(lista utworzona po ponad 3 latach obserwacji)
1. Zacząć krytykować moje dziecko - niestety nic tak nie burzy miłej atmosfery, jak gość mówiący Twojemu dziecku, że rysunek, który właśnie wykonało jest strasznie brzydki. Nie będę się rozwodziła nad tym, jaka krytyka w ogóle jest słaba i że do absolutnie niczego dobrego nie prowadzi.
2. Wyśmiewać moje dziecko.
3. Udzielać szeroko pojętej pomocy wychowawczej, czyli:
- mówić mojemu dziecku, co mu wolno, a czego nie (najlepiej w domu gospodarzy, bo tak jest najbardziej słodko)
- dbać o fizyczne bezpieczeństwo mojego własnego dziecka (przy nas zakazywać mu robienia czegoś oraz kazać mu uważać i nie spadać... Proszę... Od tego jesteśmy my, koniec, kropka)
- wtrącać się w rozmowę naszą i Ignasia, gdy próbujemy coś od latorośli wyegzekwować i "pomagać" nam w argumentacji (nagminne!)
- porównywać Młodego ze sobą lub innymi dziećmi (równie słabe, jak krytyka)
- wypowiadać się na temat naszych kiepskich metod wychowawczych
- informować moje dziecko, że jest niegrzeczne
- straszyć Ignasia (to oczywiście jedna z popularnych metod wychowawczych, których ja, nieoświecona, nie akceptuję, ale po to są inni, by mi pomóc...)
4. Dzielić się swoim jedzeniem i dawać pić ze swojej szklanki. To jakieś nagminne jest. Wszyscy chcą dawać obcym dzieciom ze swojego talerza, a wręcz widelca, czy nawet kęs kanapki właśnie przez siebie jedzonej, czy to tylko u nas? Bo ja już mam dość mówienia oczywistych oczywistości o higienie. Na końcu języka mam zawsze propozycję łożenia na opiekę dentystyczną Ignasia.
5. Palić przy Ignasiu.
6. Dawać mu jedzenie, w szczególności słodycze bez naszej wiedzy. Pal już sześć naszą zasadę jedzenia słodyczy w sobotę i niejedzenia rzeczy, które mają syf w składzie, choć wkurzające to jest niesamowicie. Ale skąd ten ktoś wie, czy Igi lub jakiekolwiek dziecko nie jest na coś uczulone? Zagadka wciąż nierozwiązana.
7. Sypnąć stereotypem tu i tam. Dostanie się i lalkowi Michałkowi i ulubionym różowym spodniom Ignaśka. Zapytać, czy jest dziewczynką, bo bawi się opaską.
8. Przeklinać przy Ignasiu. Zmroziła mnie koleżanka, która wzięła Ignasia - świeżynka na kolana i zaczęła soczyście o czymś opowiadać, z użyciem najbardziej rynsztokowego słownictwa. Teraz po prostu mówię, że jak ktoś mi "k..." i "ch..." rezolutnego trzylatka nauczy, to będzie i oduczał.
9. Natarczywie wypowiadać się na temat wegetarianizmu. (Ryzykuję użycie słowa "natarczywie", bo misji zbawienia świata nie mam i nigdy nie zaczynam takiej rozmowy sama, chyba że informuję, czego z Igim nie jemy.) Ponieważ mnie to męczy równie mocno jak dym papierosowy, daję kilka szans, po czym usuwam się z takiego towarzystwa ;-)
10. Przy młodszym lub jeszcze nienarodzonym Ignasiu - straszyć nas, jak to kolejne etapy rozwojowe będą potworniejsze od poprzednich i jak nam da ten dzidziuś popalić ;-)
11. Karmić mitami i innymi mądrościami ludowymi na temat karmienia piersią. Dotyczy szczególnie lekarzy, ale i "wszystkowiedzących" zwykłych śmiertelników.
