24 września 2014

Z krainy chichów. Tradycyjnie. O jedzeniu, śmierci i tematach wydalniczych.

Igi (z lekkim wyrzutem): Mamo, jestem głodny. Czy burczenie w brzuchu jest niewidzialne?

Tati i Ignaś oporządzają się w łazience. Słyszę, że TK prosi syna, by coś zrobił.
- Czy mam ci zrobić cierpliwość? - odpowiada na to pytająco Wieś.

- Mamo, opowiedz mi o śmierci - zagaja Igi.
- Śmierć następuje wtedy, gdy człowiek przestaje żyć, czyli umiera.
- Albo puszcza bąki - dodaje Ignaś półgłosem.

Igi pochłania 4 duże krakersy na śniadanie. Wychodzimy, by jak co dzien udać się pieszo do przedszkola. W połowie drogi Ignaś zgina się i jęczy:
- Booli mnie. Brzuch mnie tak strasznie boli. Jestem potwornie głodny.

Igi je obiad.
- Kasza to taka zdrowość, co robi dobrze na głowę - oznajmia między jednym kęsem a drugim.

Igi wie, że dobrze jest nie oglądać bajek zbyt często i zbyt długo. Czasem lubi sobie jednak porozmawiać o tych powodach. To rozmawiamy. Na koniec rozmowy Igi stwierdza:
- Mój wzrok lubi bajki. I mój mózg też. Całe moje ciało lubi bajki. Tak już jestem zbudowany, wiesz? - następuje chwila ciszy, po czym Igi ciągnie, dając ponieść się na fali gadulstwa. - Sam siebie zbudowałem.

Igi ma nowego przyjaciela z "przedszkolka", Filipa. Rano, jak zawsze, zaliczamy obsuwę czasową. W pewnym momencie Igi motywuje się w sposób, którego Kubuś Puchatek by się nie powstydził:
- Im bardziej się spieszę, tym bardziej Filip będzie w przedszkolu!

2 komentarze:

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!