1 listopada 2013

Ignacy rytualny

Igi uwielbia rytuały. Niektóre wymyśla sam, inne wychodzą nam wspólnie. Oto najnowsze:
  • Podczas mycia zębów należy wypluwać nadmiar pasty. Ale nie byle gdzie, tylko pod prysznic. I nie ot tak, ale trzeba splunąć przez dziurkę w rancie wanienki. Karkołomne.
  • Codziennie podkrada mi łyk kawy. Kończy się na tym, że popijamy kawę po łyku i naprzemian opowiadamy sobie, jakież to obrazy malują się na jej mlecznej powierzchni. Choć kawa jest zbożowa, cierpię, bo dziecię mi połowę w imię zwyczaju podpija ;-)
  • Gdy piekę chleb, Igi zazwyczaj "pomaga", czyli trzyma mikser. Ale i tak wiem, że robi to tylko dla perksów. W tym wypadku dla podjadania ciasta na chleb. Choćby był rozzłoszczony lub oddawał się tantrumowym uciechom trzylatka, na dźwięk miksera przybiega zawsze radosny i pakuje brudny paluszek do miski. 
I jeszcze kilka starszych:
  • W poprzednim domu Igi, zanim otworzył drzwi do sypialni, zawsze wspinał się na paluszki i naciskał palcem śrubkę, którą przykęcona była klamka. Gdyby nie to, nie wiedziałabym nawet, że jest tam śrubka.
  • Kolejną rzeczą, którą zauważyłam dzieki spostrzegawczości i rytuałom Zdzisia, są takie małe guziczko-dynksy w samochodach. Są widoczne dla uważnego oka, a znajdują się na (nazwijmy to tak) framudze drzwi samochodowych. Skąd wiem? Bo dzień w dzień, dwa razy, a czasem częściej, nieważne, czy wieje, pada, śnieży, mrozi - Igi przed wejściem wciska guziczek. Rytuał nie uległ zmianie wraz ze zmianą samochodu.
  • Zmiana samochodu wprowadziła kolejny poranny i popołudniowy zwyczaj. Otóż przy tylnym siedzeniu jest wajcha, za pomocą której można tym siedzeniem sobie manewrować. I znowu - wieje, pada, śnieży, mróz? Nieistotne! Wajchę trzeba chwycić i spróbować, czy dziś uda się z nią coś zrobić. Nie udaje mu się to od miesięcy, ale jego determinacja jest godna podziwu.
  • Codziennie, gdy jeździliśmy do naszego starego, ukochanego przedszkola, mijaliśmy port. A tam wielkie, ogromne statki i kutry. A Igi zawsze pokrzykiwał: "Proszę, to kawa dla ciebie, statek", a czasem nawet popłakiwał. Podobno niektóre statki wylewały kawę do oceanu.
  • Niedaleko portu był też kościół. Kościół, któremu Igi zawsze krzyczał zza szyby: "Cześć kościół", a sekundę później: "Pa, kościół!"
  • Bardzo, bardzo stary rytuał, to ten związany z czytaniem książki "Kici kici miau". Na koniec czytania, a dokładniej - na dźwięk słów "Niechaj któreś z was mi powie, co się dzieje w kociej głowie." Igi pukał czółkiem w twardą okładkę książki. Czuję się zmotywowana do odszukania filmu z tym intrygującym zachowaniem ;)

12 komentarzy:

  1. Plucie przez otworek w tej wanience mnie rozwaliło:D u nas jeszcze brak rytuałów - ale czekam:) sama nie wie tylko czy z niecierpliwością czy z obawą:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. e, no da sie przeżyć, w końcu nikt na tym nie cierpi (no z wyjątkiem tych rytuałów samochodowych, bo marznę i mnie przewiewa, a on nie odpuszcza).
      zgaduję, że nie masz się co obawiać, Igi rytualny był odkąd wylazł z ery warzywnej :)

      Usuń
  2. Statki wylewające kawę też doprowadzilyby mnie do łez.

    Fajne te zwyczaje, u nas na razie dominują te zainicjowane przez dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafiłam im przemówić do rozumu, żeby nie wylewały kawy, tylko oddawały mnie ;))))

      Usuń
  3. A mnie determinacja z tą wajchą powaliła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam czytać o rytułałach Igiego. Nie wiem czy tak dzielnie bym je znosiła, pewjie bym przywykła
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. :) Franka jest wlasnie na etapie " Hallo (wszystko)" i "pa (wszystko)" po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  6. ano, dzięki dzieciom można zauważyć tyle nowych rzeczy

    OdpowiedzUsuń
  7. Zmusiłaś mnie do zastanowienia się czy Pierworodny ma jakieś nietypowe rytuały. Bo typowych to kilka pewnie by się znalazło. Ale jest jeden... powtarzający się od kilku tygodni... urywa zamknięcie opakowania chusteczek nawilżającymch. Następnie wyszukuje na półce jedną, konkretną książkę o krówce i przykleja to samoprzylepne zamknięcie do okładki. Potem odkleja i przykleja do wybranej strony. Coś poopowiada. Odkleja, przykleja do następnej strony, pogada sobie, odkleja, przykleja do kolejnej strony. I to wszystko tylko w książeczce o wdzięcznym tytule "Muu!" :-D

    Statki są najbardziej superowe ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fantastyczny rytuał! Dzieki temu przypomniałam sobie o jednym z naszych bardzo starych i dopisuję do listy :)

      Usuń
  8. Mój Zbój też ma swoje rytuały ale takiego dzikiego jak Ignasiowe plucie pastą jeszcze nie :D Zdolniacha :D

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!