Ostatecznie okazało się, że nasza kotka (pierwotnie zwana Kotem Pobocznym, ale szerzej o tym tu) nie jest wcale taka odpychająca. Dowód jest, a w zasadzie cztery. Są rozkoszne i rezydują w kartonie wysłanym kocykiem. I drą pyszczki, stąd pomysł zatytułowania posta "Kociokwik".
Kotka kilka miesięcy bez tablet nie zachodziła w ciążę, więc zastanawialiśmy się, czy jest aż tak nieatrakcyjna, waleczna, czy też może w okolicy brak jajecznych kocurów. W końcu znalazł się śmiałek, dzięki któremu pod choinką pojawiło się spore stadko uroczych bydlątek.
Igul wiedział, że Kotka wysypie się wkrótce, więc zwracaliśmy jeszcze większą uwagę, by nie był dla niej okrutny, tłumacząc, że ma w brzuchu kotki.
Teraz Igi zapytany, co ma w brzuchu (nieważne, czy po obiedzie, czy przed defekacją), odpowiada, że kotki. Oczywiście.
Po powrocie z wypadu świątecznego zastaliśmy zatem gromadkę ciumkającą głośno mleko i radosną, chwalącą się zawartością kartonu kocicę. Ignaś wprowadził się natychmiast w stan absolutnego uniesienia, wyznał kociętom miłość, ucałował jednego szkraba, którego dostał na kolana, a następnie w ekstazie próbował sam wejść do kociego gniazda i umościć się w nim wśród ukochanych przyjaciół. Rozmiar pudełka na to nie pozwalał, więc kotka nie przeżyła szoku. W każdym razie nie z samego początku.
Bo jak wiadomo, co się odwlecze, to nie uciecze, i Igi nie raz zwijał się w kłębek na kocim posłaniu. Ale to już po etapie negacji występowania kociąt i po etapie lekkiej złości na występowanie kociąt.
Koty zaczęły właśnie trzeci tydzień swej egzystencji, eksplorują żwawo otoczenie na wygiętych łapkach, piszcząc niemiłosiernie - najwyraźniej nieustającym kwikiem informują swą mikroskopijną mamę, jaka jest ich aktualna pozycja na podłodze. Kotka terkocze, ćwierka, pomrukuje i wydaje cały szereg trudnych do sklasyfikowania dźwięków, przez co nasz dom jest zupełnie zdominowany przez koty i ich odgłosy.
Igi zajmuje się lokowaniem małych puchatków w coraz to nowych miejscach - a to sadza je sobie na kolanach, a to pozbywa się ich, bo "ostre" (rzeczywiście, koty mają jeszcze włączoną funkcję rzepa i przyszpilają się do obojętnie jakiego podłoża doskonale), wynosi z kartonu, wkłada z powrotem. Względnie - i to jest zdecydownaie ulubione zajęcie - nad poruszającym się niezdarnie kotem chodzi sam w pozycji pieska, na czterech kończynach i zaśmiewając się do rozpuku. No i teraz nie tylko lalek Michał jest karmiony przez rzeczonego piersią. Bo i koty dostąpiły tego zaszczytu. Obłędny widok :-)
Obecność całej gromady kotów jest niezwykle pouczająca.
Igi ćwiczy empatię (nie odrywamy kota od matczynej piersi, sam byś tego nie lubił, czyż nie?), delikatność (nie rozczłonkowujemy kota, bo to bywa katastrofalne w skutkach), ostrożność (teraz niewielkie koty są wszędzie i trzeba się mocno starać, by ich nie rozdepnąć), cierpliwość (coby móc poczekać, aż mini kot skończy posiłek lub się obudzi). Dziś dowiedział się, że kota można trwale uszkodzić przez uduszenie (chwycił malca niefortunnie za szyję, aż kotkowi gałki oczne nieco się powiększyły, więc mieliśmy pogadankę).