12. Zwracać się z pytaniami do mnie, zamiast do Ignasia - choć to najmniej szkodliwe jest. Ale ja naprawdę nie wiem, czy moje dziecię chce jeść, a jak tak, to co :-)
13. Wyręczanie mojego dziecka (i mnie). Jest powiedzmy Igi i jest kurtka. I nagle znajduje się dobra dusza, która mu ją zakłada bądź zdejmuje. Szkoda, że bez pytania, bo a. od pomocy mojemu dziecku jestem ja i jego tato, b. skoro nie pomagamy, to najczęściej znaczy, że on to robi sam. Niestety, kolejna rzecz spotykana nagminnie. Nagle okazuje się, że moje bardzo samodzielne (już od lat!) dziecko potrzebuje służby i asysty ;-) Po dłuższym wypadzie do takich "usłużnych" dusz nie jestem w stanie normalnie wyszykować się do przedszkola, bo moje dziecię uzyskuje wiotkość pacynki i traci jakąkolwiek wolę działania.
13. Wyręczanie mojego dziecka (i mnie). Jest powiedzmy Igi i jest kurtka. I nagle znajduje się dobra dusza, która mu ją zakłada bądź zdejmuje. Szkoda, że bez pytania, bo a. od pomocy mojemu dziecku jestem ja i jego tato, b. skoro nie pomagamy, to najczęściej znaczy, że on to robi sam. Niestety, kolejna rzecz spotykana nagminnie. Nagle okazuje się, że moje bardzo samodzielne (już od lat!) dziecko potrzebuje służby i asysty ;-) Po dłuższym wypadzie do takich "usłużnych" dusz nie jestem w stanie normalnie wyszykować się do przedszkola, bo moje dziecię uzyskuje wiotkość pacynki i traci jakąkolwiek wolę działania.
A co jest na Waszych listach?
Moja tesciowa mnie wkurza bo notorycznie traktuje wnuki jak dzieci mlodsze niz sa. Piotrek wiele rzeczy wymusza i teatralnie udaje histerie i trzeba wtedy to zignorowac i robic swoje a ona zaczyna dziubdziac do niego jak do niemowlaczka a on zadowolony z uwagi nakreca sie jeszcze bardziej. Wczoraj u tesciiw rozlal sok. Nie przypadkiem tylko dlatego za krecil sie i bawil jedzeniem choc prosilam by tego nie robil. Powiedzialam by wzial sciereczke i posprzatal. On jak zwykle testowal, buczal, ze najpierw sie pobawi, ze nagle umiera z glodu a tak w ogole t jest taki zmeczony ze idzie spac. Bylam twarda. Zabralam podwieczorek i autko i czekalam az sprzatnie spokojnie jedzac swoja porcje. A babcia za wnusia posprzatala i jeszcze zaczela go pocieszac.?Myslalam ze piorun we mnie strzeli.
OdpowiedzUsuńzbulwersowałam się w trakcie czytania. i dopisuję podpunkt 13, bo mi przypomniałaś o kolejnej rzeczy ;)
UsuńKochana, wróciłam... Podpisuję obiema ręcoma....mnie jeszcze irytują kretyńskie prezenty wciskane na siłę, bo podobają się osobie, która je kupiła, a są kompletnie nietrafione lub badziewne i dawane w nadmiarze, mimo tego, że prosimy, nakierowujemy na to co jest potrzebne....No i jeszcze decydowanie za nas w kwestiach wychowywania, karmienia i innych.....Ale o tym to pogadamy sobie na spokojnie przez Skypa....Tylko coś mi się wydaje, że każda z nas będzie musiała neospazminę zarzucić:/
OdpowiedzUsuńtak, niechciane prezenty to hit. i niechciane kolory. mówisz wyraźnie, czego nie chcesz, a okazuje się że niechcący listę życzen robgisz :) znam, niestety.
Usuń:*
Otóż Matkę W. wku...ć można temi samemi metodami. Zakładamy Klub.
