25 stycznia 2013

O wyższosci kotów nad dziećmi... a może odwrotnie?

Wczorajszej nocy zrozumiałam, skąd mógł się wziąć pomysł trzymania Harry'ego Pottera w komórce pod schodami. Odkąd zaszliśmy w ciążę, zastanawialiśmy się, kiedy pożałujemy, że irytującego kota można wystawić za okno, a dziecka się nie powinno...
A było to tak: Igi ma wstrętny kaszel, dopadła go też gorączka, w związku z czym mamy wolne z przedszkola i jesteśmy blisko całą dobę. 
No i ta noc... Ja wszystko rozumiem, bóle, rozterki wieku dziecięcego, pragnienie, pragnienie bliskości, podwyższona temperatura... No jasne. Ale ilość żądań higieniczno-konsumpcyjnych mnie najzwyczajniej przerosła. Było zatem:
- mamo cem mleka (podziałki brak, ale duuużo, believe me)
- mamo cem wody (w sumie półtorej szklanki po kilka łyków naraz)
- mamo cem helbatki (haha, jasne, już siebie widzę, parzącą rozgrzewający napój w ciemnościach nocy, wychładzającą go i podającą dziecięciu!)
- mamo, weź mnie za lękę (ze sto razy, mniej więcej)
- mamo pytul mnie
- mamo pyklyj mnie kołdlą
- mamo cem siusiu
- mamo odwlóć do mnie (gdy próbowałam położyć się na, Ignasia zdaniem, nieodpowiednim boku)
A na dobicie zostawił mi najlepszy tekst, wypowiedziany o 4 rano, czyli:
- mamo, skończyłem spać! (skutecznie mu to wyperswadowałam i spał gad do 9, uff)

Wszystkie te prośbo-żądania, wypowiadane z ogromną częstotliwością, tonem najróżniejszym, od miłego, poprzez jękliwy, na wyciu z wiciem kończąc, doprowadziły mnie na skraj rozpaczy. Już z początku tej nocy czułam się jak zombie, wyrywana co kilka minut ze snu przez kolejne pomysły Ignasia. Ulubiona kombinacja, wycie z wiciem, załączona na dobicie mnie, spowodowała ponure myśli o tym, że nie mamy komórki pod schodami. Nie mamy nawet wolnej szuflady. I jakkolwiek wyrafinowane torturowanie mnie do ludzkich zachowań nie należy, to jeśli wystawię dwulatka z zapaleniem oskrzeli na mróz, sąd nie będzie mi przychylny.

Rankiem, walcząc z opadającymi powiekami i narastającą irytacją, przeprowadziłam pogadankę z Dziedzicem.

Dziś w nocy Igul obudził mnie dwa razy.
Ze snu wyrwał mnie dwukrotnie cichuteńki szept, gdy Igi, siedząc, delikatnie dotykał mnie dłonią i mantrował "mamo, poplosę wody".
W obu przypadkach budziłam się z wolna, nie wiedząc, gdzie jestem, co się dzieje oraz czy nadal śnię. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do wysokich, jazgotliwych dźwięków, połączonych np. z wymownym kuksańcem w oko.
Dwa dni temu wolałam koty. Nawet małe, w przytłaczającej ilości i mylące kapcie z kuwetą.
Teraz wróciłam już do siebie :-)



27 komentarzy:

  1. tak, zdecydowanie "mamo skończyłem spać" jest najlepsze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszę to co rano, im wcześniej, tym bardziej chce mi się płakać ;)

      Usuń
  2. O matko!!! Mój młody słabo gada, do dziś myślałam niestety, ale jednak wydaje mi się, że im później tym lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja, mimo że narzekam, to lubię każdą nowość rozwojową. a gadulstwo chyba najbardziej :)

      Usuń
  3. wycie z wiciem znamy! Tekst piękny, wart wyrycia złotą zgłoską!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie myśl, że Ci nie współczuję, ale żałuję, że nie można (próbowałam) kilknąć "zabawny" 2x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W&W to cudowna kombinacja. sprawia, że i ja mam ochotę zrobić coś podobnego.
      pocieszające jest to, że chyba każdy rodzic to zna z autopsji ;-)

      Usuń
  5. rozczulił mnie Igi tym głaskaniem po ręce i prośbą o wodę..jaki mądry chłopczyk z niego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie też rozczulił. nietypowe to zachowanie nocą, faceci cierpią głośno i niestety Igi też odczuwa potrzebę dzielenia się z połową wsi tym, że niedomaga.

