4 lipca 2012

Kofam-ciem

Dostałam wczoraj kofam-ciem. Znak migowy trenujemy od dawna, jako jedyny przeszedł bez odzewu i prób naśladowania. Nie zrażałam się tym, bo po co, tylko zwyczajnie robiłam swoje :-)
Aż tu nagle, zupełnie niespodziewanie, dziecię postanowiło zwerbalizować swe uczucia. Pierwsza ta urocza werbalizacja miała miejsce przedwczoraj. I nie była wcale skierowana do mnie. (I migać "kocham cię" też zaczął i też jest to przesłodkie.)

Urządziłam z tego rodzinną zgadywankę i tylko mój Ojciec trafił po krótkiej chwili zastanowienia bezbłędnie, że "kofam-ciem" dostało się rzecz jasna kotu. Humorzastemu, żylastemu, głośnemu i diabelnie inteligentnemu, szesnastoletniemu syjamowi. Mama w łańcuchu pokarmowym jest po zwierzątkach najkochańszych, ale nic sobie z tego nie robi. Sama się też ze zwierzętami chowała, więc wie, jak jest.

Dobrze jest zachować chwilę "kofamcia" na czarną godzinę wraz ze wszystkimi towarzyszącymi jej emocjami, bo z takim wyznaniem góry można przenosić.
Dzięki, Igi :-) i ja też "kofam-ciem"!

6 komentarzy:

  1. Gratulacje!
    W jakim wieku zaczęliście migać? Też się przymierzam tylko nie chcę zaczynać za wcześnie, żeby się nadmiernie nie sfrustrować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki :)
    jeśli chodzi o miganie to wielki hit, choć przy moim rozgadanym dziecięciu to teraz jedynie numer popisowy ;-) napisałam nieco na ten temat tu: http://icyignacy.blogspot.com/2012/04/mae-dziecko-moze-mowic.html więc polecam lekturę :) działaaaaa więc migajcie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wielkie dzięki! Zaczynamy wdrażać :)

      Usuń
    2. cieszę się, że pomogłam. czekam na wieści o efektach za kilka miesięcy! :) :)

      Usuń
  3. Oooo migacie. Kurcze to dla mnie temat na czasie sporo o tym czytam. I mówisz, że super. Ja do tej pory byłam sceptyczna... ale to tak jest... niewiedza robi swoje. Paweł mi trochę o tym poopowiadał, poczytałam i tez się przekonałam. Myśle, że tez pomigamy z Gutkiem jak już będzie czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miganie jest niesamowitym doświadczeniem. Z moich obserwacji wynika, że niektórzy rodzice fajnie dogadują się i bez tego, niektórzy z kolei zupełnie odcinają siebie i dziecko od kontaktu. Co jst pewne to to, że działa, da się i jest niesłychaną frajdą dla obu stron. Bo radość mojego Igunia z kolejnych znaków była wręcz namacalna!
      Zapraszam Cię do poczytania o moich doświadczeniach z procesu nauki i pozdrawiam Gutka oraz Ciebie :)
      PS. Miło mi Cię tu gościć

      Usuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!