokój, luz, zen, oddychanie. Mleko działa niczym dotknięcie czarodziejskiej różdżki. I lektura - oj bardzo, bardzo pomaga:

Książka stara jak świat, a nie traci na wartości. Cały szereg doskonałych pomysłów na mądre rodzicielstwo.

Rewelacyjna, doskonała, rzetelna, arcyciekawa. Niesamowita książka napisana w oparciu o naukowe badania nad mózgiem człowieka. Bezwzględny "must-read" każdego rodzica. Dzięki niej naprawdę można zrozumieć swoje dziecko, jego płacz i emocje. Niesamowita. Uwaga na karanie i klapsy. Niestety to jest w tej książce nie do przyjęcia, ale niewartościową treść można z łatwością odsiać.

Szczególnie przydatna, gdy człowiek zauważa, że większość jego wypowiedzi zaiwra w sobie "nie" i zaczyna być tym potwornie zmęczony. Bardzo pomaga w tym, jak i kiedy mówić nie. Świetna dla tych, którym straszna jest wizja "bezstresowości" :-)

W treści dla mnie podobna do "Jak mówić,...", choć napisana w inny sposób i wzbogacona o najlepszy pomysł naszych czasów - język osobisty. Zupełnie nie wyobrażam sobie swojej komunikacji z Igim (i Kwiatowym Tatą) bez tego rewolucyjnego wynalazku.

Biblia :-)

Rewelacyjna. Świetna. Pełna konkretnych przykładów, przejrzyście wypunktowana, zachęcająca do komunikacji pełnej szacunku do dziecka i do siebie.

Na koniec dodam, że konswkwentnie nie stosujemy systemu nagród i kar. Jest to zdecydowanie trudna ścieżka, ale mam nadzieję, że będzie owocna w dłuższej perspektywie. 
I oczywiście - powodzenia dla tych, którzy też to przechodzą :-)


14 komentarzy:

  1. Kochana mos siły Wam życzę. JA z obawą czekam na ten okres....Zwłaszcza, że widzę też jak przez to przechodzi koleżanka i jej córka.....Ściskam i wierzę, że wyjdziecie bez szwanku:) A Ignaś będzie, co ja mówię - jest, wspaniałym chłopcem:) I wierzę, że będzie dobrym człowiekiem i świetnym facetem:D

    OdpowiedzUsuń
  2. BTW dzięi za spis książek:) Kilka pozycji znam, ale nie do końca czytałam:) Przydadzą się kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za te miłe słowa... Mam ogromną nadzieję, že tak właśnie będzie. Książki mam (kuszę) część w wersji analogowej.

      Usuń
  3. nam też schody sie zaczynają... ataki buntu, Maja sama itd... eh...
    coz moc cierpliwości nam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. niektórych książek nie znam, ale do spisu dorzuciłabym "Rodzicielstwo przez zabawę" - bardzo mi pomaga w komunikacji z moim nastolatkiem - a on jest ekstremalny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam, jeszcze nie czytałam. Ale słyzałam, że doskonała :)

      Usuń
  5. Niech moc bedzie z Wami. A lektury, pewjie skożystam. Choc byłam z Tych mam co poradników nie czytają. Ostatnio zaczełam , żeby nie zwariować, że np jestem zła mama itp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, to rzeczywiscie pomaga.
      i dzięki :) damy radę :) (nie wiem, jak, ale damy)

      Usuń
  6. Ach! Dziękuję Ci niezmiernie za ten wpis! Otworzył mi oczy na to (i uspokoił), że normalne zdrowe dzieci też mogą zachowywać się jak Mikołajek. To znaczy, że może nie wszystkie zachowania Mikołajka są wypaczone czy nieprawidłowe, a może tylko choroba wzmacnia je i intensyfikuje... W każdym razie...Dziekuję! A Igi jest boski, taki czy inny, a Ty - prawdziwa Matka :-) Z rozterkami, emocjami i przemyśleniami... Dziękuję (trzeci raz dopiero) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem, rozumiem i jeszcze raz rozumiem. Pierwsza z pozycji z Twojej listy oraz "rozwój psychiczny dziecka" bardzo mi pomogły. I nie zliczę ile razy gryzłam się w łapę by nie dać klapsa. Dwa razy dałam. Jednego z tych przypadków nie żałuję ani trochę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mądry post! Jednym tchem go przeczytałam!
    Świetnie ujęłaś to w słowa, wiem o co chodzi, jak to działa i do jakiej lektury mogę sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas dopiero pierwsze zajawki osławionego "buntu dwulatka". Jeśli zajdzie konieczność, a obawiam się, że zadzie za kilka miesięcy, wrócę do tego posta po listę lektur.

    Jesteście już PO tym koszmarze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teoretycznie po :) a lektury uniwersalne, lepiej przeczytac wczesniej niz pozniej ;)

      Usuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!