Wczoraj ocknęłam się po pierwszej w nocy, obudzona z serialowego letargu przez trzask otwieranych drzwi. Moja druga połowa wróciła z polowania fotograficznego. Nie zauważyłam, że zrobiło się aż tak późno. Byłam przekonana, że jest koło 23, bo na dworze nadal jasno. Zachód słonca jest chwilowo o 22:20, co oczywiście nie oznacza całkowietego zmroku po północy.
O 4:35 otworzyłam zapuchnięte oczy, zupełnie nieprzygotowane na słońce buszujące w sypialni. Wzięłam się do kupy, by stwierdzić, że powodem mojego obudzenia są rześkie kopniaki serwowane mi z dużą częstotliwością w plecy. Wiecie przez kogo. Powstrzymałam się heroicznie przez chwyceniem winowajcy za szmaty (śpioszek w pieski z Tesco) i wyrzuceniem z impetem z łóżka. Wstałam za to sama, chlapnęłam sobie kranówy, żeby odreagować złość i spuściłam rolety.
A oto efekty nocnej sesji:
Cudnie przezroczysta woda:
Jak Wam się podoba?
Miłej niedzieli!
Łaaaaaaaa:)
OdpowiedzUsuńWiesz czego najbardziej się obawiam?
Że się bezgranicznie zakocham i dopiero wówczas będziemy mieli dylemat...
bardzo możliwe, ale po co się martwić na zapas? ;)
UsuńBoże! Jak tam u Was pięknie!
OdpowiedzUsuńteż uwielbiamy :)
UsuńPięknie. Wow wow wow. U nas podobne klimaty , ale niestety żeby dotrzeć w większość takich miejsc trzeba posiadać Samochód. Tez mamy podobne noce, ale nie tak długo.
OdpowiedzUsuńAle pytanie! Matko Kwiatka! Marzę o sesji zdjęciowej wykonanej przez Ciebie! :D
OdpowiedzUsuńjak już, to przez mą Drugą Połowę. ja podczas sesji rzadko chwytam aparat, choć z każdej sesji mam jakieś strzały, z których jestem, powiedzmy zadowolona.
UsuńI kto wie, kto wie, gdy kiedyś będziemy w Polsce... :-)
Pięknie, pięknie!
OdpowiedzUsuńA dzięki (jakby te cudne okoliczności przyrody były moją zasługą, ale co tam, podziękuję hihi) :)
Usuń