Poznałam kiedyś pewną kobietę. Była bardzo rześką i czerstwą staruszką, czynną zawodowo nauczycielką. Popalała elektronicznego papierosa i opowiadała o kolejnych miejscach, które bolą ją po najnowszych upadkach z konia. Jej pasją i dodatkowym zajęciem była dwujęzyczność u dzieci - dawała wykłady, świadczyła pomoc indywidualną i sypała jak z rękawa ciekawymi (choć często przerażającymi) historiami.
Najbardziej jednak utkwiły mi w pamięci jej słowa o różnicy między byciem matką i babcią. Mówiła, że jako mama miała mało czasu, a mnóstwo obowiązków. Nie uczestniczyła do końca w życiu swoich dzieci, poganiała je, bo ciągle musiała się gdzieś spieszyć. Jako babunia przyhamowała mocno i teraz z radością spędza każdą wolną chwilę z wnukami. Nie może się nadziwić, jak długo może trwać każdy spacer, gdy dziecka nie ciągnie się na siłę za rękę. Trawka, kolorowy listek, robal, świetny kamień o niepospolitym kształcie - dziecko stawia kroki powoli, a czasem wraca - bo płyta chodnikowa wydała ciekawy dźwięk, który trzeba powtórzyć. Albo okazało się, że pod obluzowanym kamieniem jest woda, która tryska pod naciskiem stopy. I trzeba całą wychlapać.
Opowiadała nam to z rumieńcem na twarzy. A dziś natrafiłam na ten oto artykuł: Why it's good to stop saying no to your toddler - piękny tekst. Myślę, że ta sympatyczna nauczycielka - babunia przyklasnęłaby mu z największą radością i zrozumieniem :)
my z Majka jak nie ide do pracy jestesmy jak ta babunia - nic nie ominiemy... mamy to szczescie az 4xw tyg. chyba zostało mi dziękować za to losowi :)
OdpowiedzUsuńoj tak :) to chyba najwspanialsze chwile z dzieckiem...
UsuńJa mam z tym probelm. Zbyt często mówię nie, choć się staram i choc wiem, że inni mówią częściej. Wolę pochować pewne rzeczy niż wszystko Młodej zabierać, choć nie zawsze jest to możliwe.
OdpowiedzUsuńA co do spacerów - teraz znów mamy na nie czas, czego nie było kiedy pracowałam. Nigdzie sie nie spieszymy:)
UsuńPoza tym, wiesz z resztą - wrzucam na luz z wieloma rzeczami (tyle ile mogę, choc mogłabym więce). Jak młoda zje coś z podłogi to trudno. Byle nie znajdywała nic w kuwecie:P
taki spokój to stan umysłu. nie wymagajmy od siebie aż tak wiele - życiowe zmiany, wielkie przeprowadzki w liczbie mnogiej (!) - to sprzyja stresowi, a nie osiąganiu zen! przecież wiesz, że jesteś fantastyczną mamą :)
UsuńNo to mnie teraz połechtałaś:D
Usuńnasze babcie niestety też zaganiane
OdpowiedzUsuńtrzeba im ten tekst przetłumaczyć ;)
UsuńNiestety ale to nie babcie moich dzieci. Jedną zgorzkniała druga pracująca. Szkoda
OdpowiedzUsuńa my, a my? my też tak mozemy :)
UsuńPrawda. Mam nadzieję, że będe o tym przy drugim dziecku bardziej pamiętać.
OdpowiedzUsuńkoniecznie :)
UsuńŻeby tylko się nigdzie nigdy nie spieszyć. Choć my w zasadzie takich leniwych spacerów mamy mnóstwo, mam nadzieję, że zaprocentują.
OdpowiedzUsuńHm, zastanawia mnie jakie mogą być przerażające przykłady dwujęzyczności u dzieci? Do głowy przychodzi mi tylko widok dwóch języków w buzi ;-)
OdpowiedzUsuń