1 stycznia 2014

Z krainy chichów


Miejsce: wioskowa przychodnia lekarska. Czas: wczoraj przed południem.

Igi zgłasza potrzebę wypicia wody. Nie ma niestety automatu, a pić z kranu w łazience jakoś nie chcę mu dać. Przekonuję go, że za 5 minut będziemy w domu. Igi ma inną wizję, bo twierdzi, że o wodę należy zapytać pana. Jakiego pana, nie wiadomo, w rejestracji tylko pani i do tego niezbyt miła.
Dochodzi do płacenia. W tym samym czasie z jednego z gabinetów wychodzi pacjent rodzaju męskiego. Igi natychmiast postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i zwraca się do niego z okolic podłogi:
- Watel...
Pan nie reaguje, ale po minie widać, że jest zmieszany.
- Watel, wateeel - nie odpuszcza Igi.
Pan zupełnie nie wie, o co chodzi. Zbieramy się do wyjścia. Pan wychodzi pierwszy. Już, już prawie zamykają się za nim drzwi. Ignaś puszcza się za nim galopkiem i wykrzykuje:
- Are you have water?

Igi ma nową zabawkę najkochańszą w świecie: Pana Nurka, zwanego potocznie "Panulkiem". Panulek to breloczek z figurką nurka, sprzedany nam przez drużynę ratowniczą. Igi spędza z nim całe dnie. Wczoraj przyszedł do mnie z Panulkiem odłączonym od metalowego łańcuszka i kółka na klucze. Najwyraźniej ostatnie minuty spędziły na pracowitym wykręcaniu maleńkiej śrubki z głowy Panulka.
- Mamo Lotka to zlobiła! To bardzo e, nie... e, niefoltunne.

Igi: Jestem e, e, e, fa..., e, fanta... styczny.

Rozmawiamy sobie o jakimś zdarzeniu z mojego dzieciństwa.
Ja: I kiedy byłam mała, to...
Igi: A gdzie ja wtedy byłem?
Ja: Nie było cię jeszcze.
Igi: Czy ja wtedy umalłem?

Igi siedzi w wannie.
- Mamo mam ślimaka! Boli mnie!
"Ślimak, zimą, na nodze, w wannie i do tego powodujący ból?" myślę sobie z niedowierzaniem. Patrzę zatem na potomka, a ten wskazuje na swoje końskie kolanko ze śliweczką wielkości jednogroszówki. No.

Jemy zupę rybną. Nagle Igi stwierdza:
- Mam rybę u zębów! Jak ją uratować?
- Dam ci zupy do popicia, może to pomoże - mówię.
- Siorb, siorb. Ciągle tam jest!
- Rybę można wydłubać paluszkiem.
- Ciągle jest! Już wiem. Tym zrobię i sobie pójdzie - oznajmia Igi, wskazując na rogaliki, upieczone przez jedną z ulubieńszych ciotek.
Tak oto można płynnie przejść z jedzenia zupy rybnej do pożarcia rogalika, który kusi przez cały posiłek.

Sylwester, ok 1 w nocy Igi z trudem usiłuje zasnąć, przytulając się do wujka, uwielbianego towarzysza zabaw.
- Au! - stwierdza Igi - Musisz się ogolić!

Igi w szampańskim nastroju zwraca się do wspomnianego wujka:
- Czy mogę usiąść ci na twarzy?

Odmeldowujemy się noworocznie, życząc wszystkim wspaniałego Nowego Roku!


12 komentarzy:

  1. Usiąść na twarzy... no ma chłopak upodobania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie tylko ma ciekawe upodobania, jak dla swego młodego wieku, to jeszcze się nie krępuje i przy ludziach takie propozycje wysuwa :D

      Usuń
  2. Moze w domu podslyszal... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Becia, doprowadziłaś mnie niaml do smazmów :D
      chyba zawartość bloga będę musiała oznaczyć jako 18+ ;)

      Usuń
  3. no, no poliglota :) usiąść na twarzy, cha, cha.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to z tą rybą w zębach to takie niefoltunne:D
    Cudowne jak zwykle:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to baldzo foltunne, jak się cżłowiek czai na rogalika :)

      Usuń
  5. i jak, wujek pozwolił? :D
    najlepszego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zrobił niepewną minę. i zaskoczyło go. nieczęsto takie pytania padają z ust trzylatków ;)

      Usuń
    2. dobrze że nawet tak nieszablonowemu dziecięciu udaje się jeszcze wujków zaskoczyć :D Bo przy Ignacym chyba można się spodziewać wszystkiego :))

      Usuń
    3. ja czuje się nieustannie zaskakiwana :)

      Usuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!