10 sierpnia 2013

Z krainy chichów

Ja: Ignaś, dlaczego płakałeś?
Igi: Bo tata przykleił mnie do ściany.
(Do tej pory nie wiemy, o co mogło chodzić)

Podobnież nie wiemy, co miał na myśli w sytuacji, gdy Hanka płakała, bo nie mogła dostać się do szafki z jedzeniem. Wtedy Igi wydał na świat jedną ze swych abstrakcyjnych myśli, komentując:
- Hanka też chce mieć zły humor w brzuszku.

Igi i Tatul wracają ze sklepu, gdzie mieli nabyć maślankę. Igi dzierży w dłoni jakąś zabawkę.
Ja: O, co kupiliście?
L: Dynks do robienia baniek, ale nie kupiliśmy, bo pan w sklepie to Ignasiowi dał.
Igi (po chwili zastanowienia znalazł bardzo oczywisty powód daru): Tak, bo on mnie kocha!

Igi (do mnie): Ekomamo moja! Ty ekobura... Ekobura... Ekonieboraku! (Nigdy ani nie mówiłam, ani nawet nie myślałam o sobie, jako o ekomamie, nawiasem mówiąc. Ostatnio bliżej mi do ekoburaka) ;) 

W łazience, czynność wiadoma. Nagle Ignaś zdaje sprawozdanie:
- Nasikałem sobie do tyłka!

Miś Patyś szuka trampka i oczywiście relacjonuje na żywo:
- Ja ruszam głową, gdzie jest ten trampek!

Igi: Au! Uderzyłem się w Kokolotkę! (Nasza kotka, Lotta)

Rozmawiamy na temat menu śniadaniowego. Ponieważ często słyszę propozycje typu "kanapka z lampą" lub "książka z masłem", nie zdziwiła mnie prośba Igiego.
- Poproszę o chleb z majonezem i miodem - zakrzyknął Kiciuś dziarsko.
Zastanowił mnie tylko brak błysku w oczach, po którym szybko można rozpoznać żart. Istniało podejrzenie, że to na serio. Zwracam się do mojej Drugiej Połowy:
- Słyszałeś? Ignaś zażyczył sobie chleba z majonezem i miodem...
- Może jest w ciąży - brzmiała rzeczowa odpowiedź.

Hanka przeżuwa.
Ania: Haniu, oddaj mi to, bo podejrzewam, że znalazłaś to w trawie.
Igi (pogodnie): Albo w kuwecie!

Igi słynie w naszym domu z tego, że zawsze ma przybrudzony pyszczek i lepkie łapki. Wynika to nie tylko z jego działalności, ale i z tego faktu, że oboje z jego Tatą nie przepadamy za wykonywaniem czynności syzyfowych i często olewamy czyszczenie Młodego, skoro zaraz znowu coś zje lub wypije i na pewno się wybrudzi. Ale ma to też pewne konsekwencje, a mianowicie nie pozwalamy mu wycierać pyszczka w kanapę czy pościel. Pewnego dnia Igulinio tuż po wyszorowaniu kłów zawitał na łóżku. Czyściutka buzia stwierdziła z najdzikszą radością:
- A terrraz będę dotykał poduszkę ustami i palcami!!!
Co też uczynił.

A na koniec dwa lizardziki:












8 komentarzy:

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!