Miejsce: basen wioskowy
Osoby: Igi (21 m) oraz jego Macierz, a także Koleżanka z Synkiem
Igi (po godzinie bycia przyklejonym do rodzicielki, machając łapką): Pa, pa, domanoc*!
Rzuca spojrzenie mówiące wiele na temat świetnego dowcipu, który właśnie urządza, po czym wychodzi z basenu, by, jak zapowiedział, uciec.
Mijają pełne napięcia 4 sekundy. Koleżanka chwyta mnie za rękę.
Igi wchodzi z powrotem do basenu 40 cm od miejsca, z którego wystartował.
Igi (zachwycony żartem, dumny i blady): Cześ!
Tego dnia Ignaś zrobił jeszcze 2 samodzielne wycieczki. Podczas jednej dotarł do leżaka oddalonego od swej mamy o 2 metry, podczas drugiej aż do tablicy informacyjnej. Metrów 5. Dziecko mi się uniezależnia.
:-)
Wreszcie!
*domanoc - w narzeczu Ignasiowym dobranoc
Cudownie :)
OdpowiedzUsuńWspaniale :) Jeszcze trochę to zacznie sam na randki z dziewczynami chodzić ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje:)
OdpowiedzUsuńNo to przemierzył szmat drogi :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na imieninowe candy do mnie
OdpowiedzUsuńGdybyś nie czytała w moich komentarzach to:klikasz w mój banerek i zapisujesz go na komputerze. potem wchodzisz w blogu w układ i dodaj gadżet. Następnie wybierasz z gadżetów zdjęcie i tam już według wskazówek: dodajesz zdjęcie z komputera, a tam gdzie jest miejsce na adres stronki wklejasz adres z tego posta i tyle. Jakby co to pisz.
OdpowiedzUsuńno to Filuś by powiedział "nat, nat" czyt. Night, night:)
OdpowiedzUsuńU nas jest zupełnie inaczej. Dziecku wolno uciekać i nie patrzeć się za siebie. Matce nie wolno oddalać się na 5 metrów. Dystans się zwiększa, kiedyś nie wolno mi było oddalić się na 0,5 metra.
OdpowiedzUsuń