Dziś chcę napisać o pewnym paradoksie - o tym, jak zakończenie karmienia może czasem karmienie uratować.
Ignaś miał wtedy kilka miesięcy, prawie pół roku. Jazda zaczęła się parę tygodni wcześniej. Dziecię budziło się nocą tak namiętnie, że przestaliśmy spać - te kilkuminutowe drzemki z wycieńczenia nie liczyły się jako pełnoprawny sen. Najdłuższy maraton to dwa tygodnie bez snu trwającego ciągiem choćby godzinę. Zapisaliśmy pierworodnego do przyszpitalnej Kliniki Snu.
Żeby nie było wątpliwości, uważam, że karmienie nocne jest niezwykle istotne dla bliskości, kluczowe dla rozwoju mózgu. Wiem, że dziecko i jego żołądek nie potrzebują odpoczynku od wartościowego i lekkostrawnego jedzenia, jakim jest mleko mamy, bo jest to mit. Wiem, że budzenie się nocą w celach spożywczych nie jest szkodliwe dla dziecka. I wiem, że dziecko karmione piersią nie będzie z powodu podawania w nocy piersi cierpiało na próchnicę. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do wiarygodnych artykułów: (KLIK) (KLIK). Idealnym wyjściem dla Ignasia byłoby, gdybym umiała spać karmiąc i była rano równie rześka jak on. Niestety, Igi potrafił budzić się tyle razy, że po 12 pobudkach w ciągu 6 godzin snu przestawałam zazwyczaj liczyć i zaokrąglałam ich ilość do tysiąca. Odstawiłam Igiego ze względu na siebie. Czułam, że musiałam to zrobić.
Odstawiłam go w nocy zdecydowanie za wcześnie.
Gdybym mogła cofnąć czas, spróbowałabym jakoś dotrwać do roku. Teraz uważam, że pół roku to zbyt szybko na odstawienie, choć w skrajnych przypadkach uznałabym to za nieprzekraczalne minimum wiekowe.
Zalecenia położnej z kliniki nie były z nurtu Rodzicielstwa Bliskości. Kluczowe było bowiem zostawienie płaczącego dziecka na minutę w pokoju, po czym powrót, uspokojenie i ponowne wyjście. Ja te zasady zmodyfikowałam pod siebie, jako że wypłakiwanie mi nie leży. Wiem zbyt dobrze, jak może zaszkodzić to dziecku. Pomogło. Około 2 miesięcy nasze życie nocne było istnym koszmarem. Spróbowaliśmy chyba wszystkiego. Sęk w tym, że ja, obudzona, nie potrafię już zasnąć. Zrobiło się to niebezpiecznie, osłabłam, zaczęła siadać mi psychika, osiągnęłam dramatyczny poziom zmęczenia, bałam się usiąść za kierownicą samochodu, by nie spowodować wypadku.
Co jest pewne, to to, że doświadczenie z Kliniką Snu spowodowało, że odstawiliśmy Ignasia od piersi nocą. To oznaczało dla mnie powrót do żywych. Tato Ignasia chodził przytomny do pracy. Ignaś zaczął budzić się znacznie rzadziej, by w koncu przejść do snu trwającego nieprzerwanie 10-12 godzin.
Zmodyfikowane zalecenia (bez szkodliwego wypłakiwania):
- przygotowanie się na płacz*, nawet 40-60 minut ciągiem,
- mówienie dziecku przed odstawieniem, w tym samym dniu, że nocą dostanie wodę, ale nie będzie piersi (TAK, NAWET PÓŁROCZNEMU MÓWIMY - najwyżej nie zrozumie)**,
- zorganizowanie się - przeprowadzenie odstawiania np. w weekend, kiedy 1 rodzic może działać nocą, a potem odsypiać w dzień. Odstawianie najprawdopodobniej będzie trwać 2-3 dni,
- podanie kolacji w przypadku dziecka jedzącego już posiłki stałe (ale z tym czekamy oczywiście do ukończenia pół roku lub nawet dłużej, jeśli dziecko czekania potrzebuje),
- nakarmienie dziecka z piersi przed snem (po pierwszej proponujemy drugą),
- gdy dziecko się obudzi, podajemy wodę,
- pierwotne zalecenie to uspokajanie przez rodzica bez mlecznych piersi. Moim zdaniem występowanie mleka w piersiach nie ma tu znaczenia***.
Odstawianie w nocy nie jest aż takie straszne, jak się może wydawać. Grunt to nasze wewnętrzne przekonanie, że tego chcemy. Pomaga także w innym podejściu do płaczu - nie pełnym bezsilności i bezsensownej szamotaniny, a dojrzałym, zorientowanym na pomoc. W sumie dość bierną, ale nadal pomoc. Nie robimy tego, czego dziecko chce. Podejmujemy decyzję i pomagamy mu z radzeniem sobie z emocjami. Płaczu, wbrew pozorom, nie ma aż tak dużo. Dziecko uspokaja się, czując nasz spokój.
Gdy odstawiasz:
- podawaj wodę
- tul, głaszcz
- mów do dziecka, ale krótko - gdy płacze, usłyszy jedynie krótkie hasła; u nas było to np. "Mleko śpi", "Możesz napić się wody", "Jest ci źle" czy cokolwiek, co było nazwaniem emocji malucha
- przypominaj, że mleko będzie rano
- pamietaj, że Twoje opanowanie i trzymanie sie swojej decyzji jest oparciem dla dziecka
- pamiętaj, że gdy dbasz o siebie, uczysz tego samego swojego dziecka
- jeśli musisz, wyjdź, odetchnij, wróć - 10 oddechów działa czasem cuda.