OdpowiedzUsuńzakładamy, bez dwóch zdań.
UsuńJa się dopisuję! Rękami i nogami ;)
Usuńkomentarze w stylu: "chodź, mama się nie zna", "ale niedobra mamusia, bo nie da/nie ponosi/ nie założy czapki" i ta panika, że moje dziecko na pewno nie da rady samo nic zrobić, bo jest małe. A za chwilę jest za duże, bo jeszcze nosi pieluchy ;)
OdpowiedzUsuń"niedobra mamusia"! tak! nie znoszę tego!
UsuńNic dodać, nic ująć!!
OdpowiedzUsuńhihi no ja właśnie dodaję ;-)
Usuńu mnie podobnie.. choc chyba najbardziej wkurzaja palacy dziadkowie, ktorzy "przeciez w kuchni tylko pala".. a pozniej poje dziecko a) smierdzi papierochami b) bierze kredke do buzi I udaje babcie...
OdpowiedzUsuńZ wlasnego dziecinstwa pamietam, jak mi nauczycielka w podstawowce mowila, ze smierdze papierochami - I nie chce tego dla swojej malej..
o, I jeszcze krytykowanie fryzury corci - bo czemu nie-polskie, afrykanskie warkoczyki? a bo sprobujcie to afro sami uczesac!!!
Aha, I dziecka sie tak czesto nie kapoe.. I nie daj boze rano... :-)
nie mam słów na to, jakie papierosy są obrzydliwe. ale zazwyczaj rozmowa z palącymi to jak grochem o ścianę. oni naprawdę tego smrodu nie czują, a gdyby przyjmowali do wiadomości informacje o tym, jaka to trucizna, to sami by nie palili.
Usuńpalenie w innym pomieszczeniu czy otwieranie okien to ściema. ten syf utrzymuje się w mieszkaniu, na ubraniach, w oddechu...
a po co krytykowac fryzurę, też nie kumam. przecież Młoda ma włosy jak sprężynki, jak jej zrobić z nich słowiański, pszeniczny warkocz?! :D
nie kąpać rano, bo od wyjścia po kąpieli się umiera na galopujące suchoty ;)))))) czyli najlepiej kąpać raz w tygodniu, hihihi, dla bezpieczeństwa!
Na równi z "dzieckiem niegrzecznym" nie znoszę gdy ktoś mówi, że K. jest grzeczny, wpajania mu, że coś lubi (i nawet nie mam na myśli jedzenia a czynności) czyli manipulacji, karmienia go z własnego talerza (aaaaa! nienawidzę) i brania od niego gryzów(!!!), mówienia, że wygląda jak dziewczynka bo włosy ma długie! AAAAAAAAA! Wkurzyłam się czytając Twojego posta bo wszystkie punkty znam z autopsji :/ grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńCo z tymi gryzami, doprawdy? Ludzie na serio nie myslą o chorobach, które przekazują dziecku? W tym próchnicy???
Usuńo prochnicy to chyba (prawie) nikt nie mysli w kategorii chorob zakaznych... a dziecko jak malego pieska-podkarmiac trzeba bo takimi smutnymi oczetami za Toba wodzi...
Usuńciekawe dlaczego... wszak od każdego dentysty (chyba że konowała) można się dowiedzieć "szokującej prawdy" o tym, że jak jemy razem z dzieckiem, to przekazujemy mu to, co nam w buzi siedzi. próchnicę też.
Usuń(na biologii w podstawówce też tego uczą...)
serio, serio!
UsuńZgodzę się ze wszystkim absolutnie.
OdpowiedzUsuńU mnie poszły jakiś czas temu zgrzyty o próby przemycania dzieciu do jedzenia rzeczy, których wyraźnie sobie nie życzyłam: schabowego (niespełna dwulatce), witamin w syropku. Ogólnie nierespektowania zasad wyraźnie artykułowanych przez rodziców, bo "wie się lepiej", ale to można podpiąć pod Twoje.
ja naprawdę nie wiem, dlaczego inni ludzie roszczą sobie prawo do bycia mądrzejszymi niż rodzice. no nie pojmuję!
