31 lipca 2012

Latem w krzaczorach

Za domem, przed domem i z boku mamy górki. Z drugiego boku też, ale w dół :-) i ta paskuda jest winna temu, że żyjemy w innej strefie klimatycznej niż reszta wioski. Zawsze jest przynajmniej o stopień chłodniej, nietrudno o oblodzenie, którego brak gdzie indziej.
Za to szczególnie górka za nami jest uwielbiana przez Ignasia. 
Ostatnio zrobiliśmy tam mały wypad, tym razem z aparatem. Koty hasały, goniąc się zapamiętale. Ignaś zaczął przygodę od znalezienia potężnego grzyba. Wyrwał biedaka i posadził na huśtawce dzieci sąsiadów, mówiąc:
- Siadaj, dzib*. 
Kozak co prawda spadł, ale Ignaś nie zważając na nic, kołysał dalej huśtawką.
Potem poleciał w górę, ale natychmiast zatrzymały go w miejscu jagódki. Czy dojrzałe, czy twarde albo wręcz zielone - Igi nie oprze się własnoręcznie zerwanej jagódce.
Powiesiliśmy zatem pranie na ogrodzie, a gdy Igi uznał, że spustoszył już krzaczki wystarczająco, ruszyliśmy przed siebie.
- Mamo, dzib nie dziala!
Po chwili, po bezskuteczne próbie "naprawy":
- Mamo, nie mogę.
Radosne hasanie kotów towarzyszyło Ignasiowi, gdy zdejmował kapelusze wszystkim napotykanym grzybom. Myśleliśmy, że jednemu daruje życie, bo podszedł do niego jakby w bardziej pokojowych zamiarach, oznajmiając:
-Dzidziuś paczy dziba**. 
Ale nie. I ten został zbezczeszczony.

Przedzieraliśmy się zatem dalej, w celu zbierania piłek golfowych (Ignaś specjalizuje się w tym zajęciu, a ja już nie wiem, gdzie składować to tałatajstwo, bo wyrzucić mi nie wolno). Piłki żadnej nie znaleźliśmy (uff oraz ha-HA!), ale za to Igi zawył skowytem pełnym przerażenia zza jakiegoś krzaka i nie mogliśmy go stamtąd wydostać. Okazało się, że na drodze stały dwa grzyby o średnicach kapeluszy większych niż pokaźnych rozmiarów dzidziusiowa łepetynka. To one wzbudziły wielki respekt ocierający się o strach u Igiego. Na szczęście wtedy właśnie po Kwiatowym Tacie zaczęła spacerować prześliczna gąsienica, z którą trzeba było porozmawiać. I obejrzeć bardzo dobrze. I tak oddaliliśmy się od groźnych grzybów - gigantów, a Ignaś mógł dalej iść przed siebie, relacjonując swoje poczynania głośno to w czasie przeszłym (koniecznie w rodzaju żeńskim), to w teraźniejszym.

Padliśmy na podłoże w słońcu przy następnej kępie jagód. Dojrzałych, soczystych i diabelnie kwaśnych. Igi wsiąkł bez reszty w spożywanie owoców, przy czym za każdym razem, gdy sięgał po jagodową, nabrzmiałą sokiem kulkę, pytał uprzejmie:
- Mogę?
- Możesz - odpowiadaliśmy zgodnie i ze śmiechem.
No dobrze, "padliśmy" jest nieco przesadzone. Do wzięcia była rola Miseczki Na Jagody i Zbieracza Jagód. Tylko Igi "padł" i oddał się radosnej konsumpcji, natomiast ja jedną ręką zbierałam jagody do drugiej dłoni, z której to Igi je sumiennie wyjadał. Potem zostałam na posterunku, zbierając jagódki, a Kwiatowy Tato odciążył mnie w asystowaniu przy jedzeniu. Odkąd bowiem kwiknęłam z przerażeniem na widok chyba-pająka na ręce (a był to suchy listek) bałam się usiąść na trawie, wszędzie wypatrując tych podłych bestii o straszliwych zamiarach. Tym bardziej, że Igi, gmerając w trawie, stwierdził autorytarnie:
- Pan pająk tu jest, mamo.
No, pięknie ;-) Szybko skończyła się moja sielanka.
Kraciaści chłopcy

I tak leniwie minął nam kolejny, uroczy dzionek. Nie trzeba szaleństw, niesamowitych pomysłów i miejsc, kiedy każda trawka jest fascynująca i każde napotkane zwierzę trzeba dokładnie przestudiować, obejrzeć. 
To także czas dla nas, by zacząć zauważać, odkrywać na nowo te wszystkie rzeczy - kwaśny smak jagód, łaskotanie trawki i niesamowite ruchy gąsienicy. 

*w Ignasiowym narzeczu: grzyb
** Dzidziuś patrzy na grzyba

5 komentarzy:

  1. uwielbiam Twoje fotorelacje!
    Biorę się za dzierganie, a o odwdzięczaniu nie ma mowy, zaproponowałam, więc potraktuj jako prezent.
    Nastawiam myślenie na Ignasia i zobaczymy co wyjdzie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że sprawiam Ci przyjemność zdjęciami :)
      Czy nie mogę odwdzięczyć się za prezent? Jeszcze pogadamy ;) pomyślałam, że może zmierzę Iguniową łepetynkę, bo sporą ma. czy myślisz, że to zbędne?

      Usuń
    2. zrobię więcej rząd na szerokość niż dla Witka, myślę że będzie ok :) i ze 3 rzędy długości, kapelutek jest dosyć elastyczny

      Usuń
  2. Wspniałe zdjęcia i ,,zbieranie" grzybków i jagódek:)

    OdpowiedzUsuń
  3. bo wspólny czas nie wymaga szczególnej oprawy...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz się nie pojawił? To dlatego, że oczekuje na moderację. Opublikuję go najszybciej, jak tylko będę mogła!