Zanim odstawisz od piersi spróbuj:
- karmić dziecko śpiąc
- spać w dzień (wykorzystuj drzemki dziecka!)
- kłaść się wcześniej spać
- spać z dzieckiem, jeśli nie praktykowałaś tego wcześniej - obecność rodzica może wpłynąć kojąco na jakość snu malucha
- obniżyć standardy w domu - nieumyte naczynia nie są aż tak ważne jak Twój sen
- zadbać o zdrową, zróżnicowaną, pełnowartościową dietę
- pić dużo wody i melisy
- prosić o pomoc partnera, rodziców, przyjaciół (wyręczenie w obowiązkach domowych lub zabranie dziecka na spacer, gdy Ty w tym czasie możesz uciąć sobie drzemkę mogą baardzo pomóc)
- spotykać się z innymi dorosłymi, których towarzystwo działa na nas pozytywnie
- zadbać o ruch, najlepiej na świeżym powietrzu
- przekonać się, że nocne pobudki to nic aż tak dziwnego, o czym można przeczytać tutaj (
KLIK)
- uświadomić sobie, jak ważne dla dziecka jest nocne mleko, a o tym tu (
KLIK)
- postarać się o trochę czasu dla siebie.
Wielokrotnie spotkałam się z opinią mówiącą, że skoro mama jest skrajnie przemęczona, powinna dziecko odstawić od piersi. Całkowicie, bo inaczej się nie da. Opinie takie głoszą nawet niektórzy lekarze. Nic bardziej mylnego.
Odstawiałam od piersi niezliczoną ilość razy. To dlatego, że Igi dostawał dyspensę na pierś nocą, gdy chorował. A przecież zaczęło się chodzenie do niani, do przedszkola - a to oznacza infekcje. Stąd uważam się za ekspertkę w tej dziedzinie. Odstawienie nocne po pierwszych trzech razach budziło już we mnie zerowe emocje. Stało się codziennością taką, jak podawanie jedzenia i zmienianie pieluch. Nigdy już nie trwało 3 dni, raczej były to 1-2 pobudki pierwszej nocy. Robiłam ze sporą nadzieją kilka podejść do powrotu do nocnego karmienia, ale zawsze kończyło sie tak samo. Z dwóch karmień Igi płynnie wskakiwał na setki.
Nie polecam odstawiania dziecka nocą dlatego, że tak się robiło 30 lat temu, z obawy przed próchnicą, z chęci kształtowania "prawidłowych nawyków żywieniowych", dania żołądkowi odpoczynku. Polecam odstawienie dziecka od piersi nocą w stanie niebezpiecznego zmęczenia, gdy wszystko inne już zawiodło, gdy przeszłyśmy badania (morfologia, ft3 i ft4, ferrytyna, witamina D, magnez, potas), gdy wykluczona została depresja.
Dlaczego jestem przeciwniczką całkowitego odstawienia od piersi? Im dłużej karmisz piersią, tym lepiej - i dla dziecka, i dla Ciebie! Karmimy wyłącznie mlekiem z piersi przez pierwsze półrocze życia. Potem łagodnie wprowadzamy posiłki stałe tak, by mleko stanowiło 80-90% diety maluszka. WHO zaleca karmienie piersią minimum do 2 lat lub dłużej, gdy mama i dziecko tego chcą. Karmienie piersią m.in. obniża szansę na zachorowanie na raka piersi czy osteoporozę. Dlaczego jestem przeciwniczką cierpietniczego podejścia do macierzyństwa? Bo same wiemy, kiedy przekroczyłysmy granice normalnego funkcjonowania. Gdy życie traci ostatnie oznaki normalności, trzeba wreszcie sobie pomóc. Czasem oznacza to pewien minus dla dziecka (brak wartościowego mleka nocą), ale odstawienie prawdopodobnie mniejszą liczbę pobudek, a to z kolei daje dziecku opiekę bardziej wyspanej mamy.
* Tak, płacz. Dlaczego piszę, że "bez wypłakiwania", a tu nagle płacz? Otóż dlatego, że płacz płaczowi nierówny. Gdy rodzic aktywnie uczestniczy w trudnych emocjach dziecka, to nie możemy mówić o wypłakiwaniu. Małe dzieci płaczem się komunikują, stąd zawsze pojawi się ten element komunikacji i ekspresji - to od nas, rodziców, zależy, co z tego wyniesie dziecko. Czy poczucie, że rodzice mają je w nosie, strach, osamotnienie, złość, czy może uczucie bycia wspieranym, rozumianym przez dorosłego.
** Mówilismy prosto, że gdy Igi obudzi się w nocy, nie dostanie mleka, za to będzie tyle wody ile dusza zapragnie. Mówiliśmy mu, że będziemy go tulić aż zaśnie. I będziemy przy nim, jeśli będzie mu źle.
*** Mimo mlecznych piersi zaczęłam odstawiać Ignasia sama. Ponieważ miałam więcej cierpliwości niż Kwiatowy Tato, szło mi to lepiej i wszyscy byli zadowoleni z podziału ról.