Jako że kociątka są jeszcze zupełnie bezproblemowe, czekamy na dalszy rozwój wydarzeń :-)
Na zdjęciach brak tylko Kociego Wujka, który przeżywa lekkie załamanie nerwowe związane z zachwianiem pozycji i nagłym pojawieniem się gromady kumulującej uwagę wszystkich.
szpileczki |
Imię robocze - Mleczak. Szokuje umaszczeniem. |
Mała dziwaczka z rudym diamencikiem na czole |
Czyszczenie, czyli rodzina w komplecie |
Igi i jego aparat |
piękne kociska! Jaka to szkoda, że jestem uczulona na zwierzaki :(
OdpowiedzUsuńa Igi się dużo dzięki nim nauczy :)
To bardzo niefortunne - współczuję.
UsuńW czasie ciąży uaktywniła mi się alergia, ale na szczęście nie na kociska. Nie wyobrażam sobie domu z dzieckiem, ale bez zwierzątek.
Jakie cuda.
OdpowiedzUsuńA ta mała z rudą kropką identyczna jak nasza Croppa:)
Imię robocze naszej - Farbka :)
UsuńCudności !Mam w planach rudaska.A myślę,że na jednym się nie skończy.Na razie mamy Zulkę i w planach wyniesienie się z miasta.Dom bez ciepełka zwierzaczków jest pusty.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam.
UsuńCieszę się, że wreszcie jesteśmy w miejscu, w którym możemy mieć dowolną liczbę kotów oraz wszelkiego inwentarza :)
Mleczak mi sie strasznie podoba, tak bardzo ze mimo iz nie przepadam za kotami bym go zaadaptowala, wyjatkowe koteczki :)
OdpowiedzUsuńGdy mam na sobie bladorozową bluzkę, kot się z nią zlewa. W życiu nie widziałam takiego koloru!
UsuńA kotów można nie lubić. Dopóki się samemu kota nie ma, wtedy klapa. Te zwierzaki kradną serce... :)
ale piękne!!!!!!!! no i młode pokolenie fotografów rośnie!
OdpowiedzUsuńObłędne są.
UsuńA Igul dostał mój stary aparat i jest w fotograficznym siódmym niebie. Powoli zaczął kumać, do czego jest wizjer, bo dotąd patrzył przez,niego trzecim okiem ;)
A ja koty uwielbiam. Sama mam persa. No to macie teraz wesoło, a Mleczak jest obłędny!
OdpowiedzUsuńWszystkie są świetne. Czarna Farbka - zupełna dziwaczka, jeden rudzik ma znaczki jak żyrafa, drugi - ma szary ogon! A Mleczak z różowo - fioletowym umaszczeniem bije je na łeb ;)
UsuńO rajuuu jakie słodziaki! Piękne ♥
OdpowiedzUsuńJesteśmy powaleni na łopatki ich słodyczą.
UsuńAle jeszcze chwila i będą wkurzające ;)
Ale cudne. My jak narazie mamy jednego już 9 lat przybył z nami do Szkocji aż z polski. Taka to była wielka miłość, ze cała przeprowadzka była podborządkowana nasze kotce. Zazdroszcze wam tych kociaków.
OdpowiedzUsuńBk taki kot to członek rodziny. Dla mnie oczywistość. Podczas przeprowadzki wybieraliśmy mieszkanie pod kątem naszego ówczesnego kota.
UsuńCoś pięknego :)
OdpowiedzUsuńale osobiście wolę psy :)
No są po prostu przesłodkie!
OdpowiedzUsuńRudzielce są boskie:)))) ale ta panienka z rudym diamencikiem mnie urzekła:) och gdybym mogła mieć jeszcze jednego kota.....A relacje Igiego z kotami sa rewelacyjne:) U nas milosc do kotow tez nie zna granic:) Hania wita kotki z najwieksza radoscia:)
OdpowiedzUsuń