Igul rankiem ma inne priorytety niż ja. Ja się szykuję, robię śniadanie i różne inne nudne rzeczy. Iguś bawi się, liczy na palcach prace znanych mu osób (hihi), gada do ekspresu do kawy, przelewa wodę, czyta.
Dziś padło na czytanie, a raczej oglądanie "Mam oko na litery".
Jeszcze dygresyjnie muszę dodać, że w naszym oddalonym od Polski domu uwielbiamy pewien rarytas, przewożony tysiące kilometrów. Nie jemy go codziennie, zachowujemy na ważne, śniadaniowe okazje. Domowy dżem, którego produkcję z naszych ogródkowych owoców po Babuni kontynuuje mój Tato. Wszystkei dżemy są cudowne, smakują słońcem i dzieciństwem, ale najlepszy jest wiśniowy... Za każdym razem, gdy odkręcamy wieczko słoika, mówimy Ignasiowi o jego pochodzeniu.
Wróćmy do czytelnictwa Ignaśka.
- Tu są drzewa! - wykrzykuje Ignaś, tykając w podnieceniu paluszkiem rysunkowe drzewa owocowe. - Jabłka, gruszki i... Wiśnie! Tu dziadziuś je zbiera. Jak popatrzymy, to on wejdzie do książki i będzie je zbierał i robił nasz dżem!
I jeszcze o niesamowitej pamięci Ignasia:
Gdy Igulek miał około roku, była u nas moja Mama. Igi przechodził wtedy fazę na "Kotki dwa". Usypiał tylko przy dźwiękach tej kołysanki. Podczas jej wykonywania należało umiejętnie i z wyczuciem przejść od wypowiadania słów do mruczanda. Igi nagle zażyczył sobie śpiewania tej piosenki. A dodam, że lat ma niemal 3 i pół. I stwierdza, gdy się produkuję:
- To jest piosenka, którą mi kiedyś Babu śpiewała. Jak byłem mały.
Miłego dnia!
Oczy mi się otworzyły szerzej ze zdziwienia. Może dzieci faktycznie pamiętają, że się nie zostawiało ich samych sobie podczas kolek ;)
OdpowiedzUsuńkilka razy wspomnaliśmy o tym, że Babu to podśpiewywała, ale tak czy owak, niesamowite to jest. bo jeśli on to pamięta z naszych słów, to wspomnienie tego, co powiedzieliśmy ma z półtora roku! no ale on mnie często zaskakuje swoją słonikową pamięcią.
Usuńi dobrze by było, gdyby pamiętały :)
Ja uwielbiam truskawkowy z owoców z ogródka babci :)
OdpowiedzUsuńpychota!
Usuń..."jak byłem mały" <3
OdpowiedzUsuńa wiśnie, prawdzie wiśnie, są najlepsze! przeraża mnie tylko to, że coraz słabiej z ich dostępnością, a wszędobylskie czereśnie zastępują ich miejsce...
u nas nie ma ani jednego, ani drugiego. no dobra, gdzies czasem latem można trafić czereśnie.
Usuńpamiętliwy gość!
OdpowiedzUsuńDzieci sporo pamiętają:)
OdpowiedzUsuńA co do priorytetów... U nas jest toćka w toćkę... Najpierw czytamy, względnie bawimy się "wabawkami" a mycie zębów i ubieranie, toż to nuuudaaa. A, że mamy prostą zasadę, że bez umytych zębów i ubrania się nie ma śniadania, to często rano zaliczamy awantury...
Igi jest niesamowity i ma wspaniałą mamę, że ma chęć te niesamowitości spisywać! :) Wpadłam tu przypadkiem, trochę poczytałam i jestem pewna, że chcę poczytać więcej ;) Mam nadzieję, że szybko uporacie się z remontem i tu wrócicie :)
OdpowiedzUsuń