7 grudnia 2013

Małpa w nosie

Iguś nam się rozchorował. Rozkaszlał ohydnym, szczekającym kaszlem, rozgrzał okrutnie i oczywiście przestał chodzić do przedszkola.

W międzyczasie odwiedził nas mój przyjaciel, mistrz szydełka i drutów. Podarował Ignasiowi własnoręcznie zrobioną małpkę (bo, jak stwierdził, wydawało mu się, że Igi będzie jedynym znanym mu dzieckiem, które doceni taką nieświecącą i niegrającą zabawkę). W związku z tym miałam okazję wypowiedzieć kolejne zdanie, którego nie spodziewałam się usłyszeć z własnych ust:

"Ignasiu, nie dłub sobie w nosie ogonem małpy."

Co mi przypomina o inspiracji, a mianowicie sympatycznym blogu (Malolko, pisz dalej! KLIK).

Korzystając z nieobecności Ignasia (jedynie fizycznie był z nami), włączylismy sobie film - niebywały luksus! Film w dzień! Wybór padł na "My way". W pewnym momencie Igi się nieco ożywił, otworzył nawet oko, po czym zaczął śledzić drogę głównego bohatera. Ostatecznie ocknął się, gdy ten wskoczył do rzeki, by ratować plecak. 
- Ten pan jest trochę mokry.
- Zgadza się.
- A dlaczego on pływa w ubraniu?
- Bo ratuje plecak.
- Leszek, a ty pływasz w ubraniu? - zagadnął Igi towarzysko swego rodziciela.
- Nie. Chociaż nie, za czasów liceum imprezy kończyłem wskakując w ciuchach do jeziora.
- Dlaczego?
Łańcuszka "dlaczego" już nie będę przytaczała, dość, że Igi jest już zaznajomiony z alkoholowymi przygodami Tatki z czasów szczenięcej młodości ;-)

Igi chorował ze swoją drużyną, wzbogaconą o małpę. Razem oglądali bajki, razem popijali lipę z miodem, syrop z cebuli, razem przykrywali się kołderką. Niestety są ofiary. Pewnego ranka Igi przyszedł do mnie z pick-up'em i pokazał zdjętą z koła oponę.
- Lotka mi odgryzła koło - oświadczył.
Trudno mi w to uwierzyć, kotka jest zuepłnie niezainteresowana rzeczami dostępnymi w domu, choć uderzona lub mocno poklepana, ugryzie. 
Po jakimś czasie Igi przyszedł do mnie, by powiedzieć mi o dalszych spustoszeniach, które są dziełem kotki (wypuszczonej przeze mnie na siku, ale to mu umknęło) - kolejne opony opuściły koła i zostały siłą wepchnięte do wnętrza autka. Na końcu Igi podzielił się wiadomością, że (nadal nieobecna) kotka odgryzła pikapową kierownicę.

Uśmiałam się w duszy, ale z drugiej strony cieszę się. Bo Igi jest już gotowy na to, by nauczyć go, że w naszym domu nie potrzeba kłamać! :-)

Witajcie z powrotem!

PS. Co sądzicie na temat mówienia na "ty" z rodzicami? :)

22 komentarze:

  1. Dużo zdrowia dla Ignasia! My niedawno także przechodziliśmy przez choróbsko... Tyle, że u nas ofiary były w ludziach (czyt. w mamie): pozdrapywane pieprzyki, pojedyncze ugryzienia bo ząbek jeszcze szedł, obolały kręgosłup z noszenia :/
    Co do pytania. Ja do moich rodziców raz mówię na "ty", a raz mama, tata. Mam koleżanki, które do rodziców mówią po imieniu. Mi osobiście to nie odpowiada. Mojemu synkowi pozwolę mówić na "ty" i niech krzyczy "mama" i "tata" do woli, bo lubię ten dźwięk w swoich uszach... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, to ciężko tam u Was!

      lubię być "mamą" i nie przeszkadza mi mówienie do mnie na "ty".

      Usuń
  2. Ja się cieszę jak dziecko w ogóle odezwie się do mnie bezpośrednio, a nie bezosobowo. Cieszy mnie nawet CYCY, OĆ TU! Bo mamą dla niego w ogóle nie jestem. Jest tata, jest dziadziu, jest babcia, ale matki to on nie ma :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie też tak było. najważniejsze z mojej osoby było mleko i kropka :D

      Usuń
    2. najlepsze, że mleko się już skończyło ;)

      Usuń
    3. Ale dzieci mają rewelacyjną pamięć :)

      Usuń
  3. Ja do mojej mamy mówię często Graziu a do taty Marecki chociaż głównie są Mamuś i Tatko. Mi jeśli to będzie w zartach i nie cały czas to spoko. Bo chcę być mamusią :)
    Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, temat zwracania się do osób starszych jeszcze przede mną... Zobaczymy, co to będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mama jest jedna [tata też] więc to słowa wyjątkowe...
    Dużo zdrowia dla Igiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Zwyczaj zwracania się do teściów w ten sposob jest dla tak wielu właśnie przez to kłopotliwy!