UsuńU mnie jest jeszcze próby dawania mu mleka krowiego i danonków bo potrzebuje wapna :-/ , + podobna lista, a i napieranie na chrzest bo terrorysta wyrośnie
OdpowiedzUsuńparsknęłam śmiechem. terrorysta?
Usuńz ciekawości-dlaczego nie podajesz mleka? uczulenie? danonki to syf, ale podobno w Pl jest kult deserów tego typu. siła reklam...
Widze, ze Ciebie bez chrztu niedobrze - a u nas z chrztem tez niedobrze.. Zrobilismy maly, kameralny - tutaj w UK i dziadkowie (moi rodzice) choc przyjechac nie mogli (a raczej bardziej nie chcieli niz nie mogli, ale to inna historia) to i tak sie obrazili. Dlaczego? BO NIE ZADZWONILAS, ZE JUZ CHRZESCIJANKE MAMY.
OdpowiedzUsuń(zamiast zajmowac sie dzieckiem i kilkoma goscmi po powrocie do domu trzeba bylo od razu do Polski dzwonic - i sie meldowac).
Aaaaa - i czemu Ty dziecku czysta wode dajesz?!?!? Przeciez jej nie bedzie smakowalo!!! (Mloda wode litrami pic by mogla;-))
ciekawe, czy my tez takie bedziemy jak nam wnukow przybedzie?
oczywiscie, ze trzeba dzwonić, bo przecież wiadomości o chrzcie trzeba przekazywac natychmiast ;) nie pogadasz z taką logiką.
Usuńbo woda jest zła, a soki (nieważne, że niezdrowe, słodzone i owoców za wiele nie widziały w swoim życiu) są dobre, treściwe...
zrobię wszystko, żeby nie!!! :D
Twoja lista jest tak mi bliska, że mam ochotę wydrukować i ulokować w miejscu strategicznym przy wejściu do mieszkania, coby wszystkich wchodzących uświadamiało...
OdpowiedzUsuńja bym jeszcze dodała troszkę kwiatków z ogródka teściów, ale nie dodam, bo nerwów szkoda...
każdy przecież wie lepiej, jak należy nasze dzieci wychowywać.
to by chyba nie uświadomiło. ja próbuje słownie i nic z tego ;)
UsuńDobra lista. Podpisuję się prawie pod wszystkim. A moim numerem 1 jest ingerencja wychowawcza osoby trzeciej, nieproszonej. Dokarmianie. Strofowanie.
OdpowiedzUsuńOj doświadczyłam większości z tych wymienionych "wkurzaczy" i mnie też one ruszają. Do tej listy dodałabym jeszcze stwierdzenie: Jak to nie ogląda telewizji? Wcale? I bajek nie ogląda? I nie gra w gry komputerowe? To na pewno będzie pośmiewiskiem w przedszkolu, bo nie będzie znał bohaterów kreskówek. I nikt nie będzie się z nim bawił z tego powodu. I w ogóle to wszelkie plagi przez to na niego spadną. Też już nie mam siły tłumaczyć skąd taka decyzja i dlaczego się jej trzymam.
OdpowiedzUsuńMatką nie jestem, bo testy to robię gimnazjalne, a Pani bloga czytać bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńMniejsza z tym, jako kuznko ciocia do opieki nad najmłodszymi w rodzinie zaobserwowałam coś co mnie irytuje niezmiernie, mianowicie przychodzi sobie jakaś tam Krysia i zachwycona Krysia komentuje jak to pociecha urosła, zaraz potem zachwyt przeobraża się w niedowierzanie, ale jak to nie robi tego i tego? No jak można? Moja XXX już cośtam.