Dziś postanowiłam powspominać piękne lato i jedną z terenowych wycieczek po tej niezwykłej wyspie.
Latem Igi z dość statycznej osoby przeistoczył się w Ignasia Biegowego. Biegaliśmy na basen i do wodospadu, i do sklepu, i do kawiarni, i po prostu przed siebie. Ignaś, jak to on, wymyślał sobie swoje rytuały i tak w przypadku biegania niezwykle istotne jest by odhaczyć co następuje:
- bieg musi odbywać się za rękę, najlepiej maminą (nic to, że jestem sto razy bardziej statyczna niż Igi)
- e tam, całą rękę, trzymać trza najwyżej dwa palce
- bieg wykonuje się w sposób bardzo fikający i zgubny dla dwóch trzymanych kurczowo, matczynych palców
- zanim przystąpi się do biegu, należy znaleźć sobie kamyk i bieeec niczym Forest Gump. W razie zgubienia kamyka należy się zmartwić, zacukać (ale tylko na kamienistej dróżce), odnaleźć kamień i ruszyć dalej z prędkością ślimaka na amfie.
Najczęstszą propozycją zabawy latem była komenda "Goń mnie!"
W domu mieliśmy też małego Lorda Vadera. Uroczą dziewczyneczkę, z króciutkimi włosami i wielkimi oczętami, która od czasu do czasu, nie zważając na swój babski wizerunek, wydawała z siebie iście vaderowskie rzężenie, co doprowadzało nas niemal do spazmów. Spazmy należało oczywiście ukryć niezwykle umiejętnie, bo rzężenie miało być bardzo straszne i musieliśmy się bardzo, ale to bardzo bać :)
Muzycznym wzpomnieniem lata jest niezmiennie "Koła autobusu kręcą się" na dwa, a czasem i 4 głosy. Bo Vaderek bywał znudzony przydługimi trasami. Jedyne, co przynosiło ukojenie, to właśnie ten utwór.
Przejdźmy jednak do wycieczki nad jeden z wielu wodospadów Wyspy.
Choć pogoda była piękna, na tym płaskowyżu zaczął szaleć wiatr. Nie powstrzymało nas to przed niczm - założyliśmy dodatkową warstwę ubrań i zjedliśmy drugie śniadanie z genialnym widokiem.
Muzycznym wzpomnieniem lata jest niezmiennie "Koła autobusu kręcą się" na dwa, a czasem i 4 głosy. Bo Vaderek bywał znudzony przydługimi trasami. Jedyne, co przynosiło ukojenie, to właśnie ten utwór.
Przejdźmy jednak do wycieczki nad jeden z wielu wodospadów Wyspy.
Choć pogoda była piękna, na tym płaskowyżu zaczął szaleć wiatr. Nie powstrzymało nas to przed niczm - założyliśmy dodatkową warstwę ubrań i zjedliśmy drugie śniadanie z genialnym widokiem.
Podziwialiśmy wszystkie możliwe kwiatki i robaczki, kładąc się na miękkim mchu:
Ostatnie spojrzenie na wodospad, tęczę i lazurową wodę:
Wypad do innego wodospadu, na zupę i bułę (my wege,a le dziewczyny mogły spróbowac słynnej zupy mięsnej na baraninie). Po drodze widzieliśmy maleńką trąbę powietrzną :)
Kiedy Igiemu nie chce się biegać samodzielnie, prosi, by nim popotrząsać w nosidle. Zależność jest taka, że im bardziej mamy skaczą, tym głośniej chichoczą dzieci :) Na zdjęciu w rolach głównych wystepują bondek i nubigo w kolibry:
Miłego dnia!
widoki obłędne jak zawsze, a te foty. A i widzę , że nosidło się sprawdza i u starszaka. Może i ja przeproszę moją chustę ;-)
OdpowiedzUsuńu nas był wielki come back latem - mimo że Igi już niemal trzyletni :) zarówno nosidła, jak i chusta kółkowa w ciągłym użyciu :)
UsuńA masz jeszcze ten filmik z Vaderkiem???:D Jak masz to wrzucaj:D
OdpowiedzUsuńTeż bym chętnie zobaczyła :)
UsuńMam! Ale gdzie? A pamiętasz, czym krecilam?
Usuńi jak ja mam teraz wymaszerować na nasz spacer wokół bloków.. ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam... ;)
UsuńKiedy oglądam Wasze zdjęcia od razu nachodzi mnie ochota, żeby pakować plecak i ruszać w wędrówkę.
OdpowiedzUsuńTo dobry odruch :)
UsuńBajka...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTak bardzo chcialabym zobaczyć kiedyś kraj, w którym mieszkacie. Na razie pochłaniam tylko Twoje czyste, piękne zdjęcia... kiedyś zobaczę to osobiście! :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
Usuń