Igi, po spożyciu masła z odrobiną kukurydzy oraz popiciu tej dziwnej kolacji śmietaną i mlekiem, udał się na zasłużony spoczynek. Mam zatem chwilę na to, by wrzucić kolejne, kuszące zdjęcia z ostatnich połowów. Połowy odbywały się w okolicy. Siłą rzeczy (odpieluchowanie równało się swego rodzaju aresztem domowym) w krajobrazowych łowach nie braliśmy z Igulcem udziału.
Zdjęcia, nawiasem mówiąc, robione były koło północy. I pogoda też nas ostatnio rozpieszcza.
Żyć, nie umierać!
Przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńoch...
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się
OdpowiedzUsuńBoże! jak pięknie
OdpowiedzUsuńprawda, prawda? kiedy ludzie pytają, dlaczego tu mieszkamy, doprawdy nie wiem, co odpowiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńChyba się wproszę do Ciebie:)Cudnieeee:)
OdpowiedzUsuńto sie dobrze składa, właśnie zapisaliśmy się do coach surfingu ;)
Usuńpięknie....
OdpowiedzUsuńszczena opada
OdpowiedzUsuń