11 lutego 2013

Jaja pstryknięte

Nie, żebym tu się jakimś trendom poddawała. Nie, żebym papugowała. Nie obiecuję, że będę wstawiała zdjęcia co określony czas, określonego dnia tygodnia. Po prostu czyściłam telefon, a że zdjęcia śmieszne, to pomyślałam, że zamieszczę je, nie zważając na tragiczną jakość. 
Miłej zabawy!

Spinka kumpeli z Uczelni stała się jedną z ulubionych zabawek. Na zdjęciu - chwilowy spadek nastroju.
Mamo, pinam, dlabina, widzisz?
Śniadanko inaczej
Po co komu chleb. Miód i glut lśniący w świetle lampy błyskowej ;-)

W barze
Poniosło go. Ale ja wiedziałam, że tak będzie :-)
Artystycznie i praktycznie jednocześnie ;-)
DZIÓBEK - stan najwyższego skupienia




11 komentarzy:

  1. A co tam jakość.
    Takie zdjęcia są najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. pinam dlabina the best; krew mi zmroziło na samą myśl ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, serio? A on nie jest w stanie wlezc wyzej niz na drugą półkę. Ja mam luz :D

      Usuń
    2. Moja siostra, aktualnie półtoraroczna dochodzi do piątej. Na razie :)

      Usuń
    3. Poznałam takie dziecko. Roczniaka, który chodził po szczytach szafek. Ale mamusia miała waldorfską mamusię, obie wyluzowane :) i ja mam i miałam luz na wspinanie, w tej kwestii ufam Ignasiowi :)

      Usuń
    4. Jak przystało na Matkę wybitnie niewyluzowaną, ja nie ufam ani trochę. Mój Syn ma w sobie bardzo mało instynktu samozachowawczego. Bardzo długo na widok schodów prowadzących w dół leciał po prostu przed siebie, na łeb na szyję. To jego wspinanie się to też takie ekstremalne jak dla mnie, np. włażenie na zabawkowy samochód, gdy ręce trzymają się regału - kółka się rozjeżdżają, dziecko nadal się trzyma, ja łapię w ostatnim momencie, włazi też na parapet wciągając się z łóżka na klamce okna a potem nie potrafi zejść (spokojnie, okno zamknięte). Ściągam go też z kuchennej wyspy, na którą wspina się głównie po to by na przykład dosięgnąć do kuchennego noża. Tak że ja chyba jeszcze długo nie wyluzuję z tym wspinaniem. A siostra, gdy miała nieco ponad rok regularnie ściągana była z mikrofalówki stojącej na szafce w kuchni :-) Bez problemu podciąga się też na kranie do łazienkowej umywalki, jest szczuplutka, więc spokojnie mieści się w niej cała :)

      Usuń
  3. osz.., domowy kabaret ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Gluty bardzo fotogeniczne. U nas też same gluty ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. dziubek znam :) karmienie kotów znam, wspinaczki znam, alternatywne sposoby siadania też. kupy nie rysowaliśmy, tylko sikającego psa.
    co do miodu i gluta, Puchatek ująłby to tak: mjut i glut. smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. glut, miód, mleko, chlebek, olejek kokosowy - standard:P Choć ostatnio Młoda daje sobie twarz przetrzeć, bo wówczas liże lub gryzie chusteczkę :P

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!