      Usuń
  6. zdrówka życzę, dobrze że wróciliście

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaszel jeszcze męczy Ignasia, ale już jesteśmy na pełnych obrotach :)

      Usuń
  7. Hehehehehe uśmiałam się, bo wyobraziłam sobie Igiego z tym pickupem:) ej a może pickup się Lotce naraził? Co do mówienia na Ty, Ja nie lubię gdy obce dzieci mówią mi ciociu. Poza może jednym wyjątkiem, córką przyjaciół, bo to prawie jak rodzina. Wychodzę z złożenia, że jeżeli relacja zostaje nadal n stopie rodzic dziecko i zostaje zachowany szacunek, to czemu nie? Też się nad tym zastanawiałam. Młoda teraz woła do Grześka po imieniu, ale to dlatego, że kopiuje mnie - przecież używam imienia Grześka, nie tatusiuję mu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, jaka Lotka jest wyalienowana. ale naraziła się Igiemu, który zwala na nią wszystko, co mu nie wyszło. kolejne wyzwanie przed nami, cała naprzód!

      "ciocie" i "wujkowie" albo się przedawnili, albo za długo nie ma mnie w Polsce i wydaje mi się, że tak się stało.

      tak, Igi kopiuje mnie, skoro ja do L mówię "Leszek", to on też. mamusiowanie i tatusiowanie zabija iskrę w związku IMO ;)

      Usuń
    2. no tak, to prawda, ale oni - Igi i Lotka wzajemnie na siebie tak działają:)
      nie Kochana ciocie i wujkowie się nie przedawnili, to Ciebie nie ma w kraju za długo;P
      co do mamusiowania i tatusiowania - nie znoszę...

      Usuń
    3. Ne cierpią się (ale czasem po kryjomu Igi ją pogłaszcze, a ona go nie ugryzie i jest jakoś tak - prawie sielankowo). Burzliwe mają relacje ;)

      Hihi, no w sumie, gdybym to przemyslała, powieiałabym "dla mnie ciocie i wujkowie się przedawnili" :))

      Ale jest coś jeszcze gorszego: facet mówiący do żony "matka". Niezależnie od formy, ja tego w ogóle nie rozumiem! Po co...?

      Usuń
  8. Podobno jako dziecko mówiłam do swojego Ojca po imieniu, w dodatku zdrobniale. Za to nawet, gdy pytano mnie: "jak mama ma na imię?" odpowiadając, zawsze przed imieniem stawiałam Mama, nigdy nie wypowiadałam samego imienia. Mówienie na Ty skończyło się, gdy pojechaliśmy do Babci, która jak to usłyszała zrobiła raban, że jak tak można, że brak szacunku itd. Nigdy rodzice nie zabraniali mi tak mówić, z Babcią nie byłam związana, a mimo to od tej pory już nigdy nie mówiłam Tacie po imieniu.

    Takie mówienie przez dzieci po imieniu to chyba jakiś etap po prostu. Myślę, że to samo mija. Mi nie przeszkadza. Uważam to za urocze i zabawne. I nie ma co dramatyzować, że brak szacunku, że matka jest tylko jedna i należą jej się wyjątkowe tytuły. Pomówi sobie, pomówi, nacieszy się tym i samo mu przejdzie, znudzi się i zatęskni za "mamusią" i "tatusiem".

    U mnie też jakiś czas temu było o zdaniach, których nie spodziewałabym się usłyszeć z własnych ust. M.in. "Kota się nie odkurza!".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odpisuje dopiero teraz, bo z komórki tradycyjnie nawalały mi komentarze (aaaa, co za irytujące urządzenie!!) niesamowite jest, jak bardzo Babcia wpłyneła na Ciebie i to mimo braku sprzeciwu Rodziców.

      I ja myślę, że to faza, owszem, mija, choć czasem się jeszcze "odbija" później, ale czy to coś złego? o ile szacunek (obustronny!) nadal jest, to dla mnie ok. a zresztą (choć mogę sie mylić) słyszałam, że gdy dziecko robi coś szczególnie nam nieodpowiadającego, najlepiej ponoc to zignorować, bo zakazy często nie skutkują, znudzenie jest najlepszym "lekiem". jak jest naprawdę, nie wiem.

      "Kota się nie dokurza" - przypomniałaś mi Kota Pierwszego, któreg przy okazji odkurzania podłogi... także odkurzałam. Tylko zmniejszałam siłę ssania ;))) Kot się na to godził, a ja miałam problem futerka z głowy :) Czy Pierworodny stałby się moim zagorzałym fanem, gdyby to widział? ;)

      Usuń
  9. U nas to pewnie będzie standardowo: Mama, tata. Choć nie, wróć. Ostatnio jest: Tatuś i "Matka!". Ojciec menda tak do mnie mówi (niby, ze pieszczotliwie, hahahah!) i dziecię podchwyciła. Echh....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli coś robimy, możemy mieć pewność, że Młodzi Ludzie skopiują ;)

      Usuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!