      Usuń
  6. My też przerabiamy teraz zapalenie oskrzeli...Współczuję....I Tobie i Igiemu...Choć wierz mi, że Ty przynajmniej wiesz co podać:P JA się mogę domyślać, czy chodzi o cycka prawego, cycka lewego, kubek wody, przytulenie, wszystko na raz czy po prostu chodzi i poskarżenie się....

    Mam nadzieję, że Igi prędko wyzdrowieje:)

    P.S Wycie w wiciem też znamy...i masę innych:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przede wszystkim podaje stałą kombinację, bo jak mi Stwór wyjeżdża z prośbami o lody lub serek w środku nocy, to nie reaguję zbyt entuzjastycznie ;-)
      a propos piersi, to Igul ma swoje zdanie, prosi o konkretną, a na zakończenie jednej michy słychać zazwyczaj "telaz z tlej stlony" i nastepuje dalsze chłeptanie.
      zdrowienie nie nastepuje zbyt szybko, ale ja nie zdecydowałam się na inne leczenie niż domowymi sposobami, no wiec trudno tu się szybkich cudów spodziewać.

      Usuń
    2. Ja nie bardzo miałam możliwość leczyć inaczej niż tylko "przez lekarza" czyt. antybiotyki...LEdwo zaczęłam nową pracę,a tu same choroby:/
      Mam nadzieję, że już dobrze:)

      Usuń
    3. To zależy ;) Ignaś ozdrowiał i zasuwa, za to ja podłapałam bakcyla ;)

      Usuń
  7. Igi choruje jak przeciętny facet :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie mi to uświadomiłaś! kolejny krok w kierunku bycia Samcem pełną gębą :-)

      Usuń
  8. Oj to macie jazdę... "Mamo skończyłem spać" - rozwalające ;0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozwalające z dwóch powodów. bo rozwalające i dlatego, że to stwierdzenie nigdy nie jest w czas.
      taka zasada.
      :)

      Usuń
  9. Rozumiem, rozumiem, rozumiem. Za mna trzy mega cięzkie noce z synem rozpalonym jak piekarnik.
    Dzisiaj jemu się polepszyło, za to ja w pewnym momencie poczułam, że po prostu muszę się zdrzemnąć, wślizgnełam się do Młodego pod kołdrę, włączyłam Boba Budowniczego na Dzikim Zachodzie i zapowiedziałam, że ma mnie nie budzić do końca bajki. o dziwo - zrozumiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i czy to nie jest wspaniałe? gdy zdarzają sie takie rzeczy, mam wrażenie, że widzę światełko w tunelu :)

      Usuń
  10. wycie z wiciem na dobicie, znamy to. i znów jestem pod wrażeniem, jak Igi załapał o co chodzi. Nie wiem, geniusz, czy Ty masz taki dar przekonywania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm. geniusz. to słowa nieobiektywnej matki :)
      a tak obiektywnie, to chyba kwestia wzajemnego zaufania, które budujemy przecież od dawna i zaznaczania granic, empatia (Igul jest niesłychanie empatyczny, szkoda że często po czasie). a do tego ja z nim rozmawiam, jak z dorosłym, nie zakładam, że nie zrozumie, a raczej liczę, "a może mnie zaskoczy i jednak zakuma".
      i czasem zaskakuje, że hej.

      Usuń
  11. U mnie jest: "Tato, już się wyspałam" - widocznie to oświadczenie podlega tylko niewielkim fluktuacjom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja reakcja fluktuacjom nie podlega. zawsze mam ochotę wrzasnąć w ciszę poduszki "NIEEEEeeeeeeeeeee!!!"

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. hi, hi, którą część? :)
      bo ja też, ale tylko końcówkę ;)

      Usuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!